Eduard Fiker – Seria C-L – Druga seta 30

  • Autor: Eduard Fiker 
  • Tytuł: Seria C-L
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Seria: Klub Srebrnego Kluczyka
  • Rok wydania: 1961
  • Nakład: 30250
  • Tytuł oryginału: Serie C-L
  • Tłumacz: Emilia Witwicka
  • Recenzent: Maciej Szwedowski
  • Broń tej serii: Druga seta

Krwawa miazga na kilometrze 297,3

Czechosłowacką literaturę kryminalną reprezentuje w Polsce prawie wyłącznie Vaclav Erben, pisarz moim zdaniem bardzo kiepski.

Z tym większą przyjemnością przeczytałem ostatnio powieść innego czeskiego autora, mało znanego u nas Eduarda Fikera. Jak podają źródła zagraniczne, Eduard Fiker (1902-1961) to „česky prozaik, dramatik a překladatel z angličtiny (…) jeden z hlavnich představitelů detektivniho žanru v česke literatuře. Autor rozhlasovych a dobrodružnych i humoristickych knih”. Był też ponoć „kapelnikiem a divatelnym houlistou” oraz „šefredaktorem časopisu „Rozruch”. Autor ponad dziewięćdziesięciu powieści, jak na przykład: „Jenikovo dobrodužstvi”, „Fantom operety”, „Morova sedmička”, „Muž z kuželkou”, „Zlocin mezi linkami”, czy „Neklopit!”. Aż szkoda, że po polsku ukazała się jedynie „Serie C-L” z roku 1958. Co ciekawe, wiele z książek Fikera powstało i ukazało się w czasie wojny i nie wygląda na to, aby wojna w istotny sposób ograniczała jego pisarstwo. Okupacja w Czechach wyglądała jednak trochę inaczej niż u nas.

Tytuł powieści odnosi się do serii nowowydrukowanych banknotów o wartości 20.000.000 koron, które 6 listopada 1951 roku wyjechały z Pragi pociągiem do Bratysławy, celem wprowadzenia ich do tam obiegu. Wyjechały, ale nie dojechały, gdyż gdzieś w okolicach Brna wagon towarowy, w którym przewożono pieniądze, rozerwała eksplozja, która unicestwiła eskortę i spowodowała wykolejenie się pociągu. Nie wszyscy konwojenci jednak zginęli – choć ciężko ranny, ocalał przecież dowódca eskorty – podporucznik ZNB1 Jaroslav Lenk. Ponieważ władze podejrzewały, że przed wybuchem któryś z pilnujących transportu konwojentów wyrzucił z wagonu część banknotów prosto w łapy czekających obok torów wspólników, wszczęto dochodzenie w celu odnalezienia skradzionej serii C-L i schwytania sprawców krwawego napadu. Historia śledztwa stanowi treść powieści.

Narratorem jest anonimowy oficer czeskiej Statni Bezpečnosti, kierujący śledztwem w sprawie wysadzenia pociągu i kradzieży pieniędzy. Pomocą służy mu młody i zdolny detektyw praskiej milicji, zwany w powieści „Karliczkiem”. Człowiek ów nie odznaczał się może specjalnymi umiejętnościami interpersonalnymi, delikatność również nie była jego mocną stroną. Braki w obyciu rekompensowała jednak z nawiązką niesamowita intuicja, która doprowadziła w końcu śledztwo do pomyślnego końca, a sprawcę krwawych mordów na szubienicę2. Piszę „mordów”, gdyż w dalszym ciągu akcji ofiarą domorosłego konstruktora bomb pada jeszcze kilka osób. Eduard Fiker nie oszczędza zresztą czytelnikowi dokładnych opisów wyglądu ofiar kolejnych wybuchów, co sprawia, że książki tej nie polecam kobietom w ciąży i osobom chorym na serce. W kilku miejscach jest dosyć makabryczna. W ogóle, sądząc po ilości eksplozji powodowanych przez nieuchwytnego złoczyńcę, Praga wczesnych lat pięćdziesiątych wyprzedzała pod tym względem o kilka długości Bagdad anno domini 2004.

Liczne są też w powieści, co mi akurat nie przeszkadza, przykłady czarnego humoru. Ot, choćby taka uwaga Karliczka na temat zamordowanej dziewczyny, u której nie stwierdzono śladów zgwałcenia: – „Nikt tej bidulce krzywdy nie zrobił… że się tak głupio wyrażę. Jest tylko zastrzelona”. Albo tegoż samego Karliczka reakcja na wiadomość o wysadzeniu pociągu: „Ledwo żeśmy się pozbierali po tych historiach z lotnikami od lotów nurkujących – a już znowu nieszczęście”. Przypomina się jako żywo początek „Dobrego wojaka Szwejka”.

Oprócz warstwy sensacyjnej, interesujące są też obserwacje obyczajowo-społeczne, pokazujące zmiany zachodzące w czeskim społeczeństwie w pierwszych latach nowego ustroju. Dowiadujemy się między innymi, że nacjonalizacja majątku prywatnego postępowała szybko, a w związku ze zdecydowaną przewagą sektora państwowego w gospodarce każdy prawie banknot trafiał w końcu do banku, co pozwalało wyłapać będące w obiegu egzemplarze serii C-L. Niestety w tych trudnych czasach, „kiedy walczymy jeszcze o stabilizację finansową” w najlepsze działali spekulanci, czyli ludzie popełniający jedno z najgorszych w socjalizmie przestępstw – kupujący towar, aby go potem sprzedać z zyskiem. Cóż począć, gdy, jak ze smutkiem stwierdza narrator, „chciwość jednostek jest obojętna na interes społeczeństwa”. Na szczęście czeska milicja miała już wówczas społeczeństwo pod tak ścisłą kontrolą, że na przykład uzyskanie informacji, że po Pradze jeździ dokładnie szesnaście czarnych Citroenów, zajęło prowadzącym śledztwo jakieś piętnaście minut. CEPiK się przy tym chowa. To znaczy, chowałby się, gdyby działał. W każdym razie na spekulantów miała przyjść wkrótce kryska, co obiecywał czytelnikom były šefredaktor časopisu „Rozruch”.

Ogólnie mówiąc, powieść Fikera uważam za bardzo dobrą. Cieszę się, że przereklamowany efekciarz Erben nie jest jedynym reprezentantem literatury sensacyjnej naszych sąsiadów.