Mrówczyński Bolesław – Plama na Złotej Puszczy 71/2022

  • Autor: Mrówczyński Bolesław
  • Tytuł: Plama na Złotej Puszczy
  • Wydawnictwo: Wydawnictwo Łódzkie
  • Rok wydania: 1958
  • Nakład: 10205
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Harcerze, Milicja i Straż Leśna na tropie podpalacza

Bolesław Mrówczyński (1910-1982) – związany z Łodzią i Warszawą – to autor 15 powieści przygodowych i historycznych dla młodzieży, z których najbardziej znane to „Cień Montezumy” i właśnie „Plama na Złotej Puszczy”, która miała kilkanaście wydań. W czasie wojny był on majorem zarówno AK jak i GL z uwagi na to, że działał jako łącznik między tymi organizacjami odnośnie ich współdziałania w różnych akcjach. Po wojnie przez okres dwóch lat (1947-49) był dyrektorem Ligi do Walki z Rasizmem w Polsce. Pisarstwem zajął się w roku 1955. Recenzowaną przeze mnie powieść napisał w latach 1957-1958 z sentymentu do harcerstwa, do którego należał przed wojną, fascynacji powojenną jego formą, a także pod wpływem swoich pobytów w leśniczówce usytuowanej w mazurskich lasach (informacje te uzyskałem od córki pisarza – Anny Mrówczyńskiej).

Książka liczy 258 stron, jest ilustrowana, a cena okładkowa to 18 zł. Tytuł oraz rysunki na okładce idealnie wpisują się w fabułę. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego.

Akcja rozpoczyna się w lipcu 1956 roku (ale o tym dowiadujemy się dopiero z późniejszych wydań tej książki), gdy drużyna harcerska (prawdopodobnie z Organizacji Harcerskiej, bo ZHP zlikwidowano w 1951r.) składająca się z trzech zastępów („Czajki”, „Kruki” i najmłodsze „Niedźwiedzie”) przybyła do mazurskiej puszczy na obóz. Ich zadaniem miało być rozpoznanie pobliskiego terenu, odnalezienie dróg i ścieżek, wykonanie map, dotarcie do najbliższych osiedli i nawiązanie kontaktu z ich mieszkańcami. Na czele harcerzy stali: druh drużynowy, druh przyboczny (kwatermistrz) i druh lekarz, a także 3 druhów zastępowych. Zastępowym u „Czajek” (harcerze z tego zastępu nawoływali się głosem czajki, brzmiącym: „Pii-wiit”) był Kowalski, który jest głównym bohaterem książki i jednocześnie narratorem. Prawie wszyscy harcerze – poza jednym – są bezimienni. Zastępcą Kowalskiego był Piętek, a pozostali chłopcy to: Janicki, Zdanecki, Kaźmierczak, Malczak, Rubel, Tarka (każdy ma swój pozytywny udział w wydarzeniach) i reszta – niewymieniona z nazwiska. Kowalski to inteligentny, pomysłowy, pracowity i odważny harcerz, a jedyną jego wadą jest zbytnia – choć tylko wewnętrzna – impulsywność (złości się, buntuje, denerwuje). Wzorowo dowodzi zastępem, a ze swoich harcerzy jest bardzo dumny i zadowolony, docenia ich umiejętności, pracowitość i postawę. „„Czajki” nie lubiły używać słów, gdy nie było koniecznej potrzeby … Doszedłem do wniosku, że nie potrzeba się niczego obawiać. Zastęp był jednolity i zwarty. Taki nie załamuje się łatwo”. O Piętku: „Chłopak był szczery jak złoto, a honor zastępu cenił bardzo wysoko. Takich należy szanować”.

Chwilę przed dojazdem na miejsce docelowe, harcerze dostrzegli pożar w puszczy. Niezwłocznie udali się w ten rejon, gdzie zastali strażaków, leśniczego oraz cywili walczących z żywiołem. Harcerze włączyli się do działań. Po kilku godzinach pożar został ugaszony. Dopiero potem pojawiły się pytania: „Kto był złoczyńcą ? Kto spowodował zniszczenie ? Kto przyczynił się do wytrącenia kilkuset drzew z naszego narodowego majątku ? Zbrodnia, przypadek, czy lekkomyślność ?” Czynności wykrywcze w tej sprawie podjęła Milicja oraz pracownik Straży Ochrony Lasu. Druh Kowalski zadecydował, że wraz ze swoimi „Czajkami”, na własną rękę będzie szukał sprawcy. Harcerze wrócili na miejsce zdarzenia i w zgliszczach odnaleźli spalone papierki, zwęglone pudełko zapałek i samotną wypaloną zapałkę, a także trop prowadzący do jeziora, gdzie były ślady po cumowaniu kajaka. W następnych dniach harcerze wykonywali postawione przed nimi zadania: penetrowali las w celu sporządzenia mapy, a jednocześnie poszukiwali śladów pozostawionych przez sprawcę. Charakterystycznym miejscom nadali własne nazwy takie jak np.: Zielony Szlak, Zachwaszczona Szkółka, Omszony Głaz, Sine Bajoro, Ciche Jezioro, Stara Wieś, Suchy Las i Złota Puszcza (jako nazwa całej puszczy, w której przebywali). Chłopcy w zakresie tropienia byli niesamowici, niczym Indianie lub traperzy. W lesie w różnym miejscach ujawnili trzy rodzaje protektorów obuwia, które nazwali: Łatana Podeszwa, Wyszczerbiona Podkowa i Ścięty Obcas. Nabrali podejrzeń, że sprawcą podpalenia musi być któraś z tych trzech osób pozostawiających te ślady.

