- Autor: Żołnierowicz Tadeusz
- Tytuł: Od zmroku do zmroku
- Wydawnictwo: Iskry
- Seria: Ewa wzywa 07
- Zeszyt nr 117
- Rok wydania: 1980
- Nakład: 150300
- Recenzent: Norbert Jeziolowicz
LINK Recenzja Grzegorza Cieleckiego
Światełko w tunelu na końcu równi pochyłej
To chyba było moje pierwsze zetknięcie z dziełem prozatorskim Tadeusza Żołnierowicza. Biorąc pod uwagę dwie recenzje z innych książek tego autora dostępne na klubowej stronie internetowej to niewiele straciłem. Wygląda nawet na to, że najlepiej wychodziły Żołnierowiczowi tylko tytuły jego powieści, ponieważ szczerz mówiąc także w „Od zmroku do zmroku” najciekawszy jest chyba tytuł, który jednak nie ma nic wspólnego z treścią powieści – albo też ja nie byłem najlepszej formie czytając ten zeszyt.
Tym razem Żołnierowicz wpisuje się w pewną niszę powieści milicyjnej, czyli połączenia reportażu obrazującego margines przestępczy Peerelu i dodatkowo fabularyzowanej opowieści o pracy organów ścigania. Nie wiem zresztą na ile ta nisza wynikła z prawdziwej potrzeby poszukiwań nowych artystycznych środków wyrazu, a na ile z pomysłu na zarobienie dodatkowych dużych pieniędzy przez redaktorów, którzy sprzedali artykuł do gazety, a następnie – po lekkim retuszu – także na rynek powieści kryminalnych. Podwójny łatwy zarobek z niewielkim dodatkowym wysiłkiem.
Udało mi się znaleźć w Internecie informacje o dziennikarzu Tadeuszu Żołnierowiczu aktywnym zawodowo już w latach 70-tych minionego stulecia i publikującym na łamach bydgoskiego Dziennika Wieczornego, więc istnieje możliwość, że chodzi o tę sama osobę. Nie mogę się powstrzymać od przekazania jeszcze jednej informacji: na jednym z blogów jest on wspominany jako chyba jedyny wtedy w Polsce dziennikarz, który w epoce przedkomputerowej nie potrafił wystukiwać swoich tekstów na maszynie do pisania (czyli inne osoba musiała je przepisywać z rękopisu).
Większość tego zeszytu zajmuje opisane w bardziej reporterski sposób kilka dni z życia niejakiego Mirka Karolaka, dwudziestoparoletniego mieszkańca Torunia, który po odsiadce bodajże dwóch lat więzienia, mieszka u matki i zajmuje się szukaniem pracy. Zawód swój określa jako „mechanik” , a jednak poszukiwanie stałego zajęcia nie wychodzi mu za dobrze. Raczej kończy się przy budce z piwem czy na wódce w knajpie. Na dodatek zawsze tak wychodzi, że alkohol łączy się z niewłaściwym towarzystwem. Nie jest on może jednostką skrajnie patologiczną, ale ze względu na znajomków często wplątuje się w sytuacje, z których wynikają oskarżenia o kradzież ( a nawet morderstwo). I chociaż to akurat jego koledzy dokonują przestępstw, to nie mają oni skrupułów przed zrzuceniem winy akurat na Mirka. Z drugiej jednak strony nie jest on niewątpliwie uczciwym i miłym człowiekiem, nie ma na przykład żadnych zahamowań moralnych przed kradzieżą, jeśli kończą mu się pieniądze. Uważa to po prostu za zwyczajna metodę pozyskania niezbędnych do życia środków płatniczych. Problem polega raczej nie na tym, że ma wyrzuty sumienia, ale po prostu prześladuje go pech.
Uciekając przed (częściowo uzasadnionymi) podejrzeniami o okradzenie pewnego wdowca z obrączki i pieniędzy wyjeżdża z Torunia do Międzyzdrojów, gdzie próbuje też nawiązać bardziej trwałą relację uczuciową z dziewczyną, którą poznał jeszcze przed odsiadką ale okazuje się, że jest ona zainteresowana wyłącznie majętnymi mężczyznami i znajomość kończy się wraz z wydaniem ostatnich pieniędzy.
Chroniczny brak gotówki zmusza go do coraz bardziej drastycznych postępków, jak podróż autostopem (ale bez odpowiedniej książeczki) z Międzyzdrojów do Bydgoszczy przez Poznań w celu okradzenie pewnej staruszki, która jest podobno zamożna. Nie można więc mówić o działaniu w afekcie, ponieważ emocje powinny opaść w trakcie długiej podróży. Jednak okazuje się, że Mirek znowu ma pecha, ponieważ mieszkanie zostało kilkanaście minut przed jego przyjściem już okradzione, a sama staruszka zmarła na serce z przestrachu przed poprzednim złodziejem. Dopiero od tego momentu pracę rozpoczyna milicja obywatelska (a konkretnie major Sieniuć oraz porucznik Altar), która jednak opisana jest bardzo schematycznie i skrótowo. Wypada ona bardzo blado w porównaniu przygodami samego Mirka. Wątek milicyjny sprawia to właśnie wrażenie takiego dodatku, który w zamierzeniu autora i wydawcy miał stanowić alibi dla publikacji gazetowego artykułu w serii Ewy i pobrania wysokiego honorarium autorskiego z tego tytułu.
Zresztą podejrzenie o spowodowanie śmierci to jest już poważna sprawa i główny bohater szuka pomocy u kumpla z więzienia, który jednak także go wykorzystuje, a następnie próbuje go zabić wyrzucając z pędzącego pociągu
Na szczęście, funkcjonariusze MO ujmują wszystkich podejrzanych (w tym oczywiście Mirka). Po pierwszych przesłuchaniach wierzą w wersję wydarzeń przedstawiona przez młodego Karolaka i możliwość jego resocjalizacji czyli powrotu na łono socjalistycznego społeczeń