- Autor: Świątecka Krystyna
- Tytuł: Historia czereśniowej alei
- Wydawnictwo: Czytelnik
- Rok wydania: 1953
- Nakład: 5160
- Recenzent: Robert Żebrowski

Produkcyjniak założycielski z nutką kryminalną, czyli debiut damskiej połówki Krystyna Ziemskiego
Recenzowana pozycja liczy 83 strony, a jej cena okładkowa to 3zł. Składa się z dwóch opowiadań: „Historia czereśniowej alei” oraz „Zwycięstwo”. To debiut pisarski Krystyny Świąteckiej, która podobnie jak wielu innych autorów peerelowskich kryminałów, drogę do kariery otworzyła sobie „produkcyjniakiem” [patrz recenzja książki „Wężowe studnie”].
Klubowiczom znana jest z wydanego w roku 1962, a napisanego wspólnie z Bohdanem Rudnickim, kryminału „Fatalna zapalniczka”, a jeszcze bardziej z bodajże 16 powieści kryminalnych, napisanych wspólnie z Wiesławem Godziemskim, pod pseudonimem Krystyn Ziemski (KRYSTYNa Świątecka – Wiesław GodZIEMSKI).
Opowiadanie pierwsze.
„Władza ludowa wypędziła gnębicieli chłopa: obszarników i kapitalistów. Oddała w ręce chłopskie ponad 7 milionów ha ziemi, ziemi obszarniczej i pojunkierskiej. Przekreśliła ciążące na gospodarce chłopskiej lichwiarskie długi, a jednocześnie umożliwiła chłopu pracującemu korzystanie z niskoprocentowych pożyczek, kredytów długo- i krótkoterminowych na rozbudowę gospodarki, kupno inwentarza, ziarno siewne, itd.”
„Wzdłuż gorzkowskiej, gromadzkiej drogi ciągną się dwa rzędy drzewek czereśniowych (…) Najpiękniejsze, najbardziej oblepione owocem czereśnie wydzierżawiali gorzkowscy bogacze: Karczmarczyk, Bielawski, Białkowa i ich przyjaciele”.
„Karczmarczyk przybył do Gorzkowa w 1945 r. z centralnej Polski, tu się osiedlił. Przywiózł ze sobą, oprócz grubo wypchanego pieniędzmi portfela, cztery pięknie utrzymane konie i traktor. Zajął najlepsze gospodarstwo”. „Obrotny człowiek – mówili o nim z uznaniem inni gorzkowscy kułacy (…) Na nieczystych interesach dorobił się tego całego bogactwa. Pono w okupację miał młyn i z Niemcami kombinował – pogadywali między sobą biedacy”. Karczmarczyk pomagał biedakom – pożyczał im konia, mleko, mąkę lub ziarno. W zamian za tę „pomoc sąsiedzką” musieli jednak u niego odrabiać to pracami na jego polu.
W 1946 r. przybył do Gorzkowa młody, energiczny chłop, były alowski partyzant – Józef Stefarczyk, u którego w partyzanckich bojach kształtowała się świadomość klasowa, a który stał się zaczynem postępowych zmian. W październiku 1948 r. założona została w Gorzkowie komórka PPR, w której wg założeń mieli znaleźć się „ludzie przodujący w każdej akcji, w każdej pracy. Tylko tacy partyjniacy, którzy z honorem wywiązują się ze swoich powinności wobec państwa”. W marcu roku 1952 założono we wsi spółdzielnię „Przełom”, która wystąpiła do Gromadzkiej Rady Narodowej o wydzierżawienie jej 30 drzewek z alei.
Opowiadanie drugie.
W GRN Rudka odbyło się zebranie, na którym omawiano przygotowania do kampanii żniwno-omłotowej. Jeden z uczestników tego spotkania – Aleksander Sekuła z Wierzbna – wracając do domu marzył o założeniu w swojej wsi spółdzielni. Jego marzenie się spełniło. W roku 1950 powstała spółdzielnia „Przyszłość”, a on został jej przewodniczącym. Okazało się jednak, że przyjęci do niej chłopi nie stawiali się do pracy. Powód był prosty: kułacy płacili im za pracę u nich sporo więcej. Wkrótce też doszło do sabotażu. Do spółdzielczego chlewa podrzucono gruźlicznego prosiaka, który zaraził pozostałe. W ten sposób zdechło aż 26 sztuk trzody chlewnej. Sekuła nie poddawał się niesiony hasłem: „Socjalizm nie rodzi się w kwiatach, ale wykuwa się i wykuwać będzie w ciężkiej walce klasowej”. Jakiś czas potem podpalono magazyn. Spółdzielcy zdołali go jednak ugasić. Na miejscu tego zdarzenia Sekuła znalazł na wpół zwęglone pudełko zapałek, które zabezpieczył. O podpaleniu powiadomiono milicję. Po krótkim dochodzeniu aresztowano podejrzanych o ten czyn, a ustalono ich na podstawie właśnie tego pudełka. To jednak nie koniec przestępczej działalności na szkodę „Przyszłości”. Przewodniczący Sekuła napisał do „Chłopskiej Drogi” o nieprawidłowościach w księgowości. Do Wierzbna wysłano komisję. Protokół z przeprowadzonej kontroli zawierał wystarczające dane, aby sprawę skierować do prokuratury. Stwierdzono bowiem brak pieniędzy w kwocie 216 złotych, a także braki zboża w magazynie. Ponadto księgowy nie księgował wszystkiego rozchodu ani też wszystkich wpłat. Do sprawy, a był to rok 1952, włączył się Urząd Bezpieczeństwa. W ten sposób odniesiono tytułowe zwycięstwo nad wrogiem klasowym.
„Produkcyjniak” ten niczym się nie wyróżnia się, no może tym, że nie jest taką „cegłą” jak chociażby „Lewanty”, choć na przykład biorąc pod uwagę „Bibliotekę Przodowników Pracy” do najkrótszych też nie należy. Ze świnią-sabotażystką nie miałem wcześniej do czynienia, choć o innych „zaraźliwych” zwierzętach już czytałem (patrz recenzja „Pościg (Bojowe zadanie)”). Milicja i UB są tu wymienione tylko „na sztukę” – bez poszerzania tego tematu. Ogólnie pozycja ta jest – z uwagi na jej autorkę i niski nakład – dość zjawiskowa, ale polecam ją tylko fanom Krystyna Ziemskiego, i to tylko tym zagorzałym.
