Turnau Antonina, Rusinek Michał – Prowincjonalne zagadki kryminalne 32/2008

  • Autor: Turnau Antonina, Rusinek Michał
  • Tytuł: Prowincjonalne zagadki kryminalne
  • Wydawnictwo: Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
  • Rok wydania: 2006
  • Recenzent: Grażyna Głogowska

Prowincjonalne zagadki kryminalne

Prowincjonalne miasteczko, prowincjonalna kawiarenka, prowincjonalny stolik  przy którym spotykają się panowie dwaj – Pan Wincenty zasiada z nieodłącznym prowincjonalnym czarnym  notesem i pan Ludwik z prowincjonalną gazeta w dłoniach. Zupełnie, jak w wyświechtanym dowcipie o milicjantach  – jeden umie pisać a drugi czytać…Piją doskonałą kawę ekspresso serwowaną przez prowincjonalną właścicielkę kawiarenki, panią Jadwinię, zagryzają równie doskonałe ciasta a przy okazji, zupełnie mimochodem, bez większego trudu rozwiązują zagadki kryminalne.

Nie szłoby im tak łatwo, gdyby nie rzeczona pani Jadwinia. Nie dość, że nieźle zarządza kawiarnią, piecze doskonałe szarlotki, tarty, biszkopty i parzy niesamowitą kawę, to jeszcze dodaje bardzo istotne wskazówki, bez których nie udałoby się rozwiązać zagadki detektywistycznej. Obaj panowie kochają się w niej potajemnie i nie cierpią jej narzeczonego, nazywanego przez nich „kochasiem”. O swoich odkryciach i rozwiązanych łamigłówkach niezwłocznie powiadamiają telefonicznie znajomego inspektora, czym przyczyniają się bardzo do wysokiej wykrywalności przestępczości na prowincji.
Czytelniczki i czytelnicy mogą  bawić się w detektywów na równi z bohaterami, zanim zostaje podane rozwiązanie zagadki następuje  pauza stosownie oznaczona. Nie sposób nie skorzystać z takiej gratki, zwłaszcza, że dostajemy  wszystkie  informacje, jakie mają obaj panowie. Żadnych ukrytych, wyciąganych króliczków z kapelusza. A zastanawiać się możemy tyle czasu, ile chcemy, nikt nas przecież nie ponagla.
To nie tylko świetna zabawa logiczna. Opowiadania są pełne urokliwej  gry słówek, lekkiego humoru, słodkiej ironii, radości życia a przecież trup się ściele gęsto, dramatów nie brakuje. Napotykamy  w tekście rzucone ot tak, od niechcenia, błyskotliwe refleksje o życiu, jak choćby:” Pan Wincenty nie stronił od alkoholu, ale go i nie nadużywał. Któregoś dnia zaczęło go to niepokoić. Uświadomił bowiem sobie, że literatura, której cząstką, i to cząstką znaczącą, zamierzał się stać, w dużej mierze napędzana jest alkoholem”.

Do kawiarenki docierają rewelacje ze świata  w formie papierowej albo wypowiedziane słodkim głosem przez panią Jadwinię. W  lokalu panuje atmosfera  przyjazna, ruch  umiarkowany. Można  pozazdrościć bohaterom braku wszędobylskiej jazgotliwej muzyki z popularnych, komercyjnych stacji radiowych, przetykanej dżinglami i hałaśliwymi reklamami. Nie ma też ani słowa o polityce. A na marginesie: znaleźć kawiarnie, gdzie można porozmawiać przy filiżance dobrej herbaty, graniczy niemal z cudem.
Przy lekturze bawiłam się świetnie czego i Wam życzę.