- Autor: Mejza Iwona
- Tytuł: Wszystkie grzechy nieboszczyka
- Wydawnictwo: Oficynka
- Seria: Zbrodnia w Bibliotece
- Rok wydania: 2013
- Recenzent: Marzena Pustułka
Niemiłe „urozmaicenie” pracy czyli trup pod biurkiem
A więc i nasza klubowa koleżanka Iwona Mejza dołączyła do grona kobiet piszących kryminały, nie tylko o kobietach i nie tylko dla kobiet.
Bez wątpienia jednak kobiety, ich pomysły, celne spostrzeżenia i udział w dochodzeniu są bardzo ważne dla śledztwa i rozwiązania kryminalnej intrygi. Moim skromnym zdaniem , kobiety są o wiele bardziej inteligentne, spostrzegawcze i wytrwalsze w dążeniu do celu niż mężczyźni. Dlatego kobieta zawsze wie, czy opalenizna jej koleżanki pochodzi z solarium czy z Tunezji lub Egiptu ( jak można tego nie odróżnić?!!), czy włosy mają naturalny kolor albo, że koleżanka, której torebka „gryzie się” z garsonką i butami musiała wychodzić z domu w wielkim pośpiechu i zdenerwowaniu. Często takie drobiazgi, na pozór nieistotne, decydują o powodzeniu dochodzenia. Nawet żarty o blondynkach są dowodem na to, że mężczyźni, nie potrafiąc w inny sposób zdyskredytować kobiet wymyślają o nich głupie dowcipy, bawiąc się przy tym jak dzieci. Właśnie, większość facetów to po prostu duże dzieci, różniące się od małych chłopców tylko tym, że kupują coraz droższe zabawki. Wiadomo, że mężczyzna rozwija się do piątego roku życia, a potem……potem tylko rośnie. Większość facetów mdleje na widok krwi, o udzieleniu pierwszej pomocy nie wspominając, za to kobiety potrafią zachować zimną krew w najbardziej trudnych sytuacjach. Taką zimną krwią wykazała się nasza bohaterka Bożenka Kryspin , gdy pod swoim ulubionym biurkiem, w pracy, znalazła zimnego, na pozór obcego trupa. Nie krzyczała, nie spazmowała, tylko przytomnie włączyła klimatyzację (trupowi upał by już nie zaszkodził, ale na pewno też nie pomógł ) , po czym spokojnie wyszła do księgowości zawiadomić resztę pracowników i wezwać policję. Tu trzeba koniecznie zaznaczyć rzecz bardzo istotną dla sprawy, że Bożenka nie pracowała w byle jakim biurze, ale była główną kasjerką w towarzystwie ubezpieczeniowym Bezpieczna Przyszłość. Muszę przyznać, że Bożenka od początku bardzo mi się spodobała , wręcz wzbudziła mój podziw. A wszystko za sprawą jej wielkiego zamiłowania do porządku i uregulowanego trybu życia. Podobnie jak ona mam manię na punkcie torebek ( i butów ) , ale jednak ja nigdy nie wiem z jaką torebką pójdę jutro do pracy, bo po prostu nie wiem, w co się następnego dnia ubiorę. Szalenie zazdroszczę Bożence tego jej uporządkowania , ale chyba księgowe i kasjerki muszą już po prostu takie być. A więc mamy trupa pod biurkiem, i wszyscy zdajemy sobie sprawę, że taki trup w towarzystwie ubezpieczeniowym to jednak coś innego , niż trup na przykład w śmietniku lub w parku. Dla trupa to już pewnie wszystko jedno, ale dla współpracowników – nie. Wszyscy drżą o swoje stanowiska, prowadzone przez siebie sprawy i swoich klientów – w końcu nie wiadomo co może wyjść na jaw w trakcie śledztwa, a prawdę mówić, wszyscy mają coś „za uszami”. Śledztwo, wcale nie proste, bo jednak ubezpieczania to skomplikowany interes i bardzo „korupcjogenny” prowadzi komisarz Kazimierz Jodła, a pomagają mu wytrwale nie tylko panie zatrudnione w biurze. W końcu każdemu zależy, aby je jak najszybciej zakończyć, w miarę możliwości bez „prania” wszystkich zawodowych ( i nie tylko) , brudów.
Książka jest napisana bardzo dowcipnie , momentami śmiałam się w głos, a celne spostrzeżenia i dialogi między urzędniczkami Bezpiecznej Przyszłości wprost bezcenne. I znowu muszę zaznaczyć, że tylko kobieta potrafi tak trafnie opisać i scharakteryzować inne kobiety – mężczyźni tego po prostu nie dostrzegają i chyba nie rozumieją. Czy jednak każda kobieta potrafi mieć do siebie taki dystans i spojrzeć obiektywnie na siebie – to już zupełnie inna sprawa.
W każdym razie książkę na pewno warto przeczytać, i z niecierpliwością czekam na kolejne. Mogłaby by to być nawet kontynuacja przygód inteligentnej Bożenki, tym bardziej, że właściwe wątek jej znajomości z inspektorem Kaziem Jodłą jest taki jakiś…. jakby niedokończony. Będzie coś z tego, czy nie? Bo ja się bardzo przywiązuję do moich ulubionych bohaterów.
P.S. Przyznaję, że do napisania tej recenzji skłoniły mnie refleksje po przeczytaniu recenzji kolegi Wiesława Kota. Ale to chyba nic złego? Jeżeli któryś z panów poczuł się urażony niektórymi stwierdzeniami zawartymi w tekście, to przecież forum jest otwarte, panowie – proszę się bronić! Ale przyjmuję tylko rzetelne argumenty!