Kapitan Żbik – Dziękuję kapitanie 15/2024

  • Autor: Krupka Władysław
  • Tytuł: Dziękuję kapitanie – wersja prasowa (w: Kapitan Żbik wydanie zbiorcze tom 1)
  • Wydawnictwo: Ongrys
  • Seria: Kapitan Żbik
  • Rok wydania: 2020
  • Nakład: nieznany
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Gdyby nie pan, kapitanie … Dziękuję, kapitanie, był pan wspaniały!

Wydawnictwo „Ongrys” jest bardzo zasłużone w „odgrzewaniu” starych, dobrych, peerelowskich komiksów, a także nadawaniu formy zeszytowej tym, które do tej pory były znane tylko z gazet lub nieznane w ogóle. W 2020 roku „Ongrys” wypuścił pierwszy tom (do tej pory jedyny) wydania zbiorczego komiksów z serii „Kapitan Żbik”.

Zawiera on aż 11 historii dotyczących naszego kapitana (plus ciekawe i cenne dodatki). Na końcu tomu zamieszczono wydanie prasowe „Dziękuję kapitanie”, które w roku 1968 ukazało się w następujących gazetach: „Słowo Ludu”, „Wieczór Wrocławia” i „Gazeta Białostocka”. Autorem scenariusza był Władysław Krupka, a rysunków – Zbigniew Sobala, który był pierwszym ilustratorem „żbików” – obu opowieści prasowych, a potem zeszytów: 1, 2 i 3 (narysował też 6, 9, 15 i 20).

Chronologicznie jest to drugi – po „Pięciu błękitnych goździkach” – komiks z kapitanem, ale to właśnie w nim po raz pierwszy pada nazwisko Żbik (przypomnę, że Krupka wybierając nazwisko dla swojego bohatera, brał również pod uwagę inne: Wilk, Brutus i Brytan).

Akcja toczy się nie wcześniej niż w roku 1963 (sądząc po wyglądzie kapitańskiej „Syrence” – model 103 lub 104), w Marionowie i okolicach.

Poza miastem, na drodze znaleziono zwłoki mężczyzny. Był to Edward Klecki, dyrektor jednego z miejscowych zakładów przemysłowych. Na miejsce zdarzenia przybył kapitan Żbik, posługujący się w eterze kryptonimem „Storczyk”, a wraz z nim milicjantka Basia. Ustalono, że śmierć nastąpiła w wyniku pęknięcia czaszki, a zwłoki wyrzucono z „Wartburga” należącego do dyrektora.

W niedługo potem do mieszkania kapitana przyszła sekretarka z zakładów, która w pracy podsłuchała rozmowę pracowników mówiących coś o Lisich Grotach. Zaraz po wyjściu, została ona napadnięta przez dwóch mężczyzn, obezwładniona i uśpiona. W chwilę potem napastnicy wtargnęli do mieszkania Żbika, który w wyniku szamotaniny został uderzony w pistoletem w głowę i stracił przytomność. Sprawcy – nieprzytomnego milicjanta – wywieźli jego „Syrenką” z miasta, włożyli do kajaka, a sami będąc w łódce, odholowali kajak na środek jeziora i tam wywrócili go. Byli przekonani, że milicjant utonął.

Tymczasem chłodna woda ocuciła kapitana. Dopłynął kajakiem do brzegu i ruszył w ślad za bandytami. Zauważył ich w jednym z pobliskich poniemieckich bunkrów; wraz z nimi znajdowała się tam skrępowana sekretarka. „Storczyk” przystąpił do niebezpiecznej akcji. Przestępców było jednak więcej niż dwóch, a wszyscy oni byli bardzo zdeterminowani i niebezpieczni.

W komiksie pojawiła specjalna grupa – bardzo efektownie wyglądających – milicyjnych nurków pod dowództwem Gawrysia, a także helikopter SM-1 wychwytujący sygnał milicyjnego aparatu nadawczo-naprowadzającego.

Cytaty z korespondencji radiowych MO: „Storczyk do Centrali”, „TJ 2418”, „Uwaga, helikopter. Kwadraty D-1 i W-2”, „Złapaliśmy sygnały aparatu Ł-8”.

Komiks – jak dla mnie – jest genialny w swojej prostocie. Akcja jest szybka i porywająca, a zagrożenia czyhające na kapitana bardzo realne. Gdybym nie wiedział, kto jest autorem scenariusza, to obstawiłbym, że Jacek Wołowski. Władysława Krupkę pamiętamy jako autora specyficznych powieści kryminalnych – opartych przede wszystkim na dialogach. Tak też jest i w tym komiksie, dzięki czemu poszczególne kadry są konkretne, a akcja szybko posuwa się do przodu. Kreska Sobali, mimo, że archaiczna w porównaniu do późniejszych „żbików”, jest dość ciekawa i sympatyczna. Tło w rysunkach prawie nie istnieje, ale przez to główny plan jest bardziej wyrazisty. Ogólnie komiks ten jest bardzo porządny, a w mojej ocenie jeden z najlepszych w całej serii.

Wersja zeszytowa tego komiksu, wydana w roku 1969, znacznie różni się od „gazetowca”. Autorem rysunków w zeszycie był Jan Rocki, a współautorem scenariusza – poza Krupką – także Zbigniew Safjan. Rysunki są już kolorowe, kadry inne, a scenariusz rozbudowany.

Ciekawostką jest, że zbiorczy tom wydał „Ongrys” z trzema różnymi okładkami. Poniżej prezentuję dwie pozostałe. Pierwsza jest autorstwa Grzegorza Rosińskiego, a pochodzi z komiksu „Diadem Tamary”. Druga zaś jest rewelacyjną przeróbką rysunku Zbigniewa Sobali z okładki książki „Pojedynki szachowych gigantów”.

„Ongrysie”, czekamy na kolejne tomy…