- Autor: Robert van Gulik
- Tytuł: Cztery palce (Vier Vingers)
- Wydawca: Iskry
- Rok wydania: 1987
- Nakład: 100000
- Recenzent: Robert Żebrowski
Śledztwo przy filiżankach chińskiej herbaty
„Iskry” to chyba najbardziej „zeszytowe” wydawnictwo w PRL, przynajmniej jeśli chodzi o opowiadania kryminalne, choć i zeszytowa fantastyka nieźle tam stała (w zeszytach komiksowych, w tym sensacyjno-kryminlanych, prym wiodły: „Sport i Turystyka” oraz KAW i MAW). To właśnie „Iskry” wydały zeszytowe: „Karty na stół” Cheyneya, trzy części z serii „Przygody Sherlocka Holmesa” Doyle’a, trzy części „Rywali Sherlocka Holmesa”, trzy części przygód Simona Templara autorstwa Charterisa, opowiadania Sayers: „Lord Peter ogląda zwłoki”. „Kat poszedł na urlop” i „Z dowodem w zębach”, zbiór opowiadań O’Flowerty’ego – „Słaba płeć”, pięcioodcinkowy cykl „Pięć morderstw” Siewierskiego, sześć zbiorków opowiadań Hammetta, no i oczywiście 146 zeszytów „Ewa wzywa 07”. „Cztery palce” również zaliczają się do tego grona.
Robert van Gulik (1910-1967) był holenderskim dyplomatą pracującym w krajach Dalekiego Wschodu i wybitnym sinologiem. Recenzowane opowiadanie – pochodzące z roku 1964 – przetłumaczono w PRL-u na język polski jako jedyne z cyklu 17 opowieści detektywistycznych z sędzią Di wzorowanym na postaci historycznej Di Renjie (pozostałe części cyklu zostały wydane w Polsce dopiero w XXI wieku – w latach: 2006-2010 – przez PIW). Liczy ono 47 stron, a cena okładkowa to 60 zł.
Akcja toczy się w Chinach, w VII wieku n.e., w okresie dynastii Tang.
Di był sędzią okręgowym w Mien-yuan. Pewnego dnia na gałęzi nad tarasem swojego mieszkania zauważył gibbona trzymającego jakiś pierścień. Podstępem odebrał mu go. Okazało się, że jest to pierścień starej roboty, męski, z czystego złota, z pięknym wzorem i szmaragdem. Na wewnętrznej jego części było kilka rdzawo-brązowych plamek, niewątpliwie będących śladami krwi. Sędzia stwierdził, że małpa musiała go znaleźć gdzieś niedaleko. Zlecił więc swojemu przybocznemu – Tao Ganowi dokonanie wraz z dowódcą strażników i jego ludźmi penetracji okolicy. W opuszczonej chacie drwala ujawniono zwłoki jakiegoś ubogo ubranego mężczyzny, którego lewa ręka miała równo obcięte cztery place. Oględziny przeprowadzone przez pana Di wykazały, że to ten człowiek nosił zabezpieczony pierścień. Sędzia stwierdził, że mężczyzna zginął od uderzenia w tył głowy najprawdopodobniej żelaznym młotkiem, a przestępstwa dokonano gdzieś indziej – do chaty jedynie przeniesiono zwłoki. Ponadto Di ujawnił na podłodze ślady stóp kobiety oraz dużych stóp męskich.
Pierwszymi podejrzanymi stali się mieszkający w swoich willach usytuowanych niedaleko od chaty – cechmistrz Su, właściciel lombardu Leng oraz bogaty drogista Wang. Okazało się też, że w ostatnich dniach w okolicy pojawiła się nowa, kilkuosobowa banda, a sprawa zabójstwa związana była z aferą przemytniczą złota i srebra oraz koreańskich korzeni żeń-szeń pomiędzy okręgiem Mien-yuan a Tsjang-pei, którą zajmował się doradca Di – wachmistrz Hung i dwaj pracownicy – Ma Jung i Tsajo Tai.
Opowiadanie to jest ciekawe z uwagi na czas i miejsce akcji, a także postać głównego „detektywa” i jego przybocznego. Gdyby nie te atrakcje, byłoby zupełnie przeciętne. Wydaje mi się, że nie będę już sięgać po inne książki van Gulika z tego cyklu.