- Autor: Kapitan Żbik
- Tytuł: Czarna Nefretete
- Wydawnictwo: Wydawnictwo Sport i Turystyka
- Rok wydania: 1970
- Nakład: 100000
- Recenzent: Jarosław Kiereński
Czarna Nefretete, śni się po nocach Funkcjonariuszom …
Drugim i ostatnim już zeszytem z serii ,którego autorami scenariusza są Anna Kłodzińska, i J. Tomaszewski „ jest Czarna Nefretete ” z 1970 r. jest to szesnasty Żbik z kolei,ten duet autorski : napisał także „Kryształowe okruchy”, które to miałem już przyjemność recenzować poprzednio.
Na początku chciałbym się skupić na treści. Osią fabuły jest Jan Mirski kolekcjoner sztuki,pan w podeszłym wieku mieszający przy rodzinie i przy rodzinie te swoje skarby sobie trzyma… Któregoś dnia wybiera się gdzieś jak mówi , że po gazetę i na spacer, kioskarce zaś przedstawia wersję że z kimś się umówił i już oczami wyobraźni widzimy starszego panna wymykającego się na schadzkę w jesieni życia, nic bardziej błędnego bowiem pan Mirski wsiada widziany przez kioskarkę i zamiatacza ulic wsiada do Skody 1000 I ślad po nim ginie… następnego dnia na torach przy piątym kilometrze w okolicy Pruszkowa zostaje znaleziony mężczyzna z raną głowy … Tak jest to Jan Mirski rodzina jest w stanie dokonać identyfikacji i to właśnie rodzina orientuje się że zgineła z domu bardzo cenna figurka z hebanu ,która to została nabyta przed wojną jeszcze na aukcji w Londynie za bajońską sumę 50000 funtów i ponoć rzeczona figurka pochodziła ze skarbu Tutenchamona odkrytego w latach 20-tych XX w …
Tak więc na scenie pojawia się fetysz … to jest ta tytułowa Czarna Nefretete … na pierwszy rzut oka podejrzani zostają członkowie rodziny denata, bo przecież wiedzieli jaką wartość miała figurka … ku jednak zawodowi Żbika i jego blond pomocnika okazują się niewinni do tego mają alibi i wykazują szczery smutek z powodu śmierci wuja ,a to pech … Cóż robić ? Pozostaje wypuścić w miasto agentów wywiadowców wcześniej jednak udaje się porozmawiać z kioskarką i zamiataczem którzy widzieli denata ostatni raz … a tymczasem wywiadowcy biorą pod lorentowanie i „filowanie” sklepy „DESY”, aż pewnego grudniowego dnia … ktoś przynosi figurkę z hebanu i wszystkim zapalają się już w oczach żarówki , tak to musi być Nefretete … Oferującym figurkę okazuje się niejaki Jaszuń (już od razu widać nawet po nazwisku że to szuja – Ja – Szu – ń , kojarzy się nie najlepiej i słusznie …) ów Jaszuń jest handlarzem dzieł sztuki i pośrednikiem i jakby też quasi-paserem. No i milicjanci szybko się biorą do rzeczy, jeden z nich od razu telefonuje do Jaszunia (jakże to brzmi …) i umawia się z nim na nazajutrz … ubrany po cywilnemu dość elegancko i wyposażony w państwowe pieniądze już od progu widzi figurkę. Jaszuń chce za nią za dużo i nasz funkcjonariusz (nie Żbik) nie ma przy sobie takiej kwoty ale udaje się mu zrobić zdjęcie tego “mrocznego” przedmiotu. Gdy odchodzi, zza firanki wysuwa się ktoś jeszcze … Jest to jakowyś pan Halecki , który czegoś się wystraszył i oświadcza Jaszuniowi że rezygnuje z sprzedaży i zabiera chyłkiem precjozo pod pachę.
Milicja z tej wizyty ma jednak zdobycz,zdjęcie zrobione aparatem Canon (widać to dokładnie) a że jeden obraz wart tysiąca słów oto ta scena:
Zdobyczą Milicji oprócz aparatu marki kapitalistycznej jest zdjęcie a na nim Rodzina rozpoznaje figurkę i to wystarcza by Jaszuniowi zrobić w domu kipisz … skipiszowany Jaszuń wszystkiego się wypiera i już jest jasne da MO że jest on powiązany z mordercami a jako że rewizja nic nie wykazała pozostaje on na wolności i kontaktuje się z oferentami bezcennego artefaktu ,okazuje się że oferent jest dwóch mjest to więc Szajka … Ta grupa przestępcza dochodzi do wniosku że w Polsce im to się nie uda sprzedać tak charakterystycznego przedmiotu i postanawiają przszmuglować go za granicę a ściślej do Wiednia … jest bowiem w tym Wiedniu pewien antykwariusz Klager. Szmugiel odbywa się w sposób sprytny i pośredni najpierw jeden z wspólników niejaki Rozen jedzie w podróż ale tylko z fotografią rzeźby i gdy okazuje się że jest mocno kontrolowany … to – tutaj dygresja – W sumie to nie mam pojęcia dlaczego szmugiel odbędzie się do Wiednia i dlaczego to właśnie ten kierunek MO obstawiła tak ściśle ? Może chodzi tu o to że tylko właściwie ten kierunek wchodził w grę ? Być może właśnie na przełomie lat 60-70 tych własnie tylko tam można było jakoś w miarę normalnie wyjechać i tam też najłatwiej sprzedać było takiego „gorącego fanta „ … ? No dobrze ale wracjąc do fabuły to wspólnik Rozen nic nie wskórał u wiedeńskiego antykwariusza bo on jako fachowiec na podstawie fotografii niewiele mógł powiedzieć ale chętnie by widział oryginał, organa ścigania też nie za wiele się posuneły do przodu bo wszak nic nie odnaleziono podczas wnikliwej kontroli … Czyli klasyczny kryminalny pat po którym napięcie będzie tylko wzrastać.
