Autor nieznany – Gwiazda Południa 38/2024

  • Autor: nieznany
  • Tytuł: Gwiazda Południa
  • Wydawnictwo: RSW „Prasa”
  • Czasopismo: Na przełaj (numery od 1 do 9)
  • Rok wydania: 1957
  • Nakład: 67000
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Z-131 nadaje, a T-70 donosi

„Na przełaj. Harcerski Tygodnik Ilustrowany” zadebiutował w dniu 7 kwietnia 1957 roku. I oto już w inauguracyjnym numerze ukazała się pierwsza część 9-odcinkowego, czarno białego komiksu szpiegowsko-kryminalnego pt. „Gwiazda Południa”. Niestety, przy żadnej z plansz nie ma jakiejkolwiek informacji o autorze scenariusza i rysowniku.

Akcja toczy się na Wybrzeżu i w Warszawie, wiosną i latem 1956 roku (właśnie w tamtym roku rozpoczęto budowę sanitarek na bazie modelu Warszawa M20, a najprawdopodobniej taki właśnie samochód figuruje na jednym z kadrów).

Zastęp licealistów „Gwiazda Południa” przybył nad Zatokę Gdańską, by wyremontować stare jachty i ruszyć nimi w rejs po Wiśle. Któregoś dnia chłopcy z zastępu znaleźli na drodze nieprzytomnego mężczyznę. Był to miejscowy adwokat – Leśkiewicz. Wezwany na miejsce lekarz Pogotowia Ratunkowego, że to już trzeci w ostatnim czasie taki przypadek. Pojawił się też, poruszający się rowerem, funkcjonariusz MO – sierżant Borowik.

W okolicach Zatoki planowano budowę Zagłębia Siarkowego. Do pomocy przybyli tam zagraniczni eksperci, a wśród nich dwaj agenci jakiegoś obcego wywiadu, zainteresowani sprawą tajemniczych wypadków, podejrzewający, że mogą one być skutkiem użycia jakiś promieni obezwładniających. Tak przynajmniej zasugerowali agenci wywiadu Z-131 i T-70, rezydujący na terenie naszego kraju. Takie promienie miałyby ogromne zastosowanie wojskowe. Można by obezwładniać nimi całe armie i miasta. Polski kontrwywiad również nie próżnował. Na Wybrzeże przybyli z Warszawy porucznicy Zylski i Śmiga, wysłani tam przez swojego przełożonego w stopniu majora. Mieli oni do dyspozycji nie tylko Citroena Traction Avant, ale też i samolot. Tymczasem kolejna osoba została napromieniowana, a jeszcze inna straciła życie. Zaczął się wyścig z czasem, w którym nieświadomie wzięli też udział licealiści …

Fabuła komiksu jest słabiutka. Zamierzenie scenarzysty było ciekawe, ale historia jest mocno naciągana, a zakończenie bardzo rozczarowujące. W mojej ocenie kadrów jest zbyt mało, dlatego też niektóre – następujące po sobie – ciężko powiązać i zrozumieć, o chodzi. Dobrze, że na początku każdej części jest streszczenie poprzednich odcinków, wtedy można nadrobić braki wynikające z niezrozumienia. Rysunki, biorąc pod uwagę czasy, w których były wykonane są na nienajgorszym poziomie, choć tło rzadko kiedy jest szczegółowe. Na jednym z nich pokazane są cztery polskie gazety, ale tylko jednej z nich tytuł można w pełni ustalić, a mianowicie „Echo Krakowa”.

Błąd logiczny: Licealiści ruszyli jachtami z Zatoki Gdańskiej oczywiście w górę Wisły. A tu nagle pojawia się taki tekst związany z nimi: „List był wysłany z Kazimierza. Powinni być jeszcze w Warszawie”. Zarówno Kazimierz Dolny jak i dzielnica Kazimierz w Krakowie leżą – patrząc od Gdańska – za Warszawą.