Kobar Andrzej – Zielony volkswagen 54/2008

  • Autor: Kobar Andrzej
  • Tytuł: Zielony volkswagen
  • Wydawnictwo: PAX
  • Seria: Biblioteczka Ziem Zachodnich
  • Rok wydania: 1963
  • Nakład: 30350
  • Recenzent: Grzegorz Cielecki

Zdradliwa zieleń volkswagena

Słynny volkswagen garbus, jeden z najbardziej kultowych samochodów Europy, do dziś mający licznych  admiratorów także w Polsce, był niegdyś symbolem złowieszczym. To właśnie tytułowym zielonym garbusem przybył do Szczecina i Katowic były hitlerowiec Kurt Woberg.

Zadaniem Kurta było odnalezienie kosztowności zrabowanych w trakcie wojny i niefortunnie zdeponowanych w skrytce budynku, który po wojnie przestał był leżeć na terenie Niemiec, a stał się elementem krajobrazu Ziem Zachodnich.
Cóż za ironia historii.
Fabuła jedynej chyba książeczki tajemniczego Andrzeja Kobara (absolutny brak danych o tej postaci) jest schematyczna. Ile to mieliśmy opowieści o pogrobowcach hitleryzmu penetrujących szpiegowsko lub w celach prywatnych naszą ojczyznę. Wspomnijmy tu klasyczny film „Ostatni świadek” Jana Batorego, gdzie bohater grany przez Stanisława Mikulskiego musiał stawić czoła kilku byłym hitlerowcom przybywającym jako turyści do miasteczka, w którym kiedyś okradali więźniów obozu, a łupy ukrywali w bunkrze. To tylko pierwszy z brzegu przykład.
Oczywisty jest także wydźwięk propagandowy czyli ostrzeżenie przed rewanżyzmem i próbami odrodzenia faszyzmu, co oczywiście zostaje zdławione w zarodku dzięki czujności pewnego majora oraz całego naszego kontrwywiadu, a także zwykłej milicji.
Schematyczne jest także sposób odkrycia kim był naprawdę Woberg — pomaga w tym stare zdjęcie w niemieckiej gazecie. Motyw znany np. z „Filiżanka czarnej kawy” Barbary Gordon czy „Człowieka z blizną” Edigeya. Z tym, że oczywiście Kobar był tu chronologicznie pierwszy. To co ciekawe to klimat książeczki. Woberg przyjeżdża garbusem do Polski i gdzie się nie zatrzyma, to oblegają go tłumy dzieci ciekawych samochodu, co po pewnym czasie męczy Woberga i irytuje. Co to za dziwny obcy kraj, chmary dzieciaków, nie da się wytrzymać –  myśli Woberg. W domu, gdzie ukrył kosztowności nowy lokator przyjmuje go z wielką, gdyż polską gościnnością.
Spotkany po drodze ksiądz rozpoznaje Woberga po dłoniach i przeprowadza eschatologiczną rozmowę, ale nie donosi na gada. Widocznie czuje, że niebawem los sam rozliczy się hitlerowcem. Woberg działa bowiem w porozumieniu wraz z dwoma kumplami. Potem panowie się pokłócą i dwóch z nich zginie. Co się stanie z trzecim? – proszę doczytać samemu.A poza tym Szczecin i Katowice tętnią życiem, tu statki i stocznia, tam zakłady przemysłowe, prężą się huty, dudnią tramwaje.Na koniec krytyka hamburskiego burdelu, do którego chodzą byli hitlerowcy. Oto pewna dziwka „patrzyła na Paula oczami jak puste krzesła” (10  punktów za chwackie porównanie). I zaczynała zupełnie inaczej niż kończyła, gdyż: „Otworzyła przed nim drzwi pięknym ruchem kobiet witających na progu mężczyznę”, a potem: „Otworzyła drzwi zamknęła je za nim, jak zamyka się drzwi za pijakiem”.
Albo kompletne lekceważenie pracy zawodowej albo zupełna amatorszczyzna. Nie wiadomo co gorsze.
Książeczkę polecam jako ciekawostkę, połączenie propagandówki z kryminałem.