René Reouven – Ostrze lancetu 50/2013

  • Autor: René Reouven
  • Tytuł: Ostrze lancetu
  • Wydawnictwo: Krajowa Agencja Wydawnicza
  • Rok wydania: 1976
  • Recenzent: Marzena Pustułka

Dura lex, sed lex.

Francja, późne lata 60-te ubiegłego stulecia. Michał Delupas  po 18 – letnim pobycie opuszcza więzienie.  Już od pierwszych  stron orientujemy się z kim mamy do czynienia.

Typowy psychopata, socjopata, czy po prostu wariat – zależy , jakiej definicji chcemy się trzymać.  Michał , za domniemaną zdradę,   zamordował swoja żonę,  poćwiartował ją lancetem ( a jakże – był studentem medycyny ) , i uważał, że wszystko jest w porządku. Nawet specjalnie nie ukrywał się  przed policją  — przecież miał prawo tak postąpić.  Nie był to zresztą pierwszy jego wyczyn. Gdy pokłócił się w sklepie z sąsiadem , który był od niego większy i silniejszy ( a więc nie mógł po prostu dać mu w m….),  w cichotajny sposób pokroił mu płaszcz lancetem stojąc za nim w autobusie. Innym razem do nieprzytomności pobił chłopca, który niechcący uderzył w niego piłką i nie przeprosił. A więc w dodatku tchórz. Nie istnieją dla niego żadne reguły i normy współżycia społecznego, owszem mogą sobie istnieć, ale dla innych, jego one nie obowiązują . W chwili gdy rozpoczyna się akcja ksiązki Michał Delupas wychodzi z więzienia i jego głównym marzeniem jest zemsta na sędziach przysięgłych, którzy w „bezprawny”  sposób pozbawili go wolności. Układa alfabetyczną listę ofiar i rozpoczyna działalność.  Jesteśmy świadkami zamordowania starego sklepikarza , a następnie byłego agenta handlu nieruchomościami.  Policja jeszcze nic nie kojarzy, ale za to stara, schorowana milionerka, pani Mus-Leduran, gdy dowiaduje się  o kolejnych morderstwach, kojarzy, że znała obydwie ofiary – razem byli w składzie sędziów przysięgłych, który skazał na dożywocie mordercę  o pseudonimie „Chirurg”.  Jeszcze głebiej kojarzy wszystko jej lekarz, niejaki dr Sagent, który w końcu domyśla się także , że mordercą byłych przysięgłych jest nikt inny jak „Chirurg”, a jego pacjentka będzie kolejna ofiarą. Poinformowana o wszystkim policja rozpoczyna wielką, akcje ochrony pani Mus – Leduran i poszukiwania mordercy. Był on kilkakrotnie widziany  w okolicy rezydencji, ale, niestety , zdążył zbiec. Śledztwo trwa.  Ale w tej intrydze jest także „drugie dno” i …drugi motyw.  Wnikliwy czytelnik domyśli się szybko, że nie  za wszystko możemy obwiniać Michała Delupasa. Nie przypadkiem autor tak często wspomina o wielkim spadku po schorowanej milionerce, o darowiznach, testamentach, niby unieważnionych , ale jednak….Wiadomo, że jak w pierwszy akcie sztuki na ścianie wisi strzelba, to w trzecim musi ona wypalić…Bezwzględnie mordercą sędziów przysięgłych ( zdążył zabić prawie wszystkich żyjących, poza panią Mus-Leduran ) jest Michał Delupas , ale w tej książce jest  jeszcze jeden zbrodniarz , chociaż nie zdążył on nikogo zabić ( co zreszta nie jest takie pewne) . Podobnie jednak jak Michał Delupas  jest psychopatą i socjopatą, dla którego nie istnieje żadna wyższa sprawiedliwość i prawo, a tylko jego prywatna sprawiedliwość sprawiedliwa dla niego. Ponieważ jednak Temida jest może ślepa, ale nie jest głupia,  zwycięża w końcu  prawo , a to za sprawą bystrego umysłu małego francuskiego żandarma – i nie był to bynajmniej żandarm z Saint-Tropez.

Miła lekturka na leniwe, letnie popołudnie, na wieczór  trzeba już przygotować inną, dłuższą lekturę.