Niziurski Edmund – Naprzód, Wspaniali! 31/2024

  • Autor: Niziurski Edmund
  • Tytuł: Naprzód, Wspaniali!
  • Wydawnictwo: Zielona Sowa
  • Rok wydania: 2001
  • Nakład: nieznany
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Trzech Wspaniałych i Pół w piwnicach browaru, gdzie ciasno niczym w M-1

Edmund Niziurski (1925-2013) to pisarz wybitny, zasłużony, nagradzany (m.in. „Orlim Piórem” w roku 1970) i odznaczany. To autor czytany, lubiany i wspominany, choć – o dziwo – nie w pełni zrecenzowany w naszym Klubie. Wśród zrecenzowanych jego pozycji są m.in.: sensacyjno-kryminalne – „Śmierć Lawrence’a”, „Przystań Eskulapa”, „Pięć manekinów”, „Szantaż w wodociągach” oraz młodzieżowo-przygodowo-sensacyjno-kryminalne – „Niesamowite przygody Marka Piegusa”, „Nowe Przygody Marka Piegusa”, „Szkielet”, „Trzynasty występek”, „Klub Włóczykijów” oraz „Trzech Pancernych i Pół”.

Niziurskiego docenili też nasi recenzenci: „Niewątpliwie ścisła czołówka twórców literatury młodzieżowej” – Klubowicz Waldemar Sz. w roku 2010, by już w kolejnej swojej recenzji dojść do jeszcze głębszego wniosku: „Edmund Niziurski wymiata – jest po prostu najlepszy”; „Bez książek pana Edmunda Niziurskiego nie wyobrażam sobie literatury dla dorosłych i młodzieży …” – to już Klubowiczka Iwona M, również w roku 2010; „Mistrz mojej młodości (…) Najpierw był Niziurski, a potem nic (…) Przygodę z Niziurskim rozpocząłem od powieści „Naprzód wspaniali”, która mnie zachwyciła i tak już pozostało” – a to akurat wypowiedź naszego – wciąż pozostającego w zachwycie – Prezesa, do tego całkiem świeża, bo z roku 2022.

Ja zaś w swoim dzieciństwie i wczesnej młodości, choć czytanie książek i komiksów, a może odwrotnie, było moim największym hobby, to jednak nie przeczytałem ani jednej książki Niziurskiego (?!!) i tak naprawdę nie wiem, z jakiego powodu. Czytałem wówczas Szklarskiego, Fiedlera, Nienackiego, Bahdaja … Tę wstydliwą lukę w swoim życiu, staram się od niedawna nadrabiać, tzn. czytać i recenzować książki pana Edmunda, oczywiście tylko te z wątkiem kryminalnym. Na razie na rozkładzie mam: „Gorące dni”, „Awantura w Niekłaju”, „Fałszywy trop” i „Wielka heca”, a poza recenzowaną właśnie „Naprzód, Wspaniali!” czeka jeszcze na mnie, leżąc spokojnie na półce, sześć jego pozycji. Oczywiście takich, które w naszym Klubie jeszcze nie mają recenzji.

Powieść „Naprzód, Wspaniali!” to pierwsza część tzw. trylogii odrzywolskiej (pozostałe to: „Awantury kosmiczne” i „Adelo, zrozum nie!”). Co ciekawe drugie wydanie (czyli z roku 1979, pierwsze miało miejsce w 1971), prawdopodobnie te które wspomniał Prezes, ma w tytule aż dwa błędy, a mianowicie brak przecinka i wykrzyknika. Prezes, widocznie solidaryzując się z wydawnictwem MAW, dodał od siebie też trzeci błąd: Wspaniałych potraktował małą literą. ☺ Na usprawiedliwienie go dodam, że może zasugerował się tytułem filmu „Siedmiu wspaniałych” z roku 1960.

Egzemplarz, którym dysponuję posiada okładkę umieszczoną jako trzecia od lewej w zaprezentowanej galerii. Książka liczy 173 strony, a ilustracji w niej nie ma. Brak ten nadrabiają świetne ilustracje na obu okładkach. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego.

Akcja toczy się w fikcyjnych Odrzywołach, gdzieś nie tak daleko od Warszawy (czy to aluzja do miasta Odrzywół?) nie wcześniej niż w roku 1968.

