Wadecka Saturnina Leokadia – Karol Świerczewski „Walter” 1897-1947 274/2023

  • Autor: Wadecka Saturnina Leokadia
  • Tytuł: Karol Świerczewski „Walter” 1897-1947
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: Bitwy Kampanie Dowódcy
  • Rok wydania: 1976
  • Nakład: 30350
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Na szczęście to recenzja książki, a nie jej bohatera …

BKD, czyli „Bitwy Kampanie Dowódcy” to bardzo znana peerelowska historyczna seria wydawnicza licząca ni mniej, ni więcej tylko 100 pozycji. Ukazywała się w latach 1967-1978.

Saturnina Wadecka (1922-1998) w latach 1944-1947 była oficerem LWP, a w latach 1948-1968 redaktorką czasopism wojskowych. Poza „Świerczewskim” w BKD wydała jeszcze cztery inne pozycje.

Recenzowana książka wydana została w roku 1976, ale monowskie „imprimatur” ma z dnia 28 marca … 1969 roku z przeznaczeniem do bibliotek szkolnych i uczniów od kl. VII szkoły podstawowej. Liczy 197 stron, a jej cena okładkowa to 8 zł.

Po książkę tę sięgnąłem z uwagi na zbrodniczą i tajemniczą śmierć jej bohatera. Karol Wacław Świerczewski urodził w dniu 10 lutego 1897 roku w Warszawie w rodzinie gisera i krawcowej (albo szwaczki). Mieszkał na Woli przy ul. Kaczej. Uczył się w szkole powszechnej na rogu ulic Smoczej i Nowolipek. W wieku 12 lat zaczął uczyć się metalowego tokarstwa. W 1915 roku wraz z rodziną ewakuował się do Moskwy. „Tak dojrzewał przyszły żołnierz Wielkiej Rewolucji Październikowej”.

Walczył w armii carskiej, potem u bolszewików, a w 1928 roku został oficerem radzieckiego wywiadu wojskowego Razwiedupru, w którym był aż do śmierci. W latach 1936-1938, pod pseudonimem generał Walter, brał udział w hiszpańskiej wojnie domowej. W 1940 roku został mianowany generałem Armii Czerwonej, a w marcu 1944 – generałem dywizji Wojska Polskiego. W grudniu 1944 roku dowodził 2 Armią WP podczas operacji łużyckiej. Koniec wojny zastał go w Czechach.

Po wojnie, w roku 1945 pełnił stanowisko generalnego inspektora osadnictwa wojskowego, a potem dowódcy Okręgu Wojskowego nr III w Poznaniu. W 1946 roku mianowano go wiceministrem Obrony Narodowej, a rok później członkiem sejmowej komisji wojskowej.

23 marca 1947 roku Świerczewski udał się na przegląd garnizonów w województwie rzeszowskim. Przeprowadził inspekcje w Rzeszowie, Jarosławiu, Przemyślu i Sanoku. 28 marca udał się do Leska i Baligrodu. Wracając z Baligrodu dowiedział się, że w pobliskiej wsi Cisna stacjonują żołnierze WOP. Mimo ostrzeżeń o zagrożeniach, postanowił i tam dokonać przeglądu. „Na szóstym kilometrze od Baligrodu [pod Jabłonkami] oddziały UPA Hrynia i Stiaha [które zeszły ze szczytu Chryszczatej] ostrzelały samochody [jeden Dodge i jeden ZIS] silnym ogniem z broni maszynowej oraz z moździerzy. Pociski leciały ze wszystkich stron z odległości 400, 250 metrów. Atakujący mieli zarówno przewagę w ludziach, jak i lepsze usytuowanie w terenie. Wywiązała się zacięta walka, która mimo nierównych sił trwała dwie godziny. Gen. Świerczewski dowodził w niej stojąc na szosie … Trafiony pierwszą kulą nie utracił spokoju, dalej wydawał rozkazy. Dopiero ugodzony dwiema kulami w plecy upadł”. I to tyle odnośnie całego zdarzenia. Nic o śledztwie w tej sprawie prowadzonym przez dwie komisje – wojskową i UB, nic o różnicach w zeznaniach świadków [czas trwania potyczki – 2 godziny czy 45 minut, czas śmierci generała – podczas walki, czy podczas niesienia go do samochodu po przybyciu pomocy], nic wynikach śledztwa – generał zginął od dwóch kul [choć w mundurze są ślady po trzech kulach oraz ślad … przebicia bagnetem wojskowym w tylnej jego części], nic o zagadkach [dlaczego obstawa była liczniejsza niż podano w raporcie, co się stało z notatnikiem ofiary], nic o innych podejrzeniach [NKWD, UB]. Nic – ale nie ma się czemu dziwić, przecież książka powstała w roku 1969.

Warto wiedzieć, że w roku 1970 powołano kolejną komisję do wyjaśnienia okoliczności śmierci Świerczewskiego, pod kierownictwem Mariana Naszkowskiego i z udziałem Jana Gerharda, autora książki o walkach z UPA pt. „Łuny w Bieszczadach”, który w roku 1952 był … aresztowany przez Główny Zarząd Informacji MON pod fałszywym zarzutem udziału w spisku na życie generała (został zwolniony w roku 1954). Raport z wyników działań komisji nie ujrzał światła dziennego – został skradziony z sejfu Naszkowskiego w wyniku włamania do jego willi (zginął tylko raport, cenne przedmioty pozostawiono w sejfie). Gerhard zaś został zabity w roku 1971 w nie w pełni wyjaśnionych okolicznościach (polecam świetny artykuł na ten temat zamieszczony w internecie pt. „Kryptonim Bieszczady” – Grzegorz Motyka, „Polityka”, 4 listopada 2009).

Będąc niedawno – bo w maju tego roku – na Międzynarodowych Targach Książki w Warszawie, miałem możliwość przejrzenia książki dotyczącej śmierci generała pt. „Świerczewski. Śmierć i kult bożyszcza komunizmu” autorstwa Krzysztofa Potaczały, która prawdopodobnie jest najlepszą na rynku pozycją na ten temat. Książka zaś pani Wadeckiej nadaje się tylko do jednego – odłożenia na makulaturę w celu przemiału.