Damian Dominik – Biała śmierć 202/2024

  • Autor: Damian Dominik
  • Tytuł: Biała śmierć
  • Wydawca: Polskie Radio
  • Cykl: Teatr Polskiego Radia
  • Rok wydania: 1966 (6 III)
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Śledztwo prowadzi … placowy z tartaku, czyli „bajer na Grójec”

Słuchowisko „Biała śmierć”, w reżyserii Wiesława Opałka i adaptacji Andrzeja Piotrowskiego powstało na podstawie książki „Portret z paragrafem” z roku 1964, autorstwa Dominika Damiana, czyli Adama Bahdaja. Czas trwania to 49:48.

Akcja toczy się w powiecie Nowy Sącz oraz w Krakowie, w latach 50.

Grupa pracowników z tartaków w Jelnej i Porębie, wspólnie z dyrektorem, zawiązała związek przestępczy, na szczęście bez charakteru zbrojnego, mający na celu nielegalne wzbogacanie się poprzez kradzieże i sprzedaż zasobów drewna, będących na stanie tartaków. Kierownik z Poręby – Jerzy Janik zwolnił z pracy placowego – Józefa Darmosza, który ujawnił prowadzone tam machlojki, a nie chciał brać udziału w tym procederze.

W jakiś czas potem Janik zniknął. Sprawą zajął się komendant miejscowego posterunku – kapitan Brzoza. W dole z wapnem, koło tartaku, znaleziono zwłoki, które pracownicy rozpoznali jako swojego kierownika, ale tylko po charakterystycznym ubraniu. Milicjanci znaleźli przy nich dokumenty Janika i klucze do jego mieszkania. W jego mieszkaniu zaś zastali … Darmosza, który w znajdującym się tam piecu znalazł niedopalone dokumenty z tartaku w Jelnej. On to powiedział kapitanowi, że podejrzewa, iż kierownik upozorował własną śmierć i uciekł, a co ważniejsze, że Janik to nie jest jego prawdziwe nazwisko. Faktycznie kierownik nazywał się Waldemar Tarabasz. W roku 1949 trafił na dwa lata do więzienia za przekręty w Pezetgeesie w Świebodzinie, czyli Powiatowym Związku Gminnych Spółdzielni „Samopomoc Chłopska”. Darmosz powiedział też, że zanim Janik vel Tarabasz zniknął przyjechała do niego z Krakowa, w odwiedziny, jego żona – Helena …

W słuchowisku padają nazwy warszawskich restauracji – „Kameralna” i „Bristol”; wymienione też zostało miasto Ełk. Niestety jest ono bardzo przeciętne, zarówno jeśli chodzi o fabułę, jak i wykonanie. Kto zginął i kto zabił można się domyśleć, na długo przed ustaleniem tego przez milicję. Nie podobało mi się też, bo momentami było bardzo głośne, co w słuchowiskach nie zdarza się często, a tym bardziej, że były to odgłosy pijackiej zabawy.