- Autor: Broszkiewicz Jerzy
- Tytuł: Długi deszczowy tydzień
- Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
- Seria: Klub Siedmiu Przygód
- Rok wydania: 1983 Wyd. IV
- Nakład: 40000
- Recenzent: Robert Leśniewski
W czasie deszczu dzieci się nudzą, czyli przestępca na niepogodę.
Deszcz jest rzeczą najgorszą z możliwych w pierwszym dniu wakacji, nawet jeśli spędza się je w malowniczych rejonach Podkarpacia. Dlatego też tajemniczy złodziej, kradnący dzieła sztuki z muzeów i kościołów może stanowić atrakcyjne urozmaicenie deszczowej nudy. To nic,że operuje w dalszych rejonach kraju. Zawsze można go zwabić w pobliże i sprawić, że zainteresuje się miejscowymi zabytkami, na przykład stojącą nieopodal starą kapliczką. Co prawda jest od dawna opuszczona i żadnych skarbów w niej nie ma, ale przecież przestępca nie musi o tym wiedzieć. Sprawy komplikują się, gdy w kapliczce zostaje odkryty prawdziwy skarb…
Tak rozwija się akcja powieści Jerzego Broszkiewicza „Długi deszczowy tydzień”, wydanej po raz pierwszy w latach 60-tych ubiegłego wieku, wielokrotnie wznawianej w Klubie Siedmiu Przygód i z pewnością zasługującej na uwagę. W wielu bowiem książkach, które pamiętamy z lat młodości, bywał często wątek kryminalny, ale traktowany marginalnie, jako przyjemne urozmaicenie zasadniczej fabuły, tutaj zaś jest zupełnie inaczej.
Autora właściwie nie trzeba przedstawiać. Miłośnicy literatury fantastyczno-przygodowej z pewnością pamiętają jego powieści: „Ci z Dziesiątego Tysiąca, „Oko Centaura”, „Mój księżycowy pech” czy też „Mister Di”, wydawane w Klubie Siedmiu Przygód, a także sfilmowany klasyk „Wielka,Większa i Największa”.
„Długi deszczowy tydzień” jest powieścią dla młodzieży, ale też można doszukać się w niej pewnych cech złagodzonego, stępionego, z oczywistych względów pozbawionego brutalności kryminału – ochrona skarbu i tropienie złodzieja stanowią praktycznie całą treść tytułowego tygodnia; pomiędzy wieloma scenami i dialogami nakreślonymi lekko i z humorem czuje się jednak wzrastające w miarę upływu czasu napięcie, korelujące z otaczającą deszczową aurą, są nieoczekiwane zwroty akcji. Na koniec złodziej został zdemaskowany i przyłapany na gorącym uczynku wywiezienia skradzionego obrazu, a milicja wkroczyła „na gotowe” odpowiednim momencie. Autor starannie dopełnił wymogu, aby sprawcą okazała się najsympatyczniejsza i najmniej z pozoru podejrzana osoba, ale oczywiście „wyrobiony kryminalnie” czytelnik już wcześniej domyśla się, kto nim jest. Nastoletni bohaterowie książki także wzbudzają w nas sympatię, na dodatek obdarzeni są zdolnościami przewyższającymi możliwości niejednego maturzysty. Oto Kasia, zwana też Albertem /od Einsteina/ – geniusz w zakresie nauk ścisłych i autorka efektownych świetlno-dźwiękowych pułapek, w które miał się złapać podejrzany osobnik, jest też 9-letni Janek, zwany Pacułką, potrafiący jednym rzutem oka ocenić skalę defektów w uszkodzonym samochodzie, i to od spodu. Tylko pozazdrościć. Ikę i Groszka znamy już z wcześniejszych powieści. W ogóle postaci różnego wieku i płci jest w tej książce dużo,ale każdą z nich Broszkiewicz potrafiła celnie scharakteryzować tak, że po zakończeniu lektury wszystkich dokładnie pamiętamy. Kapitalny opis wycieczki autokarowej pod czujnym okiem instruktora kulturalno-oświatowego dodatkowo przypomina klimat okresu PRL-u.
Tytuł „Długi deszczowy tydzień” nie oznacza bynajmniej, że także lektura będzie nam się dłużyć. Przeciwnie, wartka i wciągająca akcja sprawia, że z pewnością poświęcimy na nią nie więcej niż kilka godzin. Oczywiście deszczowych.