- Autor: Romański Marek
- Tytuł: Mord na Placu Trzech Krzyży
- Wydawnictwo: Krajowa Agencja Wydawnicza
- Seria: Kryminał z myszką
- Rok wydania: 1990
- Nakład: 40000
- Recenzent: Waldemar Szatanek
„Warszawscy kasiarze nie lubią mokrej roboty ….”
Jak odkryłem w jednej ze starych recenzji naszego nieocenionego Grzesioprezesa, Marek Romański był jednym z najbardziej uznanych i płodniejszych autorów kryminalno-sensacyjnych międzywojennej Polski.
I muszę przyznać że było tak nie bez powodu gdyż jego twórczość po prostu dobrze się czyta, nawet dziś po 70 latach. A trzeba pamiętać że powieść sensacyjna przy dzisiejszym szybkim postępie techniki, szybko się dezaktualizuje i podawane przez autora opisy techniki używanej przez policje ( nie mówiąc już o gadżetach używanych przez złoczyńców) mające robić wrażenie na czytelniku, po kilkunastu latach budzą raczej uśmiech politowania .
W przypadku „Mordu na Placu Trzech Krzyży” mamy świetną intrygę, wartką aukcję, cudowny język. W tle pięknie opisana Warszawa (dla samych opisów topografii miasta warto zagłębić się w tę lekturę ).I na dodatek właśnie opisy używania ówczesnych zdobyczy techniki ( np. detektyw chcąc pilnie wyjaśnić kryminalną przyszłość jednego z bohaterów nadaje kablogram do policji chicagowskiej i następnego dnia już ma odpowiedź). Policyjne grupy pościgowe poruszają się specjalnym szybkimi autami zaś główny przestępca ma samochód „torpedę która rozwija do 100 km na godzinę prawie lecąc a nie jadąc” . Do tego genialna charakteryzacja złoczyńcy o 1000 twarzy, pułapki z gazem usypiającym ukryte w samochodzie, wykorzystanie samolotu do wykrycia zbiega itp.
Intryga z początku wydaje się prosta. Zostaje zamordowany bogacz Leon Mueckenbrun. Jego ciało zostaje znalezione w biurze , wraz z ogołoconym sejfem, gdzie kilka dni wcześniej została złożona duża kwota. Podejrzanych jest kilku , policja aresztuję skonfliktowanego oraz co ważne spłukanego syna, Karola Mueckenbruna. Ponieważ jednak rodzina nie wierzy w ojcobójstwo, wynajmuje światowej sławy detektywa Kapitana Allenby (byłego oficera Inteligent Service) . Ten zaś dobiera sobie młodego żyda (co ciekawe w książce ani razu nie pada informacja że ktoś jest żydem) Chaima Golda. Gold to były pracownik Leona Mueckenbruna a w wolnym czasie domorosły detektyw, będzie on zresztą kluczem do sukcesu w rozwiązaniu sprawy morderstwa. Okaże się bowiem genialnym śledczym który zakasowuje nie tylko Allenbyego, światowej sławy detektywa a swojego pryncypała ale również całą warszawską policję.
Oczywiście okazuje się że nie był to prosty mord rabunkowy a w całą sprawę zamieszany jest międzynarodowy gang przemytników kokainy. Dodatkowo pojawia się sprawa roponośnych pól w Meksyku oraz wiele innych historii, które powinny nam uświadomić że już wtedy Warszawa była w globalnej wiosce i to bez Internetu i Facebooka.
A kto nie wierzy , niech przeczyta „Mord na Placu Trzech Krzyży” . Naprawdę warto.
P.S. Tytuł zaś idealnie pasuję na opis jednego z kolejnych klubingów naszego klubu.