Narratorem jest Tomek „Okultysta” Okist – literat, który tytuł Wspaniałego (dla mnie skojarzenie z Ferdynandem Wspaniałym jest nieodparte) zdobył za zwycięstwo w jednej z konkurencji „Turnieju Miast”, w którym Odrzywoły rywalizowały z Lipkami. Utworzył on paczkę razem z Zygmuntem Zyziem Gnackim ps. „Gnat” – pierwszym Wspaniałym w historii , szkolnym omnibusem, a do tego najsilniejszym w klasie, Aleksandrem Olo Kleksińskim ps. „Kleksik” – Wspaniałym – Dyplomowanym (ujawnił pożar budki na budowie, uratował z niej stróża i ugasił ogień, za co w nagrodę dostał dyplom od Straży Pożarnej) i Maciejem Kwękaczem ps. „Kwękuś” lub „Kękuś” – jedynie Półwspaniałym, za podjętą próbę wyruszenia na rok do Wietnamu (w ramach własnej akcji krypt. „Sajgon”), by tam walczyć (raczej z imperializmem niż z komunizmem).

„Wspaniali” postanowili wytropić „On”-ego, inaczej „Wielkiego Złego” lub „Tajemniczego Zeta”, czyli jeszcze niezidentyfikowanego przez nich sprawcę nieokreślonego przestępstwa, którego to osobnika istnienie wyczuli chyba szóstym zmysłem, jedynie z pośrednią pomocą pierwszego, czyli wzroku (zauważyli porzucone cygaro). Akcji nadano kryptonim „WPZ”, czyli „Wspaniali przeciw Złemu”. Jak widać początek historii jest całkowicie oryginalny, bardzo intrygujący i w pełni paranormalny. W niedługo potem do chłopaków dołączył jeszcze jeden – marzący o tytule Wspaniałego – Dariusz, któremu nadano ksywkę Mencjusz, a któremu „Gnat” wyznaczył funkcję komandosa. Okazało się, ze „Zetów” jest więcej. Dowodził nimi „Chudy” – jeżdżący „Mercedesem” i palący cygara, a do gangu należeli: fryzjer Ondula, technik dentystyczny Potępa i profesor Rajzer. Nieoczekiwanie pojawił się też osobnik w czarnym golfie – Maciuś, który miał już zaliczone trzy lata w pudełku, a który dowodził gangiem Zatruchlaków. Należy doprecyzować, że „Wspaniali” zaliczali się do „Rejtaniaków”, czyli uczniów szkoły im. T. Reytana i rywalizowali z „Defonsiaki” ze szkoły im. K. Ildefonsa Gałczyńskiego.

A milicja jest? Jest! W postaci sierżanta, który sprawnie zatrzymał sprawców przestępstwa. Nic więcej nie zdradzę.

PRL-ogizmy”: skocznia Duża (prawidłowo: Wielka) Krokiew w Zakopanem, PGR w Łosicach, LOK, czyli Liga Obrony Kraju (powstała w roku 1962), „Turniej Miast” (pełna nazwa: „Zawsze w niedzielę – turniej miast”, cykliczna audycja Telewizji Polskiej z lat 1965-1973), „Niewidzialna Ręka” (pomocowa akcja młodzieżowa, propagowana początkowo na łamach gazety „Świat Młodych” – od roku 1957, a potem w telewizji, w programie „Ekran z bratkiem” – od roku 1967), pojazdy – „Mercedes”, „Żuk” i milicyjny radiowóz „Warszawa”, film „Urodzony pod złą gwiazdą” (western z roku 1955, z Kirkem Douglasem), piosenka „Medytacje wiejskiego listonosza” zespołu Skaldowie (z roku 1968), broń palna – pistolety Parabellum i Vis oraz pistolety maszynowe – MP i Sten, a także Marek Piegus – bohater książki Niziurskiego z roku 1965 pt. „Niewiarygodne przygody Marka Piegusa”.

Recenzowana książka to powieść młodzieżowo-przygodowa z ciągnącym się od początku do końca wątkiem sensacyjnym, po części kryminalnym (wg moich obliczeń mamy do czynienia z trzema przestępstwami). Zawiera elementy groteski – komizm i absurd, co w połączeniu z niespotykanymi lub śmiesznymi imionami, nazwiskami i pseudonimami (np. Ela Melasińska to „Elamela”), było znakiem rozpoznawczym autora. Mnie najbardziej podobały się całkiem poważne i niepodważalne (a do tego całkiem błędne) wnioski wyciągane przez „Wspaniałych” na podstawie analizy fragmentów czyichś wypowiedzi, zaobserwowanych zachowań, czy też samych tylko przedmiotów.

Ta książka Nizurskiego jak najbardziej nadaje się do czytania, choć liczę, że te jego najciekawsze dopiero przede mną.