Tomaszewski Mirosław – UGI 46/2010

  • Autor: Tomaszewski Mirosław
  • Tytuł: UGI
  • Wydawnictwo: Wydawnictwo Czarne
  • Seria: Seria ze strachem
  • Rok wydania: 2006
  • Recenzent: Waldemar Szatanek

Sensacyjno-kryminalno-filozoficzno-obyczajowo-mroczny thriller z Polską w tle.

Zgodnie z duchem czasów i po przedyskutowaniu wątku na wigilii klubowej postanowiłem sięgnąć po coś z nowego nurtu literatury by poszerzyć swoje i MOrdowe horyzonty. Żeby jednak nie było zbyt daleko czy ekstrawagancko postanowiłem znaleźć coś współczesnego ale mieszczącego się w zainteresowaniach klubu MORD.
Trafiłem wydaje się idealnie  na  książkę Mirosława Tomaszewskiego „UGI” – powieść nie dość że polskiego autora, to jeszcze wydaną w Serii ze Strachem (może nowa seria kryminalna na miarę tych z Jamnikiem czy Kluczem). Serię tę wypuszcza zacne wydawnictwo Czarne,  co wydaje się powinno być gwarantem jakości literatury.
No i zaczyna się nieźle. Mamy typowy mroczny thriller.
Rzecz dzieje się w obecnych czasach w Stanach gdzie poznajemy niezależnego dziennikarza  Oskara Knoopa który właśnie odebrał ważną nagrodę za serię śledczych artykułów.  Nadepnął jednak tymi artykułami komuś na odcisk i pętla wokół niego zaczyna się zaciskać.
Najpierw dostaje propozycje przejścia na „ciemną stronę”, którą odrzuca i rozeźlony potraktowaniem postanawia poprowadzić prywatne śledztwo przeciw wszechwładnej korporacji o nazwie UGI. Jak się domyślamy zderzenie jednostki z wszechmocną machiną wygląda szczególnie na początku każdej  historii nieciekawie. Giną kolejni informatorzy,  w zamachu bombowym ginie jego była żona, on sam ledwo uchodzi z niego z życiem.
Macki wroga wydaja się sięgać wszędzie i wtedy …..
Nasz bohater postanawia udać się do Polski (okazuje się bowiem  iż jest polskiego pochodzenia) Liczy że tu łatwiej się ukryje a że jesteśmy już częścią światowej wioski to i korporacja UGI ma tu swój oddział do którego Oskar podstępem się dostaje. Śledztwo może wiec trwać dalej.
Niestety potem jest już znacznie gorzej. Do opowieści sensacyjnej dochodzą watki antyglobalistyczne, filozoficzne. Bohater na całe dziesiątki stron popada w stany alkoholowo- narkotyczne i miesza mu się rzeczywistość ze snem. Niestety miesza się ona też czytelnikowi i już do końca nie bardzo wiadomo co się dzieje naprawdę w treści powieści a co tylko w głowie bohatera. A monolog wewnętrzny bohatera się nasila….
Zabrakło mi też pozytywnego zakończenia choć dla lubiących mroczne sekrety i teorie ze rządzą nami korporacje to akurat może być pozytyw.
Na koniec mała konkluzja :
Kolejny raz polski autor zamiast trzymać się utartych szlaków, ładuje wszystkie grzyby w barszcz. Nie do końca wie czy chce napisać powieść sensacyjna czy rozprawę filozoficzna wiec próbuje tzw.” Trzeciej drogi” . Mógłby stworzyć fajną komercyjną powieść, mroczny thriller ale myśli sobie pewnie  : „… przecież za taką powieść nie dostane nagrody Nike…. to lepiej podleje to wszystko sosem filozoficznym a co mi tam. Niech wiedzą co mi w duszy gra….