Miłoszewski Zygmunt – Uwikłanie 118/2011

  • Autor: Miłoszewski Zygmunt
  • Tytuł: Uwikłanie
  • Wydawnictwo: W.A.B.
  • Seria:  Mroczna seria
  • Rok wydania: 2007
  • Recenzent: Marzena Pustułka

LINK Recenzja Izy Desperak
LINK Recenzja Grażyny Głogowskiej

Wszyscy jesteśmy uwikłani

Jak tylko zobaczyłam w mojej bibliotece książkę Zygmunta  Miłoszewskiego pomyślałam, że będzie to świetny temat na moją kolejną – jubileuszową – recenzję. Z zapałem zabrałam się więc do dzieła, ale… ale sprawa nie okazała się taka prosta. Książka jest dość skomplikowana, wręcz „buchają” z niej emocje, nie da się przeczytać jej jednym tchem.

Przynajmniej ja nie potrafiłam – ze dwa razy musiałam zrobić dzień przerwy, aby przemyśleć, zrozumieć to co przeczytałam i uspokoić własne emocje. Akcja rozgrywa się w 2005 r., ale wątki sprawy sięgają lat 70 – tych i 80 – tych ubiegłego wieku, a więc czasów, które ja doskonale pamiętam, i które do dziś wzbudzają we mnie różnorodne odczucia, dlatego nie mogłam pozostać obojętna. Do dziś zastanawiam się, czy faktycznie było tak, jak sugeruje autor ustami swoich bohaterów, czy są to tylko czcze hipotezy na potrzeby fabuły. A fabuła też nie jest prosta i jednotorowa. Motywem głównym jest śledztwo prowadzone przez prokuratora Teodora Szackiego w sprawie zwłok znalezionych z raną kłutą głowy na terenie starego klasztoru w centrum Warszawy. Niejaki Telak został pozbawiony życia w trakcie lub zaraz po udziale w psychologicznej grupowej terapii ustawień. Metoda ustawień rodzinnych jest bardzo kontrowersyjną metodą psychoterapii, która ma tylu zwolenników co i przeciwników, jej autor, Bert Hellinger  nazywany  jest przez jednych geniuszem, przez innych psychomanipulatorem, wręcz groźnym dla pacjentów. W naszej książce metoda ta odgrywa niebagatelną rolę, i jest to cholernie intrygujące. Ale, jako się rzekło, jest to tylko jeden (chociaż chyba najważniejszy) wątek powieści. Prokurator Szacki, oprócz sprawy Telaka zajmuje się też innymi sprawami  – bierze udział w procesie, na głowie  ma sprawę narkotyków, pisze akt oskarżenia w sprawie molestowanej żony. Wszystkie te sprawy powodują, że prokurator bardzo poważnie zastanawia się nad swoją pracą, nad swoją rolą w wymiarze sprawiedliwości, nad rolą wymiaru sprawiedliwości w ogóle. Nie są to rozważania przyjemne, ale dają również czytelnikowi wiele do myślenia. Do tego sprawy prywatne, rozmyślania nad własną tożsamością, dotychczasowym i przyszłym życiem. Któż  nas nie ma takich wątpliwości…
Rozwiązanie sprawy i zakończenie jest bardzo zaskakujące, ale jednak spójne, logiczne i prawdopodobne. W końcu tyle różnych rzeczy – sytuacji, kłamstw, wyobrażeń i uczuć może wystąpić w jednym miejscu i czasie, a wtedy wybuch jest nieunikniony…
Książka jest świetnie napisana, z dużą znajomością rzeczy, akcja wartka, uspokajana jednak w odpowiednich momentach wewnętrznymi monologami głównego bohatera. Na pewno jest to książka wobec której nie można przejść obojętnie, wzbudza różnorodne emocje, skłania do przemyśleń, takich książek długo się nie zapomina. Gorąco polecam. Żałuję tylko, że nie zdążyłam oglądnąć filmu nakręconego wg tej książki, myślę że wkrótce naprawię to niedopatrzenie, chociaż – mimo świetnej obsady – wątpię, aby film mógł być lepszy od książki.