Rozen wraca do Polski i zamierza spotkać się z wspólnikiem i to w Zakopanem, chyba ogarneła go melancholia z powodu widocznych trudności na granicy … Tak więc ruszają złoczyńczy do Zakopanego, złowroga Skoda 1000 pruje przestwór … oto:
A w Zakopanem jak to zakopane całe śniegiem zasypane i inwigilowane …
Obaj Panowie Zło są już obserwowani przez tajnych agentów zamaskowanych jak zakochana para na kanikułach … a złoczyńcy są zdenerwowani bo jeden drugiemu robi wyrzuty że musiał się tłuc aż do Zakopanego ale wreszcie wespół dochodzą do wniosku że przewieźenie figurki takie proste to nie będzie … gdyby wiedzieli że są obserwowani bardzo dokładnie zapewne ogarneły by ich jeszcze czarniejsze myśli … tymczasem Żbik z swym blond partnerem (partnerem w służbie) jadą do Wiednia by wywiedzieć się z kim przemytnicy się kontaktowali ? Przy pomocy Austryjackich organów udaje się to z powodzeniem … Antykwariusz do którego dotarli rozpoznaje Rozena i już są funkcjonariusze bliżej niż dalej … po powrocie następuje piękna karta,której nie mogłem sobie odmówić by jej nie zreprodukować:
Czyli już wiemy Milicjanci zrobią nalot symultaniczny … i dowiadujemy się też wiele o przedmiocie marzeń sennych wyższych Oficerów MO …I nie pomogą wykręty ani żadne numery … Bo Czarna Nefretete jest już w dłoni Żbika …
Jednak ku ogólnej konsternacji okazuje się że eksperci z Muzeum orzekają że jest to falsyfikat …
Ale nie należy się poddawać, teraz już można dokładnie sprawdzić i dokonać rewizji u obu Panów i znajduje się list Św.P. Pana Mirskiego w diabolicznej Skodzie 1000 będący a w liście denat wyznaje że bierze na spotkanie kopie rzeżby a oryginał ukrył dobrze jeszcze podczas wojny … a do tego okazuje się że opony Skody pasują do znalezionych w miejscu odnalezienia ciała … jeszcze tylko by odkryć gdzie jest rzeżba i już tak niewiele brakuje do szczęścia , czyli co robimy rewizje ,nasi spece znają się na tym doskonale, tym razem rewizja odbywa się w domu kolekjonera i choć nie wykazuje nic na to, to zapału jest aż tyle że zrewidowano też piwnicę i to właśnie w piwnicy czarnej i ciemniej Czarna Nefretete się ukrywa tym razem już prawdziwa … Milicjanci wraz z rodziną w niepochamowanej radości przekazują wartą wiele milionów figurkę do Muzeum … a co.Na tym to fantastycznym zakończeniu znajduje swój finał fabuła tego Żbika ale prócz treści jest tu też forma ,a tą troszkę udało mi się zaprezentować, kreska jakże odmienna od początkowych Żbików, jest już o niebo bardziej zręczna i wysmakowana , rysunki ładnie zakomponowane i czytelne ,(choć barwa nieco zbyt jaskrawa i kontrastowa należy to jednak połozyć na karb problemów z drukiem kolorowym) i nie można się temu dziwić gdyż autorem jest sam Grzegorz Rosiński (w sumie narysował aż 11 Żbików ), to jeden z najwybitniejszych rysowników komiksów ten zeszyt należy do jego wczesnych prac potem zrobił on karierę wręcz światową rysując między innymi Thorgala i Szninkiela … Za ciekawostkę można uznać iż Żbik ten robi wrażenie jakby był stylizowany na dokonaniach wielkiego klasyka komiksu Roya Lichtensteina, nasuwa mi to skojarzenie podobna estetyka i ascetyzm formy wyrazu i mimo woli być może Pana Rosińskiego , barwa także …
To jednak nie koniec bo mógłbym powiedzieć że na Żbiku Żbik się nie kończy … bo pozostaje jeszcze okładka a ta niesie ze sobą niespodzianki jakich mało, bo oto możemy się przekonać że Pani Irena Chojnacka ze sklepu PSS w Łodzi z narażeniem własnego życia stawiła opór bandycie za co została odznaczona medalem : Za Ofiarność i odwagę … na przedostatniej stronie zostało przedstawione jak do tego doszło …
Serdecznie Polecam tego Żbika za jego piękną substancję graficzną a i fabuła choć nieco umowna dziś nawet po latach tak bardzo nie razi …