- Autor: Daleszak Bogdan
- Tytuł: Śmierć podróżowała „stopem”
- Wydawnictwo: Iskry
- Seria: Klub Srebrnego Klucza
- Rok wydania: 1978
- Nakład: 100300
- Recenzent: Katarzyna Piwowarczyk-Atys
- Broń tej serii: Pierwsza seta
W świecie baśni, czyli co się kryje za spisem powszechnym
Zacięcie bajkopisarskie, faktograficzne i dydaktyczne pana Daleszuka daje iście wybuchową mieszankę – tak wybuchową, że książkę warto opatrzyć etykietą ‘nie dotykać pod żadnym pozorem!!!’.
Zaczynając lekturę tej książki, miałam pewne wątpliwości – czy mam w ręku powieść milicyjną, czy też jakąś absurdalną bajkę dla dużych dzieci. Od początku w powieści jest mowa o Księżniczce, i że „księżniczka będzie miała swoje róże. I nakarmią misia. I niedźwiedź nie dostanie.”. Potem wszystko się wyjaśnia, i znajdujemy się w świecie fałszerzy dolarów i cinkciarzy, generalnie – kombinatorów. A wszystko dzieje się w Dusznikach i okolicach. Ponieważ opisy topografii miasta i okolic są bardzo szczegółowe, zgłaszam pomysł sesji plenernej właśnie w tamtej okolicy, tak abyśmy mogli przeprowadzić wizję lokalną. Tym bardziej, że autor wykazał się naprawdę duża znajomością rzeczy i dał dwustronicowy opis knajp dusznickich – okazuje się że to właśnie w Dusznikach był klub FWP „Kaprys”, gdzie odbywały się „słynne koncerty ‘dla sympatycznej panny Krysi’”.
Wspomniana Księżniczka to fryzjerka, bardzo atrakcyjna kobieta, obiekt westchnień kilku bohaterów powieści. Niestety, zostaje zamordowana brzytwą – co stanowi jakieś tragiczne memento. Natomiast misio to sprytnie zakamuflowana skrytka na fałszywe dolary, przemycane do Polski: „z prostej ciekawości ‘co jest w środku’ zaczął misia uważnie oglądać od łap po uszy. […] nagle wydało mu się, że potwór się z niego śmieje, więc wyprowadził czysty cios od biodra i miś dostał prosto w żołądek. […] pomyślał że zabawia się jak szczeniak, a później przypadł do opasłego brzuszyska. Odgarnął kudły i zobaczył ledwie widoczny zamek błyskawiczny”. Nie udało mi się ustalić, kim / czym jest niedźwiedź (oprócz tego, że to duży misio).
Od momentu zabójstwa Księżniczki poznajemy dusznicki światek i jego tajemnice. Brniemy przez tę przydługą powieść, gdzie wszystko się wlecze zupełnie bez pomysłu, bez żadnych zwrotów akcji. Czytanie tej książki jest tak samo nużące i czasochłonne jak wykorzystanie jednej z metod zastosowanych w śledztwie, tzw. rozpoznania posesyjnego. Rozpoznanie polega na tym, że „typuje się całe rejony, dzielnice czy nawet całą miejscowość dzieli się na rejony, kwadraty. A później od drzwi do drzwi chodzą funkcjonariusze, i według dokładnie opracowanego schematu przeprowadzają rozmowy ze wszystkimi dorosłymi mieszkańcami danego kwadratu […] rozpoznanie posesyjne ma jeden mankament – może nie przynieść żadnego, absolutnie żadnego efektu”. Na szczęście, w książce przynosi jakiś efekt. Pomyślałam sobie, że być może więc pod przykrywką spisu powszechnego rozwiązujemy teraz jakąś wielką zagadkę kryminalną?
Jak już zastosowano taką metodę, nie powinno nas dziwić, że postaci zaczynają się mnożyć w tempie błyskawicznym. Co i raz poznajemy kogoś nowego, potencjalnego podejrzanego, i jego historię – w końcu każdy mógł mieć coś wspólnego ze sprawą. A czy rzeczywiście miał – autor za każdym razem nas przekonuje, co zajmuje kolejnych 10 nudnych stron.
Autor ma wyraźne zacięcie dydaktyczne i faktograficzne – przy okazji objaśniania metody rozpoznania posesyjnego przytacza śledztwa, w których ją zastosowano. Kiedy dowiadujemy się, że cała afera dotyczyła fałszerstwa dolarów – mamy wykład, kiedy i jakie fałszerstwa wykryto w PRL-u: „Skąd mógł smarkacz wiedzieć, że już w numerze 747 z dnia 2 sierpnia 1959 ‘Przekrój’ alarmował tłustą czcionką: ‘co dziesiąty fałszywy’, a odnosiło się to do krążących po kraju banknotów dolarowych”. No i opis knajp…
Niebanalny jest język, jakim napisana jest powieść, szczególnie oryginalne są niektóre porównania: „rynek był bardzo kameralny – przytulny jak rękawiczka”, „takie powietrze smakuje jak duża porcja lodów w upalny dzień” i tego typu kwiatki.
Podsumowując – jeśli już czytać to tylko dla wybranych fragmentów, a zainteresowanym mogę podać numery stron.