Edgar Allan Poe – Skradziony list 273/2022

  • Autor: Edgar Allan Poe
  • Tytuł: Skradziony list (w: Opowiadania) (The Purloined Letter)
  • Wydawnictwo: Czytelnik
  • Rok wydania: 1989
  • Nakład: 50000
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Pojedynek na najwyższych szczeblach inteligencji

To już trzecie – i chyba ostatnie – moje spotkanie z E.A. Poe, a na pewno z jego kryminałami i detektywem C.A. Dupinem. Nie dlatego, że mam jakieś zastrzeżenia, ale dlatego, że autor po prostu więcej „czystych” kryminałów nie napisał, koncentrując się na utworach grozy, satyrach, opowieściach humorystycznych i żartach literackich.

Trylogia „dupinowska” składa się z opowiadań: „Zabójstwo przy Rue Morgue” (pierwszy raz wydane w roku 1841), „Tajemnica Marii Roget” (1842-43) i „Skradziony list” (1844). Pierwsze dwa już zrecenzowałem, a teraz przedstawię ostatnie. Pochodzi ono z pierwszego tomu dwutomowej książki: Edgar Allan Poe – „Opowiadania”. Liczy 21 stron. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego – narratorem jest niewymieniony z nazwiska przyjaciel detektywa.

„Było to w Paryżu, jesienią 18..r.”. Dupine’a i jego przyjaciela odwiedził, w ich wspólnym mieszkaniu, monsieur G.. – prefekt paryskiej policji. Poprosił detektywa o pomoc w prowadzonej przez niego sprawie, dotyczącej kradzieży pewnego listu. Dokonano jej z pokojów królewskich, a sprawcą był minister D., dzięki czemu mógł szantażować pewną osobę. Policja – wykorzystując częste nieobecności ministra w jego pałacu – niejawnie i niezwykle wnikliwie przeszukała jego apartamenty, ale listu nie odnalazła. Zorganizowano też fikcyjne napady na niego, by zobaczyć, czy listu nie nosi przy sobie, ale i to nie przyniosło efektu. Z uwagi na pewne okoliczności, list nadal musiał być w jego posiadaniu i to pod ręką. Dupin doradził G.. ponowne przeszukanie apartamentów. Kiedy po miesiącu prefekt znów się pojawił, detektyw wyjął i pokazał mu poszukiwany list. Następnie oddał mu go, ale po uprzednim wypisaniu przez policjanta pewnej kwoty na czeku ofiarowanym „znalazcy”.

Kiedy prefekt wyszedł, detektyw wyjaśnił przyjacielowi, w jaki sposób odnalazł list. Po pierwsze: musiał wczuć się w umysł złodzieja (metoda identyfikacji z przestępcą), po drugie: będąc u niego w pałacu musiał odnaleźć list, po trzecie: musiał zabrać go – w obecności ministra – tak, by ten nie zorientował się, bo w innym przypadku groziła mu śmierć.

Nowela ta – z uwagi na osiągnięte w niej wyżyny analityki – jest perfekcyjna. „Pojedynek” detektywa z ministrem rozgrzewa intelekt do czerwoności. Niektórych czytelników opis dochodzenia do rozwiązania zagadki, może zmęczyć, ale obiektywnie trzeba przyznać, że jest fenomenalny. Szkoda, że Poe nie napisał kolejnych przygód detektywa. Wielka szkoda.