Aleksandra Marinina – Gra na cudzym boisku 137/2011

  • Autor: Aleksandra Marinina
  • Tytuł: Gra na cudzym boisku
  • Wydawnictwo: W.A.B.
  • Seria: Mroczna Seria
  • Rok wydania: 2005 (1993 w Rosji)
  • Recenzent: Iza Desperak

Tysiąc rubli na stole

W Grze na cudzym boisku Nastia Kamieńska trafia do sanatorium. Zanim tam trafi, zawiąże się tam diabelska intryga, którą oczywiście tylko ona będzie mogła rozwikłać. Zanim tam trafi, dowiemy się, jak zdobyć za pomocą łapówki pokój jednoosobowy — telefon z eMWeDe nie wystarczy; i jak zabawiają się po zabiegach kuracjusze, a po pracy — sanatoryjni elektrycy. Jako że książki słuchałam wybierając się do sanatorium w Ciechocinku, przydała się i jako materiał przygotowawczy, i porównawczy.
Elektryk i dwóch kuracjuszy zawiązują spółkę. Każdego wieczora każdy z nich kładzie na stole 100 tysięcy rubli, i każdy z nich losuje kobietę. Któremu uda się z nią pierwszemu — zgarnia potrojoną stawkę, czyli 300 tysięcy rubli. Nie, wcale nie trzeba z nimi spać — uspokaja organizator zabawy, sanatoryjny elektryk, nie jestem sadystą. Wystarczy spędzić z nimi kilka godzin na rozmowie, i dać się zaprosić do pokoju — a co się dzieje w pokoju, to już wasza sprawa. Zrozumiałam dzięki tej lekturze, dlaczego domaganie się pokoju jednoosobowego — za dopłatą — jest w polskim sanatorium kwitowana z politowaniem: kobieta, która zajmuje jedynkę, przyjechała po to by zajmować się miłością (termin ten po rosyjsku tak nie razi: zanimatsia lubowju/lubwju).
Uczestnicy konkursu wybierają spośród kobiet między innymi lokatorkę jednego z pojedynczych numerów, nie wiedząc, że zawzięli się właśnie na Kamieńską. Jej to średnio przeszkadza — wprawdzie związek z Loszą traktuje jak otwarty, ale wręcz przyjaźń „z przyległościami”, a sama przeżywa kryzys: uważa, że jest zimna emocjonalnie, że nie jest w stanie nie tylko się zakochać i pokochać, ale nawet przeżyć zwykłego romansu. Pobyt w sanatorium, poza kuracją zwichrowanego kręgosłupa, postanawia potraktować jako ćwiczenie w tym zakresie. Wybierając się na sanatoryjny basen wyciąga nierozpakowany dotąd bardzo śmiały kostium, w którym wygląda jak bohaterki tego typu filmów, które uwielbiają niektórzy mężczyźni. W basenie, gdy myśli, ze nikt jej nie widzi, kopiuje manierę ekspresji znanej aktorki.
Bo uwaga: Kamieńska to taka rosyjska Barrakuda, ze swej nie rzucającej się twarzy potrafi zrobić każdą twarz, a za pomocą kilku akcesoriów potraf wcielić się w każdą osobę. I zna, dzięki matce, pięć języków.
Nastia jeszcze nie wie, że zarzuca się na nią sieć. A właściwie sieci, bo w sanatorium rezyduje szajka, kręcąca filmy pornograficzne, oraz filmy „kategorii B”, których bohaterki mordowane są przed kamerą. Z jednej strony złowić chce ją — dla kilkuset tysięcy rubli — brygada elektryka. Z drugiej — wpadła w oko jednemu z klientów morderczej szajki. A w dodatku ma adoratora, który robi na niej pewne wrażenie. Gdy dojdzie do odkrycia pierwszego morderstwa, i Nastię będą przesłuchiwać jako świadka, nikt nie będzie wątpił, ze została kochanką egzotycznego kompozytora.
A Nastia — zajmująca się rano przyjmowaniem zabiegów, a po południu tłumaczeniem kryminału McBraina — myśli cały czas o tym, że jest zimną rybą. Dopiero po jakimś czasie zrozumie, że uwodziciel nie miał prawa wywrzeć na niej wrażenia — bo uwodził ją niejako w ramach służbowych obowiązków. To dlatego, że podświadomie wyczuwała fałsz sytuacji, nie traciła głowy podczas nocnych spacerów w zapierających dech okolicznościach przyrody. Jednak coś musiało zaćmić jej umysł, skoro tak długo zajęło jej znalezienie głównego ogniwa spisku.
Nastia po raz pierwszy spotyka tam Eduarda Denisowa — samozwańczego gospodarza miasta i mafijnego monopolistę. Choć zna jego pozaprawną pozycję, decyduje się stanąć po jego stronie, o tyle, o ile nie stoi to w konflikcie z prawem. Spotka go jeszcze później, i współpraca dzielnej major z mafiosem stanie się jednym z najbardziej emblematycznych związków Kamieńskiej. Manuel Castells, światowej sławy socjolog, opisuje jak alternatywne dla państw sieci — także terrorystyczne lub przestępcze – przejmują władzą. Rola Denisowa i jego związek z Nastią mógłby posłużyć jako ilustracja tej tezy.
Z Gry na cudzym boisku dowiadujemy się też, skąd się wzięła gra w „słoneczko” popularna pośród polskim gimnazjalistów. Gra polega na tym, ze dziewczęta układają się w kształt słoneczka właśnie, głowami do siebie, a nogami na zewnątrz, a chłopcy odbywają z nimi z kolejno stosunek (http://health.groups.yahoo.com/group/aborcjapl/message/10262).
Tu natrafiamy na ślad podobnej do „słoneczka” zabawy wśród rosyjskiej młodzieży : 13-letnia bohaterka opowiada, że w piątej klasie już wszystkie dziewczyny „igrajut w romaszku” czyli „grają w rumianek”. Jak wynika z kontekstu, chodzi o dokładnie tę samą zabawę, a kształt kwiatu rumianka przypomina słoneczko.
Zanim Nastia dowie się, kto i dlaczego grał w tę grę, i stanie przed dylematem, czy powiedzieć o tym Denisowowi, natknie się i na inny problem. Delegowany do prowadzenia śledztwa w sprawie licznych morderstw w sanatorium funkcjonariusz obrazi ją jako kobietę, i jednocześnie odmówi jej prawa do pełnienia roli detektywa. Walka z mizoginią lokalnej policji zaprowadzi ją do Denisowa i oderwie na chwilę i od tłumaczenia, i od średnio rokującego romansu.