Czubaj Mariusz – Kołysanka dla mordercy 88/2012

  • Autor: Czubaj Mariusz
  • Tytuł: Kołysanka dla mordercy
  • Wydawnictwo: WAB
  • Seria: Mroczna Seria
  • Rok wydania: 2011
  • Recenzent: Anna Lewandowska

Pogromca dastmanów

W Warszawie grasuje tajemniczy morderca, którego ofiarami padają kloszardzi, czyli – jak sami o sobie mówią – dastmani. Morduje ich w wyjątkowo wyrafinowany sposób: częstuje alkoholem doprawionym środkami nasennymi, po czym wbija w serce strzykawkę napełnioną benzyną. Na zakończenie obcina obie dłonie i zabiera je ze sobą.
Warszawska policja ma nie lada problem – żadnego punktu zaczepienia, nawet cienia śladu. Nazwali mordercę Doktor Śmierć, bo posługuje się metodą stosowaną w obozach koncentracyjnych. Nie wiadomo dlaczego wybrał akurat tę metodę i nie wiadomo dlaczego morduje akurat kloszardów. Ludzi, których trudno zidentyfikować: nie mają dokumentów, często zmieniają swoje siedziby, nie używają imion ani nazwisk.
Policjanci potrzebują posiłków – w katowickiej komendzie policji jest człowiek, który może będzie umiał im pomóc: komisarz Rudolf Heinz, policyjny profiler.
Rudolf Heinz ma nienajlepsze relacje ze swoim szefem, który w ramach prywatnej zemsty usiłuje na każdym kroku zatruć mu życie. Chętnie więc rusza do stolicy, tym bardziej, że jego syn podjął studia kilkaset kilometrów od domu i nieco zaniedbane mieszkanie w katowickiej „kukurydzy” przestało być domem rodzinnym. Poza tym w Warszawie Heinz ma kolegów, z którymi dobrze mu się współpracowało przy rozwiązywaniu poprzedniej sprawy.
Tak rozpoczyna się powieść Mariusza Czubaja „Kołysanka dla mordercy”, czyli druga część przygód policyjnego profilera Rudolfa Heinza. Mroczny kryminał, którego akcja toczy się w ogarniętej jesienną słotą Warszawie.
Przede wszystkim wyrazy uznania należą się autorowi za umiejętność oddania atmosfery grozy: przy czytaniu dreszcz niepokoju niejednokrotnie przebiegał mi po plecach. Sposób mordowania kloszardów, który zabójca miał dopracowany w najdrobniejszych szczegółach i precyzyjnie wykonywał, też budzi strach i czytelnik zastanawia się, czy naprawdę ktoś może się na coś takiego zdobyć.
No i sami kloszardzi – nie lubimy ich, są brudni, śmierdzący, przeważnie pijani. Na ogół nie budzą współczucia tylko wstręt. Nie zamierzam ich bronić – na ogół z własnej woli znaleźli się w takiej sytuacji życiowej, przywykli i wcale nie zamierzają jej zmieniać. Ale mordowanie ich to chyba jednak przesada – w końcu to też ludzie, którzy czują strach i ból.
Z takiego założenia wychodzi też policja. Wszystkie ślady i tropy są precyzyjnie badane i przynoszą dość dziwny rezultat: zabójstwa kloszardów wydają się być powiązane ze śmiercią bogatego biznesmena. Wprawdzie biznesmen zszedł śmiercią naturalną, ale okoliczności, w jakich to się stało, budzą w Rudofie Heinzu niepokój. Zaczyna podążać tym tropem.
W rezultacie mamy obraz dwóch światów: tego gorszego, odrażającego, brudnego i złego, i tego lepszego, który różni się od tamtego tylko pozornie. Ludzie bogaci żyją wprawdzie w luksusie, ale też mają swoje ciemne sprawki, które usiłują ukryć przed otoczeniem.
Książka trzyma w napięciu, przykuwa uwagę. No i zmusza do refleksji: czy jest coś, co usprawiedliwiałoby zbrodnię dokonaną na człowieku? Czy traumatyczne przeżycia z dzieciństwa upoważniają do mordowania ludzi?