- Autor: Niziurski Edmund
- Tytuł: Spisek słabych
- Wydawnictwo: U Poety
- Rok wydania: 1998
- Nakład: nieznany
- Recenzent: Robert Żebrowski
Zepsuty do szpiku kości i niepoprawny łajdak zdyskwalifikowany i zlikwidowany!
Edmund Nizurski – poza powieściami, a także opowiadaniami wydanymi pojedynczo lub w antologiach młodzieżowych różnych autorów („Życzę Ci dobrej drogi” – 1973, „Wiele dróg” – 1975, „Między nami” – 1977, „Strzał w dziesiątkę” – 1987) – wydał też kilka antologii zawierających tylko jego opowiadania: „Dzwonnik od świętego Floriana” (1955), „Lizus” (1956), „Nikodem, czyli tajemnica gabinetu” (1964), „Jutro klasówka” (1966 oraz 1970 – rozszerzone), „Opowiadania” (1973) znane też jako „Trzynasty występek” (1976), a także „Sekret panny Kimberley” (1998), „Spisek słabych” (1998) i „Lalu Koncewicz, broda, miłość – i inne opowiadania” (2001). Jak nietrudno się domyślić część z tych opowiadań powtarzała się w antologiach, a niektóre z nich zostały przerobione i uwspółcześnione.
„Spisek słabych” zawiera siedem opowiadań: tytułowe (pierwsze wydanie w roku 1964, należy do cyklu o Niekłaju), „Wielka heca” (1962, ma recenzję w Klubie), „Trzynasty występek” (1964), „Czy będziesz moim tatą?” (1994, pierwsze wydanie, uwaga: na tylnej okładce autor nazwał je: „Czy jesteś moim tatą”(?!)), „Lizus” (1954), „Ta zdradziecka Julia Wynos” (1978) oraz „Lalu Koncewicz, broda i miłość” (1959). Książka liczy 166 stron.
Postanowiłem zrecenzować jedynie opowiadanie „Lizus”, gdyż to ono wypełnia założenia naszego Klubu. Liczy 23 strony. Po raz pierwszy wydano je w roku 1954, a w roku 1956 w antologii pod tym samym tytułem. Poniżej przedstawiam okładki wydań z roku 1958 i 1963 (antologie) oraz 1966 („Seria z Zebrą”).
Akcja toczy się w Warszawie, nie wcześniej niż w roku 1954 (wydawany jest już tygodnik dla młodzieży „Dookoła Świata”).
W szkole, o nietypowej porze roku szkolnego, bo w marcu, pojawił się nowy uczeń – Rudolf Cejna, który dołączył do siódmej klasy. Na pierwszych zajęciach pojawił się ubrany dość nietypowo: w gumowe buciory i roboczy kombinezon pachnący wędzonymi rybami. Okazało się, że jest to chłopak nad wyraz spokojny, inteligentny i utalentowany, choć bardzo tajemniczy.
Nie będę zdradzał, czego dotyczy fabuła, a przytoczę jedynie dwa cytaty: „Do dziś dnia, gdy myślę o tej sprawie, czuję wstręt do siebie i do całej klasy”. „To, co (…) zrobiliśmy, to było jak zamordowanie człowieka” (uczeń Chrustowicz – narrator).
Największą ciekawostką jest to, że w opowiadaniu pojawił się nauczyciel historii – pan Misiak nazywany przez uczniów … Alcybiadesem (brzmi znajomo?)
Spośród książek Edmunda Niziurskiego, które do tej pory czytałem, to opowiadanie zrobiło na mnie największe wrażenie. Nie ma w nim śmichów i chichów, a jedynie czysty realizm, brutalna prawda i smutna rzeczywistość. Przestępstwo w nim opisane – jak się dobrze zastanowić – jest potworne i obrzydliwe, świadczące o głębokiej demoralizacji i braku wyobraźni młodych ludzi. Choć sam tego – ucząc się w szkole – nie doświadczyłem, to w swojej pracy miałem z tym do czynienia setki razy (dosłownie). Na pewno warto sięgnąć po to opowiadanie.