Słyk Marek – Gra o Super-Mózg 23/2012

  • Autor: Słyk Marek
  • Tytuł: Gra o Super-Mózg
  • Wydawnictwo: Młodzieżowa Agencja Wydawnicza
  • Rok wydania: 1982
  • Nakład: 50000
  • Recenzent: Waldemar Szatanek

„Aż wstyd być harcerzem”

Lubię powieść młodzieżową , chętnie wyszukuje te z wątkiem kryminalnym i je dla klubu MORD recenzuje. Jak w każdym dziale literatury mamy rzeczy słabe i dobre, wybitne i szmirowate .
Ale takiej chały jak „Gra o Super-mózg”  to chyba nie czytałem. Zmordowałem się strasznie i przestrzegam was wszystkich przed sięgnięciem po to dzieło.
Autor z niewiadomych  powodów uparł się w tworzeniu nowych słów i zamienianiu nazw czy  imion powszechnie nam znanych na te właśnie  przez siebie stworzone. I każde ale to dosłownie każde imię jest przez niego wymyślone i bohaterowie nazywają się Chełwa Pewian, Kędybał Łecht, Ścisław Mierz i tym podobne.
A jakby było tego mało to np. Warszawa nazywa się Starszawa . No koszmar…
Intryga też przekombinowana : Otóż zostaje we Francji skradziony super komputer wielkości kostki do gry o nazwie : „Super Mózg” . W dziwnych okolicznościach trafia w ręce „Klubu detektywistycznego” istniejącego w jednej ze z warszawskich ( a nie przepraszam starszawskich) szkół podstawowych . Klub ten pod opieką jednego z nauczycieli toczy walkę z szajką która chce oczywiście wykorzystać niecnie ten mega szybki komputer.
To że złoczyńcom się to nie udaje to domyślacie się z pewnością ale dlaczego i w jaki sposób im się to nie udaje. Kim w ogóle są przestępcy to już nawet zaprawiony w bojach MOrdowiec by nie przewidział. Np. wyobraźcie sobie że nasi detektywi wpadają na pomysł że oddadzą skradziony wynalazek naukowcowi z Francji zawożąc mu je na motorowerach z Polski. (Granice planują przekraczać nielegalnie przy wykorzystaniu miejscowej młodzieży, zgodnie z zasadą z serialu „Zmiennicy”. Bo ja mawiał Marian Koniuszko „….skoro tak pilnują tego zakładu to blisko musi być jakaś dziura przez którą personel po browar skacze” czy jakoś tak mówił …chodzi mi oczywiście o ideę a nie dosłowny cytat.
Motorowery i sprzęt biwakowy na swoją europejską eskapadę pozyskują zaś ze sprzedaży części mikrokomputera która jest ze złota w miejscowym lombardzie. Zaś główny procesor który jest podobny do koralika z prostej dziewczęcej biżuterii przyczepiają do zwykłej broszki. Żeby więc nie budzić podejrzeń zabierają ze sobą … koleżankę z klasy ( nazywa się ona a jakże :  Alka Pon) która ma mieć  na sobie tę broszkę jako zwykłą ozdobę i w ten sposób zmylić pogoń. Na szczęście daleko nie ujeżdżają, tracą broszkę , wpadają na ślad szefa gangu, toczą z nim walkę, ratuje ich ostatecznie dyrektor szkoły  i w ogóle nie da się tego opowiedzieć.
Muszę wiec zmienić zdanie…
Tak, musicie tą książkę koniecznie przeczytać…
A co sam się będę męczył…