Kilka słów o klubbingu ochockim, jak to wyglądało z mojej strony. Dobiłam gdzieś w połowie, kierowana przez Prezesa co i rusz lądowałam tam gdzie byli przed chwilą. Ostatni namiar naprowadził mnie do baru mlecznego „Biedronka”, który okazał się hitem żywieniowym. W gastronautach ma 3,2 gwiazdki, za jedzenie wychwalany, za wystrój gwiazdek ubywa. Obsługa była bardzo miła, bo pozwoliła naszej nowej klubowiczce Bezie rasy mops wejść do środka. Rumsztyk okazał się świeżuteńki i smaczny. Kontemplację poposiłkową przerwał nam zatkany odpływ ściekowy, smród wywalał za drzwi momentalnie.
Zaudaliśmy się w związku z tym na małe jasne i kawę vis a vis do kawiarni o imieniu „Fantazja”, bardzo mi się spodobała atmosfera i obsługa, aczkolwiek czekało się trochę na lody. Omawiane były sprawy rzecz jasna kryminalne. M.in film pt „Wielka majówka”, który darzę ogromnym sentymentem mimo wątpliwych walorów artystycznych. Gwoli ciekawostki napomknę tylko, że nawiązałam kontakt z reżyserem p. Krzysztofem Rogulskim. Po kawie, lodach i piwie poszliśmy na pl. Narutowicza skąd odjeżdżał zabytkowy tramwaj. Jazda nim była wielką frajdą. Wysiadłam na przystanku pl. Zamkowy, co robili dalej klubowicze nie wiem 😉