- Autor: Piasecki Jan
- Tytuł: Tymek Wieloryb
- Wydawnictwo: Czytelnik
- Rok wydania: 1964
- Nakład: 18000
- Recenzent: Waldemar Szatanek
„Dlaczego Wieloryb ? Bo robi kółka …”
Jednym z przyjemniejszych aspektów pracy antykwariusza są niespodziewane znaleziska książkowe. Zupełnie przypadkiem, niespodziewanie podczas przerzucania tysięcy woluminów wzrok zatrzymuje się na nieznanym Ci dziele i jakiś impuls powoduje że książka zamiast na makulaturę trafia do Twojej prywatnej listy lektur.
W taki właśnie sposób trafiłem na książkę „Tymek Wieloryb” zupełnie nieznanego autora Jana Piaseckiego .
Książka miałka i niestety nudnawa (co by tłumaczyło małą popularność autora) choć oczywiście z mojego ulubionego działu literatury młodzieżowej. A jak książka młodzieżowa to prawie zawsze znajdziemy tam wątek kryminalny .
Zastanawialiście się kiedyś dlaczego ? Mnie wydaje się że jest to związane z przekonaniem autorów że powieść młodzieżowa musi być dydaktyczna i że przygody, atrakcyjność grupy nastoletnich chłopców najlepiej wypadają na tle szajki przestępców lub grupki chuliganów.
Główny bohater (tytułowy dla tych którzy się jeszcze nie domyślili) – Tymek – to 14-15 letni chłopak który przeprowadził się w raz z rodzicami do nowego miasta Żelaźno (ze wsi Kłosowo gdzie rzuciły ich jak rozumiem losy wojenne ) gdyż jego ojciec będzie tworzył w nim nową fabrykę. Jak łatwo się domyśleć nie ma tam kolegów a że jest trochę nadpobudliwy wiec szwęda się po okolicy bez sensu. Rozgląda się po krzakach nad rzeką, myszkuje po sadach i opuszczonych budynkach, Oczywiście łatwo wiec wpada na ślad zbrodni. W ogóle w powieści młodzieżowej z okresu PRL grupa nastoletnich przyjaciół gdzie nie pójdzie to jakiegoś zbrodniarza lub chociaż chuligana znajdzie.
Tymek w jednym z zarośniętych ogrodów widzi mężczyznę niosącego ciało, ale że domniemany zbrodniarz widzi też Tymka, ten musi się salwować ucieczką. Niestety podczas ucieczki skręca nogę. Z opresji (tzn. ewentualnego złapania przez złoczyńcę ) wybawia go pojawienie się grupy miejscowych nastolatków. Pseudonimów, ich barwnych osobowości i problemów rodzinnych członków grupy nie będę przytaczał. Dość tylko że Tymek wspólnie z nimi rozwiąże nie tylko tę zagadkę ale i uratuje miejscowy zakład przed kradzieżą albo i nawet sabotażem. Z czasem oczywiście się zaprzyjaźniają i Tymek zostaje członkiem Kółeczka (bo tak ta grupa się nazywa). Pojawi się też pierwsza miłość.
Zainteresowanych samą intrygą i zagadką kryminalną odsyłam do lektury, powiem tylko że oczywiście dydaktyka zwycięża. Zbrodnie są mniejsze niż się spodziewaliśmy. A milicja jest zawsze na czas.
Oczywiście najcenniejsze w takich mało ciekawych i wartych zapamiętania opowieściach jak ta, są smaczki obyczajowe pokazujące tamte czasy.
Na mnie osobiście największe wrażenie zrobiły dość bezpośrednie i ciekawostkowe odwołania do powstania warszawskiego w którym brał udział ojciec Tymka ( książka jest z roku 1964)
Warto też docenić próby łamania stylu i wprowadzania literackich zabaw przez autora gdyż to rzadko się zdarza w książkach dla młodzieży . Z reguły narracja jest bardzo prosta żeby młody czytelnik się nie pogubił. Tu autor stosuje ciekawe sztuczki i chwyty.
Na koniec smutna refleksja : Ulubioną rozrywką chłopców (po za rozwiązywaniem zagadek kryminalnych) są wizyty w jednym z dwóch kin znajdujących się ówcześnie w Żelaznie (mieście opisanym jako niewielkie miasteczko gdzie właśnie buduje się zakład przemysłowy i nowe osiedle mieszkaniowe ) i mam niestety takie smutne przeświadczenie że dziś w takich Żelaznach nawet jednego kina brak.