Mathea Grzegorz – IV Rzeczpospolita 96/2009

  • Autor: Mathea Grzegorz
  • Tytuł: IV Rzeczpospolita
  • Wydawnictwo: Supernowa
  • Seria: Sensacja
  • Rok wydania:2005
  • Recenzent: Waldemar Szatanek

Polska Al-kaida 

Przyznaje się :  współczesną polską literaturę czytuje rzadko. Nie dla mnie Pilchy, Stasiuki czy Grochole. No może czasem jakąś fantastykę schrupię. Twardoch, Spychalski czy Dukaj to jak wpadnie w rękę to i spojrzę. Ale żeby  polską literaturę sensacyjną czy kryminalną?


„ W życiu do ust bym nie wziął” – cytując klasyka.
Gdy jednak książkę napisał  kolega ze studiów a wydał ją kolega z osiedla to nie masz wyboru.
Dobrze wtedy gdy taka pozycja da się przeczytać.
Tak na szczęście jest w przypadku „IV rzeczpospolitej”.
Typowa choć bardzo rzadka w polskiej historii literatura spod znaku political fiction. Ciekawa, dobrze przeprowadzona fabuła osadzona we współczesnej Polsce. Grupa młodych ludzi, rewolucjonistów wg. nomenklatury służb – terrorystów. ( z poglądów coś w rodzaju lewicujących bojówek typu RAF) , najpierw napada na jednostkę wojskową gdzie zdobywają broń. Potem opanowują parlament, udaje im się tam uwięzić wszystkie najważniejsze osoby w kraju. Wszystkich posłów, senatorów, prezydenta, prymasa, szefa armii i policji, właścicieli telewizji. Jak tego dokonują ?
Wybierają na dzień zamachu dzień zaprzysiężenia  nowego prezydenta.
Ponieważ jak łatwo się domyśleć w kraju zapada panika, jedynym który podejmuje jakieś sensowne działania jest pułkownik Langer. Oficer bliżej nie sprecyzowanych służb ( UOP ?). Razem z  pomocą czterech starych ubeków nadal pracujących w służbach, udaje mu się rozpocząć kontrakcje. Ubecy okazują się nieocenionymi mimo iż od lat niedocenianymi fachowcami. Szybko i sprawnie organizują to co zostało z państwa Polskiego czy jak kto woli administracji rządowej.
Po chwilowym okresie paniki do władzy wraca stare. Na pozbawionej głównych graczy scenie  politycznej zaczynają pojawiać się różne indywidua . Politycy czwartego sortu, oficerowie widzący w sobie nowych Piłsudskich. Rozpoczynają się typowe przepychanki, rozgrywki personalne. Im robi się bezpieczniej tym więcej pojawia się bohaterów.
Śledztwo wiec   coraz bardziej  zostaje przejmowane przez odradzającą się machinę biurokracji ( która jak się okazuje tylko  na chwile podupadła w wyniku zamachu stanu, potem co chwile czuje się coraz lepiej.)
Co raz gorzej czują się za to zamachowcy i pułkownik Langer. Zaczyna ich łączyć typowa dla tego typu historii wieź, fascynacja. Mimo iż stoją po różnych stronach barykady , rozumieją i szanują się.
Historia jednak nie może się dla nich skończyć dobrze. Prawo i sprawiedliwość zwycięża, zamachowcy giną lub zostają aresztowani. Władza wraca w uprawnione ręce i tylko nam żal utraconej szansy.
Zamachowcy chcieli bowiem naprawdę dobrej i sprawiedliwej Polski….