Wiechno Stanisław – Breloczek z małym farszem – Pierwsza seta 86

  • Autor: Wiechno Stanisław
  • Tytuł: Breloczek z małym farszem
  • Wydawnictwo: KAW
  • Rok wydania: 1984
  • Nakład: 200000
  • Recenzent: Remigiusz Kociołek aka Komisarz Kociołek
  • Broń tej serii: Pierwsza seta

Brylanty najlepszym przyjacielem złodzieja, czyli jak Staszek przed Mundkiem się bronił

Staszek, były wojskowy lat 39, aktualnie redaktor „Życia Warszawy” ma żonę Annę, dwójkę dzieci i pewien problem podczas urlopu w Warszawie. Od jakiegoś czasu zamienia się w bohatera „Obłędu” Krzysztonia. Zaczyna podejrzewać, że ktoś nastaje na jego mienie i zdrowie. Ma jednak ku temu powody, w przeciwieństwie do autora „Obłędu”. Ktoś włamuje się do jego sekretarzyka, potem zostaje napadnięty przy spokojnej ulicy Wołodyjowskiego, a w czwartek 7 grudnia pod domem nieznajomy kierowca próbuje go potrącić. Dziwi to redaktora, gdyż jest człowiekiem, który nie wadzi nikomu i wydaje się, że jest ostatni na liście potencjalnych ofiar zawirowań kryminalnej natury. Tak jednak nie jest…

Aby wyjaśnić tajemnicze wtargnięcie, napaść z zamiarem rabunku oraz zamach na życie postanawia odświeżyć dawną wojskową przyjaźń z gwiazdą kryminalistyki podpułkownikiem Andrzejem Simą. W trakcie nieoficjalnego śledztwa okazuje się, że trop wiedze do docenta Niedzielskiego, przyjaciela Staszka, który sprezentował Iwonce (córce redaktora) „Pięć dramatów” Szekspira w płóciennej oprawie, z PIW-owskiego wydania z lat pięćdziesiątych. Staszek podąża do Rabki za docentem z prywatnym śledztwem… Ta książka zawiera tajne szyfry, których nie powstydziłby się sam Szekspir („C.N. 1968 – II, 38/VI – 1-6d.”)… Ku zdumieniu bystrego redaktora okazują się być one jedynie odnośnikami literackimi (Pisma wybrane Cypriana Norwida II tom, strona 38 VI rozdział poematy „Szczęsna”, sześć wierszy od dołu…). Dopiero gdy ściele się trup, sytuacja staje się bardziej dramatyczna i tym razem wartości nabiera tajemniczy tytułowy breloczek z małym farszem, w którym jest zatopiony… tak, tak – prawdziwy brylant. Do akcji wkracza Milicja Obywatelska, a ze strony bandziorów szantażysta i złodziej Mundek, przyjaciel Zygi, fotoreportera „Życia”…

Całość napisana jest ładnie, ale bez polotu, jakby w stylu „Wakacji z duchami” dla zblazowanych dorosłych. Redaktor nie jest tu bohaterem rodem z Hitchcocka, prostym człowiekiem, który rozwikłuje skomplikowaną intrygę. Raczej przypomina przypadkowego przechodnia, który zaplątał się w ciernie. Do końca nie bardzo wiadomo skąd się wziął brylant, dlaczego we wszystko zamieszany był fotoreporter, itp. Warto jednak zacytować kilka perełek „literackich”:

„- Słuchaj uważnie! Nie mam czasu. W ciągu dwudziestu minut masz zjawić się w kawiarni Monika (na skarpie mokotowskiej, pięć minut od skoczni – przyp. red.). Za automatem do gry będzie dla ciebie kartka przyczepiona przylepcem. Przeczytaj na miejscu i zniszcz. Dostosujesz się do tego, co napisane. Nie próbuj zawiadamiać gliny! Mam długie ręce, a twój syn cienką szyję. Czuwaj!”

„- Myślałby kto, że to takie ważne! Nieduży, mocno stary, jak tata.

– Miał może wąsy?

– Nie. Był całkowicie normalny.”

„…na czwartym zdjęciu widniała twarz – poety Jana Czesława Strzemienia, rzeczywiście mało znanego w kraju, gdyż jedyną jego publikacją był wiersz ogłoszony w naszym piśmie, a wiersz brzmiał:
Pokłon traw –

Świst kosy –

Heroda nieczysty

ból.

Rozpaczaj człowieku kosiarzu rozpaczaj.”

Przyznacie, że to ostatnie doprawdy niezłe. Mam nadzieję, że w przyszłości nikt o nikim z nas nie napisze podobnej sentencji, cytując równie „udatny” pięciowiersz…