- Autor: Lassota Ryszard
- Tytuł: Zwątpienia i nadzieje
- Wydawnictwo: Wydawnictwo Łódzkie
- Rok wydania: 1966
- Nakład: 8000
- Recenzent: Waldemar Szatanek
„Wielka chała czy Złoty Graal?”
Muszę się wam do czegoś przyznać : Podczas lektury „Zwątpień i nadzieji” Ryszarda Lassoty przeżyłem naprawdę mega zwątpienie.
W co zapytacie? A otóż w sens czytania dzieł tego pana. Co bowiem ma zrobić czytelnik który zna już trochę twórczość danego twórcy i czytając kolejną z pozycji jego autorstwa przez 180 stron nie może się zorientować czy już ją czytał czy jeszcze nie? A właściwie wie że jej nie czytał ale zna większość wątków, bohaterów ich życiorysy, przemyślenia. Wie jak będzie poprowadzony wątek i kto jest ten dobry a kto zły. I na dodatek jest przed nim jeszcze daleka droga gdyż trafił na najdłuższą jego powieść liczącą prawie 500 stron…. Oj przeżyłem wielką chwile zwątpienia…
Ale skoro zmęczyłem już tą opowieść to warto by się było z wami podzielić czymś więcej niż tylko swym zniechęceniem.
Niewątpliwie to jedna z pierwszych powieści Lassoty z cyklu młodzieżowo-robotniczo-sportowego. Autorowi strasznie dużo w duszy grało gdyż zapoznaje nas z ogromną ilością bohaterów, (to by tłumaczyło objętość). Większość z nich będzie potem występować w kolejnych dziełach Lassoty. Niestety nie mam na tyle samozaparcia by porównać czy osoby o tych samych nazwiskach i imionach później dokładnie mają te same życiorysy i przygody. Wszyscy z bohaterów mają swoje „grzeszki” właściwie nie ma postaci krystalicznych czy prawie krystalicznych typu Kapitan Woliński czy porucznik Jańczak które pojawiają się właściwie w każdej z późniejszych powieści Lassoty i są drogowskazami w życiu zagubionych młodych ludzi. Tu Ci młodzi nie mają takiego oparcia i jak widzimy sami przez to nie są w stanie ocenić prawidłowo kłopotów, wyjść z nich na prostą. Bładzą wiec zagubieni.
W strefie kryminalnej nie ma też typowego dla tego autora szpiega, dywersanta czy siatki zwerbowanej do zaszkodzenia Polsce Ludowej. Raczej widzimy rzesze drobnych cwaniaczków korzystających z ciepłych posadek, posuwających się do malwersacji, oszustw, Pojawiają się donosy, przepychanki, drobne kradzieże. Te postawy dominują w pokoleniu starszym i średnim, widzimy to raczej na stanowiskach dyrektorskich, kierowniczych inżynierskich a nie na prostych robotniczych. Młodzi za to szukają swojego miejsca bardziej w obyczajówce : romansują, piją, biją się, nieszczęśliwie kochają, mają kłopoty w pracy i w domu. Czasem ci starsi uwikłają ich w swoje kłopoty, z reguły niezbyt czyste interesy.
Tak jest w przypadku Brodka. Uznam go za głównego bohatera choć oczywiście może to być dyskusyjne. Pracuje jako kierowca w Instytucie Racjonalizacji, nad którym to zresztą zbierają się czarne chmury bo w wyniku wewnętrznych tarci i donosu „pokrzywdzonego” przy podziale łupów, pojawia się w nim kontrola a że jest co wykryć, wielu osobom zaczyna się palić grunt pod nogami i zaczyna się kombinowanie. Wpadają wiec na pomysł żeby w jedną z afer (zamieniono bardzo drogi japoński obiektyw na polski odpowiednik a oryginał sprzedano) wrobić chłopaka. A że Brodek też ma nieczyste sumienie choć z innych powodów (zostaje niesłusznie oskarżony o pobicie dziewczyny i szantażem zmuszany jest do udziału w napadzie na konwój pieniędzy ) to wydaje się łatwym celem. Na szczęście jest młodym sportowcem wiec kolega z maty judoskiej mu pomoże. Uda mu się wiec i uwolnić od zarzutów i nie brać udziału w napadzie i nie dać się wrobić. Prawie happy end. Ale to nie koniec jego problemów gdyż ma jeszcze romans z zamężną sąsiadką, konflikt z rodzicami starej daty i na dodatek poznaję piękną młodą femme fatale Jadwigę. Jadwiga jest zresztą również bardziej ofiarą (swojej urody głównie) niż cyniczną kokietką. W tle jest jeszcze polityka, walki młodych zmsowców ze starymi. Oj mówię wam zagmatwane i męczące.
Na plus można za to zapisać kilka ciekawych postaci które przewijają się przez powieść. Np. dyrektor Górski. Właściwie tchórz i konformista ale przez przypadek zostaje bohaterem wojennym co pozwala mu w PRL cieszyć się mimo braku wykształcenia kierowniczymi stołkami. Młodym wydaje się bohaterem wojennym na dodatek który tchnął w upadający instytut ducha rozwoju. Wydaje się że jest do cna zepsuty, choć jest chyba tylko ciągle w coś wmanewrowywany jak nie przez historię, to przez swoich towarzyszy. Ciekawa postać w polskiej literaturze, przypomina mi bohatera kreowanego przez Pokore w filmie Palace Hotel. Jest jeszcze kilka innych ciekawych bohaterów właściwie nikt nie jest jednowymiarowy. Oczywiście to dobrze i źle. Dobrze bo płaskie postacie nic nam nie mówią o życiu, źle bo gmatwa to strasznie akcje i właściwe nie wiemy co jest osią książki. Chyba że właśnie wszystko to ma służyć pokazaniu ludzkich postaw a akcja i fabuła ma wyłącznie drugorzędne znaczenie.
Jeśli takie założenie by przyjąć to by znaczyło, że „Zwątpienia i nadzieje” to święty Graal twórczości Ryszarda Lassoty. Wystarczy przeczytać ta jedną książkę by znać wszystkie jego kilkanaście dzieł?
Oj znów się robi zagmatwanie.
Konkludując: Nie czytajcie, jeśli chcecie przeczytać ciekawy kryminał z wątkiem młodzieżowym — lepiej sięgnąć po inny, dowolny tytuł Lassoty. Jeśli zaś lubicie literaturę obyczajową spod znaku PRL (np. lubicie serial „Dyrektorzy”) to warto sięgnąć po „Zwątpienia…” Szczególnie że naprawdę można za jednym zamachem poznać co najmniej połowę pomysłów które ten autor zastosuje w swoich następnych dziełach.