W międzyczasie w pobliżu obozu rozgrywały się dziwne zdarzenia: zbudowany przez jeden z zastępów most zniknął, a następnego dnia znów się pojawił, ale lepiej zrobiony, nocami zaś dochodziły z lasu przerażające, do niczego nie podobne, nieludzkie, dzikie, szalone i okrutne wycia. I te zagadki „Czajki” postanowiły rozwiązać. Wykonywały też kolejne zadania i nawiązały kontakt z mieszkańcami Starej Wsi. Byli wśród nich rdzenni Mazurzy, a także Kurpie, Kaszubi, Małopolanie i repatrianci zza Buga. Mazurzy traktowani byli przez pozostałych wrogo, gdyż uważano ich za … Niemców. Bardzo złościło to Kowalskiego: „Niemcy tu na Mazurach? … Pierwszy raz o tym słyszę. Wiedziałem, że obok osadników z głębi kraju mieszka tu ludność autochtoniczna. Polska ludność, broniąca się zaciekle przed germanizacją przez wieki niewoli. Ale Niemcy ? O czym ten człowiek bredzi?” „- A Mazurów nie ma wśród Was ? – Są … To przecież oni, ci Niemcy …”. O Mazurze: „Jego przodkowie przez wieki trwali nieugięcie na straży polskości ! A ludzie napływowi uparcie nazywają go Niemcem …”. „Co jej można wyjaśnić ? Że to nie są Niemcy, ale Mazurzy, którzy bronili się przed wynarodowieniem przez wieki ? Że niejeden z nich stracił z tego powodu życie, że wielu męczono w obozach koncentracyjnych, że prześladowały ich nieustannie bojówki hitlerowskie za każdy przejaw polskości ?”.

Harcerze zabrali się do pomocy mieszkańcom wsi – naprawiali im obejścia, domy, płoty, pomagali przy żniwach. Nie zaniedbywali też własnych zadań: zbierali grzyby (lisiczki, czyli kurki, a formalnie pieprzniki jadalne) na sprzedaż państwowemu przedsiębiorstwu „Las”, a na własny użytek maliny (na knedle), jagody (na pierogi) i poziomki (na kompot i deser), a także łowili ryby z własnoręcznie wykonanej łódki i wypiekali chleb z wybudowanego przez siebie pieca.

Organa państwowe dalej prowadziły dochodzenie. „Milicja szukała sprawców pożaru, lecz doszła do wniosku, że był on dziełem przypadku”. Natomiast strażnik leśny nie dał za wygraną, zbierał dowody, odnalazł świadków i ustalił sprawcę. Podejrzany został zatrzymany przez milicję i doprowadzony do Prokuratury. Harcerze dowiedziawszy się o tym byli bardzo zdumieni, bo wg ich ustaleń sprawcą był ktoś inny. Postanowili, że udadzą się do prokuratora zajmującego się sprawą, by przedstawić mu własne dowody i wyniki swojego dochodzenia.

W książce nie ma żadnych PRL-ogizmów. Najciekawszy cytat – wg mnie – to: „Kto mniej mówi, więcej myśli, toteż z takiego zawsze jest większy pożytek”.

Powieść czyta się lekko i przyjemnie. Opisy przyrody, dialogi i przemyślenia są w niej bardzo dobrze zbilansowane. Czytając w internecie recenzje tej książki natrafiłem m.in. na komentarze, że jest to tekst socrealistyczny, gloryfikujący PRL, namolnie dydaktyczny z moralizatorskimi rozważaniami. Nie zgadzam się z tym, wg mnie ideologii komunistycznej nie ma tam żadnej. Chyba, że ktoś myli ideologię z gloryfikacją takich wartości jak: patriotyzm, uczciwość, pracowitość, honor i przyjaźń. Owszem, postacie harcerzy są nieskazitelne, perfekcyjne i idealne, zarówno jeśli chodzi o poglądy, jak też zachowanie i wykonywane czynności, ale mnie akurat to nie razi, bo mam świadomość, że jest to książka pisana dla młodzieży. Jak najbardziej polecam ją do przeczytania, zarówno ze względu na wątek kryminalny (choć milicja jest w niej ujęta śladowo), jak też harcerski. Jej lektura może być miłym powrotem do lat młodzieńczych. Czuwaj !