Bahdaj Adam – Wakacje z duchami 10/2012

  • Autor: Bahdaj Adam
  • Tytuł: Wakacje z duchami
  • Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
  • Rok wydania: 1962
  • Recenzent: Iwona Mejza

Nie wiem czy „Wakacje z duchami” nadal są na liście lektur szkolnych. W 1987 roku jeszcze były i słusznie. Do sięgnięcia po książkę Bahdaja skusiły mnie wspomnienia filmu, to słynne „przebacz mi Brunhildo!” i chęć sprawdzenia czy „Wakacje z duchami” podziałają mi tak samo na wyobraźnię jak chociażby „Klub włóczykijów” Niziurskiego.

Niziurski i poetyka jego książek sa mi zdecydowanie bliższe niż  bardziej przyziemne i realne książki Bahdaja, ale…
„Wakacje z duchami” oprócz dobrego tekstu, ciekawej, pełnej napięcia akcji mają jeszcze jeden niebagatelny atut, film i postać  graną przez Henryka Gołębiewskiego, w filmie  Maniusia „Pikadora”, w książce Maniusia „Paragona”. Specjalnie do recenzji książki wprowadzam akcent filmowy, ponieważ rola Gołębiewskiego i jego charakterystyczny głos, charakterystyczne zwroty „legalnie, że niemożebnie”, „to się wie” „móżdżek elektronowy”, „detalicznie wszystko” i wiele innych  dźwięczą w uszach.
A miały to być normalne wakacje dla trójki przyjaźniących się chłopców. Do leśniczówki nad jeziorem, w pobliże ruin zamkowych zaprosiła chłopców ciocia Perełki pani Lichoniowa. Pojechali; Paragon, Perełka i Mandżaro.
Najpierw zbudowali szałas, potem postanowili założyć klub detektywów, coś trzeba było robić. Pierwsza sprawa do rozwiązania przyszła sama. Na wieży zamkowej zaczęło straszyć, żeby to tylko duch ubrany na biało gdzieś przemykał, to nikt by się tak nie bał. Na zamku przytrafił sie duch wyjątkowo głośny i jękliwy. Duch elektroniczny, ciągnięty na kablach. I tak na ducha rozpoczęło się prawdziwe polowanie. Z jednej strony klub detektywów, z drugiej strony  sierżant Antczak. Potem doszedł  do gry Tajemniczy. Duchy nie przeszkadzają studentom i dziwnej grupie przyjezdnych: Srebrnej, Malarzowi i Tyrolczykowi.
Czy rozwiązanie tajemnicy zawartości opakowania składaka okaże się kluczowe dla wykrycia sprawców włamania do muzeum we Wrocławiu? Czy płótna to to samo co obrazy? Dlaczego obraz nie zmieści się w tubie, a płótno jak najbardziej?
Chłopcy z pomoca Joli”dziewiątki” prowadzą regularne śledztwo. Po wykryciu kto tak naprawdę jest duchem koncentrują całą swoją uwagę na sprawie składaka i jego zawartości. Przeżywają mnóstwo niebezpiecznych przygód i mają swoje zasługi w wykryciu przestepstwa na dużą skalę. Każdy chciałby spedzić wakacje w ten sposób.
Mnie fascynuje fenomen książek pisanych w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych, a nawet osiemdziesiątych adresowanych do młodzieży. W warstwie techniczno, technologiczno-gadżetowej trącą myszką, i tak ma być i cieszę się, że nikt nie funduje Paragonowi telefonu komórkowego do jednej i laptopa do drugiej ręki. Natomiast w warstwie psychologicznej, wychowawczej nadal aktualne i uczące bez zbędnej dydaktyki, przyjaźni, pomagania sobie, pracy w zespole.
Czytając tamte książki miło powspominać i znależć się chociaż na chwilę w krainie normalności. Tam gdzie jeszcze szumi las i czyste jezioro, a komuś chce się bronić zabytków, a nie równać je z ziemią, bo cena gruntu wysoka i opłaci sie sprzedać. To były czasy, gdy zabawę organizowało się sobie samemu, a wakacje u cioci nie były obciachem, chociaż być może teraz też niejeden by chciał spędzic takie wakacje tylko wstyd się przed kolegami przyznać. Rozumiem postęp i rozwój, ale nie zapominajmy, że dziecko, a nawet nastolatek powinno przebywać i bawić się z kolegami nie tylko z komputerem w świecie wirtualnych znajomych i hasła „lubię to”.
Nie wiem czy rodzice kiedyś byli bardziej beztroscy, czy po prostu bardziej ufali swoim dzieciom. Ciekawe kto by teraz zaryzykował przyjęcie pod swój dach trójki chłopaków, w tym dwóch absolutnie obcych i jeszcze za darmo ich karmił, i zamiast do łóżek z szeleszczącą pościelą posłał do stodoły na siano, toż to nieodpowiedzialność jakaś jest!
Tyle refleksji przy okazji recenzji „Wakacji z duchami”, książki także kryminalnej. Jest sierżant milicji, jest Pan Kapitan, jest szajka złodziei, czyli wszystko i wszyscy na swoim miejscu i zgodnie z regułami rządzacymi światem kryminału, nawet tego młodzieżowego. Inaczej bym tej recenzji nie napisała.