- Autor: Bart Robert D.
- Tytuł: Dwie czaszki
- Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
- Rok wydania: 1985
- Nakład: 50000
- Recenzent: Robert Żebrowski
Apartheid, Australopitek i adamas to zabójcza mieszanka.
Co łączy Joe Alexa, Jonathana Trencha i Roberta D. Barta? Po pierwsze, że są to angielskojęzyczne pseudonimy polskich autorów kryminałów, a po drugie – imiona i nazwiska głównych bohaterów ich powieści. Robert D. Bart to pseudonim Jerzego Cepika (1929-2020), autora czterech powieści kryminalnych: „Dwie czaszki”, „Śmierć w południe”, „Etruski grobowiec” i „Biała Madonna”, napisanych pod tym właśnie pseudonimem.
Recenzowana powieść liczy 170 stron. Cena okładkowa to 140 zł, a ja kupiłem ją za 4 zł. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego. Okładka i tytuł dobrze wpisują się w fabułę, choć faktycznie czaszki są trzy.
Akcja toczy się jesienią 1980 roku, troszkę w Rzymie, trochę więcej w Londynie, ale głównie w RPA. Głównym bohaterem i narratorem jest 45-letni Robert Bart (sześć stóp i dwa cale wzrostu, sto osiemdziesiąt funtów wagi), przez ciocię pieszczotliwie zwanym Robertkiem. Jego rodzice to Polacy, którzy wyemigrowali do Wielkiej Brytanii. Bart studiował archeologię w Anglii i Stanach, praktykę odbywał w Ameryce Południowej i Włoszech, a doktorat zrobił w Londynie. Zdobył też licencję detektywa. Umie dużo wypić, ale nie upija się.
Dużym zaskoczeniem dla niego był list od ciotki, w którym poinformowała go, że James Garrick (sławny i stary antropolog i archeolog) zaprasza go do siebie do Johannesburga, gdyż skradziono mu jakąś bezcenną czaszkę. Farma „Wilma”, w której zamieszkiwał profesor leżała 20 mil od miasta (Johannesburg jest największym miastem RPA, ale nie jego stolicą, choć stolic jest … trzy: Pretoria – egzekutywna, Kapsztad – legislacyjna, Bloemfontein – sądownicza). W tym okresie w RPA panował system segregacji rasowej tj. apartheid, a nazwy – Afrykanerzy i Koloredzi, nazwiska – Mandela i Tutu, czy protesty i masakra w Soweto są nam mniej lub bardziej znane.
Detektyw przyjął zaproszenie i przybył do RPA. Nie zdążył jednak spotkać się z antropologiem, gdyż ten został zamordowany w swoim letniskowym bungalowie „Carolina”, w którym dosłownie się zabarykadował. Zginął od ciosu nożem, a w zaciśniętej pięści miał małą kartkę z ciągami liczb. Kartkę tę przeoczyli policjanci, ale nie detektyw. Jaką tajemnicę skrywał profesor, kogo się bał, co to były za czaszki, które mu skradziono, co takiego ukrył w swoim sejfie, w skrytkach bankowych i innych miejscach? Jaki motyw kierował sprawcą – odziedziczenie majątku, zazdrość w środowisku naukowym, chęć zdobycia diamentów, które Garrick posiadał, a może to była sprawa o podłożu miłosnym, czy jednak coś zupełnie innego? Na jednym morderstwie się nie kończy – dochodzą kolejne. Podejrzewani są domownicy, naukowcy, wspólnicy, a nawet policjanci, biali i czarni, mężczyźni i kobiety. A co z tym wspólnego mają osoby, które po śmierci profesora zjawiają się w jego domu? Bart miał wyjaśnić sprawę kradzieży czaszek, ale nowych zadań mu przybyło: ustalić, kto zabił profesora, kto ukradł jego diamenty, kto dokonał kolejnych zabójstw i kto przyczynił się do śmierci człowieka, którego… czaszkę skradziono ? Pytań jest wiele, ale Bart na wszystkie znajdzie odpowiedź, gdyż jest inteligentny (choć czasami o czymś zapomni), dobrze kojarzący fakty (choć czasami gapowaty) i dobrze sobie radzi z ludźmi (choć wszyscy starają się go przechytrzyć i każdy coś ukrywa). No i ważna będzie pomoc, jakiej udzielą mu tajniacy ze Scotland Yardu.
W mojej ocenie książka jest dość ciekawa. Poza wątkami kryminalnymi, w przystępny sposób porusza konflikt rasowy w RPA, sprawy związane z archeologią i antropologią, a także z diamentami. Nie ma w niej za dużo opisów lub zbędnych dialogów, wulgaryzmów, czy erotyzmów. Nie ma też żadnych nawiązań do PRL-u. Kilka razy zaś wymienione są różne rodzaje broni palnej – nie ma się, co dziwić, bo jest w niej trochę strzelania, a ponadto każdy Afrykaner musi mieć broń do samoobrony.