- Autor: Pat Blue
- Tytuł: Kontury śmierci
- Wydawnictwo: KAW
- Seria: Czerwona okładka
- Rok wydania: 1980
- Recenzent: Adam Sykuła
Kontury śmierci czyli angielskie lato stulecia
Tyna i Maciek przylatują do Londynu na wakacje, zaproszeni przez Ewę, koleżankę Tyny. Obie panie znają się jeszcze z czasów, kiedy studiowały w Akademii Teatralnej.
Przyjęcie powitalne wydane w mieszkaniu Ewy na cześć przybyłej z Polski pary przerywa nagłe i nietaktowne zabójstwo jednego z gości. Ofiarą jest Gordon, zdolny i przystojny kostiumolog, nie kryjący swojego pociągu do mężczyzn. Głównym podejrzanym natychmiast staje się chłopak ofiary. Wezwany na miejsce zbrodni inspektor Sleuth ma twardy orzech do zgryzienia, a międzynarodowe angielsko-polsko-amerykańsko-holenderskie towarzystwo, które bawiło się na przyjęciu stara mu się ze wszelkich sił pomóc, co jak ironię zaczyna przynosić zupełnie odwrotne skutki. Atmosfera zagęszcza jeszcze bardziej gdy zostaje zamordowana współlokatorka z mieszkania Ewy. Co gorsza w tle akcji ciągle się plącze były chłopak Ewy, grożący jej śmiercią, jeżeli ta do niego nie wróci. Akcja nabiera coraz większego tempa by osiągnąć kulminację w starym domostwie na angielskiej prowincji.
„Kontury śmierci” są polską odpowiedzią na angielskie kryminały w stylu Agaty Christie. Rzecz ma się w tym że niewiele zagranicznych autorów miało chęć na pobranie honorarium w niewymienialnych złotówkach. A dewiz w PRL brakowało zawsze i na wszystko, nie tylko na jakieś tam kryminały. Wobec tego polscy wyrobnicy pióra pisali imitacje zachodnich powieści detektywistycznych. Jeżeli chodzi o imitacje kryminału angielskiego oprócz jednorazowego dzieła Pata Blue prym wiódł autor(ka?) ukrywający się pod pseudonimem Jonathan Trench z takimi książkami jak fenomenalna „Czeka na mnie Tina”, „Geniusz z Kimberley” czy „Pięć butelek sherry i bukiet róż” (wszystkie wydane przez KAW). Aspektem różniącym książkę Pata Blue od utworów Trencha jest to że w „Konturach śmierci” roi się od polskich motywów, natomiast Trench całkowicie z nich zrezygnował stawiając na czysto „angielską” akcję i „angielskich” bohaterów.
Książka mimo mało imponującej objętości jest napisana sprawnie i z rozmachem. Bardzo przyjemnie ją się czyta. Stanowi swoistą odtrutkę na postacie „krajowych milicjantów” z tamtego okresu. Jest jeszcze jedna rzecz na którą warto zwrócić uwagę. W książce pojawia wątek homoseksualizmu, który kryminały milicyjne dziejące się w kraju skwapliwie i dokładnie omijały. Prawdopodobnie wychodzono z założenia że jak się nie będzie o tym pisać, to samo zniknie.