Baxton Alen – Tajemniczy medalion 19/2012

  • Autor: Baxton Alen
  • Tytuł: Tajemniczy medalion
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Seria: Klub Srebrnego Klucza
  • Rok wydania: 1979
  • Nakład: 100300
  • Recenzent: Marzena Pustułka

Pełen dostojeństwa Satyr w srebrzystym Porsche

Alen Baxton  to nic innego jak drugi już pseudonim Wiesława Godziemskiego, który, wspólnie z Krystyną Świątecką, pisał książki kryminalne jako Krystyn Ziemski.

Indywidualna praca wcale nie wyszła mu źle, choć, oczywiście nie ustrzegł się od „błędów i wypaczeń”  . Generalnie książka mi się podoba, szybko się czyta, akcja  dość interesująca, świetne charakterystyki postaci, sporo miłych  szczegółów  społeczno-obyczajowych, ale jednocześnie bardzo wiele zastrzeżeń mam , głównie do, powiedziałabym — ogólnego tła. Książka została wydana w 1979 roku, i jeżeli faktycznie akcja miałaby się wtedy rozgrywać to „pół biedy”. Wtedy wierzę w srebrzyste Porsche , rezydencje i antyki, mogę uwierzyć nawet w elektroniczny zamek otwierający zdalnie bramę posiadłości, choć w 1979 to jednak rzadkość była. Nie wydaje mi się jednak,  aby 1979 rok to była data rozgrywających się wydarzeń. Dlaczego? Już wyjaśniam. Otóż głównym bohaterem książki ( chociaż wcale nie pozytywnym ) jest niejaki Wiktor Kościanko. To właśnie wokół jego osoby rozgrywają się główne wydarzenia, jego postać jest jak gdyby osią wszystkich wydarzeń. Co o nim wiemy? Dość dokładny opis mamy już na stronie 6: „Do pokoju wszedł wysoki, przystojny, pięćdziesięcioletni mężczyzna , ubrany w nienagannie skrojony tweedowy garnitur. W ciemnych włosach srebrzyły się siwe  nitki. Jego twarz, postawa tchnęły jakimś dostojeństwem, a mimo to Skarbek dopatrzył się w nim podobieństwa do posągu Satyra z parku Łazienkowskiego” ( jasnowidz jakiś z tego kapitana, czy co? ).  A chwilę potem wypowiada się matka Wiktora: „Wiktor (…) jest doktorem praw. Od dawna nie wykonuje zawodu. Przez kilka  lat po wojnie zajmował eksponowane stanowisko w Urzędzie Repatriacyjnym. Posiada wiele odznaczeń. W czasie służbowych zajęć został ranny, stał się inwalidą. Przyznano mu wysoką rentę”. Poza odznaczeniami i rentą Wiktor posiada okazałą rezydencję w Młocinach, wypełnioną cennymi antykami i obrazami oraz srebrzyste Porsche. W latach 30-tych studiował prawo na Sorbonie, w 1939 wyjechał do Ameryki Południowej , w czasie okupacji zajmował się bardzo intratnymi interesami, z których  korzyści czerpie do dziś. Wszystko się kupy nie trzyma. Jeżeli w 1979 miałby 50 lat, to musiałby się urodzić w 1929, więc jak mógł w latach trzydziestych studiować? Wg mnie akcja książki musi rozgrywać się gdzieś  w połowie lat 60-tych, a wtedy nie pasuje mi rezydencja , antyki, zdalnie sterowany zamek i srebrzyste Porsche.  W końcu Wiktor Kościanko był z pochodzenia „kułakiem” , i co nikt go cisnął żadnymi domiarami? Normalnie w jednym mieszkaniu mieściło się kilka rodzin, a oni co? Kilka osób w ogromnej rezydencji? Chyba jednak autora poniosła trochę wyobraźnia. W każdym razie Wiktor musiał być osobą bardzo nowoczesną ( i jego otoczenie też) bo w tejże rezydencji mieszka pod jednym dachem z matką, żoną, teściem i kochanką. Dosłownie. Nawet dzisiaj taka sytuacja wydawałaby się cokolwiek szokująca, a wtedy? Na dodatek Wiktor musi być bardzo pechowym facetem, bo już trzecia jego „dziewczyna” ginie śmiercią gwałtowną  i tragiczną. Były już dwa samobójstwa, teraz jednak sprawa jest trudniejsza, bo w grę wchodzi morderstwo. Młoda , piękna aktorka Irmina została bez wątpienia zamordowana. Ślady prowadzą w przeszłość, konkretnie w tajemniczą przeszłość Wiktora Kościanki. Nie jest o człowiekiem bez skazy. Śledztwo prowadzi kapitan Ryszard Skarbek, młody ale bystry, wielki miłośnik pieszych wędrówek. Niestety,  śledztwo jest bardzo ograniczone, jednotorowe, jak kapitan już trafił na podejrzanego , to koniec. Żadnych spekulacji, nic, żadnego pola do popisu dla detektywa — czytelnika. No, ale to już nie wina kapitana, raczej autora. Pomimo pewnych zastrzeżeń książkę warto przeczytać, polecam.