Godek Piotr – Tajemnica białej willi 156/2010

  • Autor: Godek Piotr
  • Tytuł: Tajemnica białej willi
  • Wydawnictwo: Wydawnictwo Współczesne
  • Seria: Cykl Powieści Kryminalnych
  • Rok wydania: rok wydania nieznany (przypuszczalnie po reformie pisowni języka polskiego, czyli nie wcześniej niż 1936)
  • Recenzent: Marek Malinowski

Komisarz Wren na tropie

W związku z rozszerzeniem pojęcia „kryminał milicyjny” w czasie (książki z akcją w czasach nam współczesnych) i przestrzeni (kraje demoludów, ale i Turcja), proponuję cofnięcie się do lat międzywojennych i analizę ówczesnych kryminałów, jako pierwowzorów interesujących nas kryminałów milicyjnych.

Okazuje się, że obok trójki znanych tytanów powieści kryminalnych lat międzywojennych — Marczyńskiego, Nasielskiego i Romańskiego — byli inni, w mojej opinii, interesujący pisarze. Niewątpliwie zaliczyłbym do takich Piotra Godka. Jest on kompletnie nieznany, nie wymieniają go żadne leksykony, encyklopedie i nawet wszechwiedząca Wikipedia. Wiem tylko, iż napisał kilka książek, trudnych obecnie do zdobycia. W chwili wolnej spróbuję stworzyć taki spis, ale najpierw recenzja.

Jego „Tajemnica białej willi” jest jak najbardziej klasycznym kryminałem policyjnym. Zamordowano bogatego architekta Woynickiego, zamieszkałego wraz żoną, jej córką z pierwszego małżeństwa i odpowiednią liczbą służby w eleganckiej willi o tytułowej barwie.
Morderstwa dokonano w nocy z niedzieli na poniedziałek, po przyjęciu zorganizowanym przez Woynickich, na którym oczywiście był niezbędny w takich przypadkach krąg podejrzanych. Goście w zasadzie wyszli z przyjęcia razem, ale część wracała, spotykała się z domownikami powtórnie i znowu opuszczała „białą willę”. Innymi słowy, komisarz Wren, prowadzący śledztwo, musiał się nieźle napracować, a i chwile zwątpienia ogarniały go często.

Nowoczesna jest forma tego kryminału. Podzielony został na siedem części — siedem dni tygodnia, w którym prowadzone jest śledztwo. Czas pełni ważną rolę, ponieważ komisarz Wren założył się o butelkę szampana, że w ciągu tygodnia rozwiąże sprawę. Jego przełożony i przyjaciel inspektor Rotnicki zobowiązał się postawić nawet dwie, tak był pewny przegranej Wrena lub chciał go mocniej zdopingować do pracy.

Komisarz Wren stosował różne metody, aby dotrzeć do prawdy. Przebierał się niczym Sherlock Holmes. Stosując zasadę, iż cel uświęca środki, zdobywał serca niewieście, tak, że współczesny nam agent Tomasz mógłby się wiele nauczyć od niego. Dodajmy na jego usprawiedliwienie, że bardzo potem wstydził się niektórych swoich metod.

Oczywiście komisarz w końcu wygrał, w następną niedzielę po morderstwie szampan się lał obficie, chociaż trochę jestem zawiedziony rozwiązaniem. Być może książka była drukowana pierwotnie w odcinkach i wydawca kazał kończyć szybko. Autor wysłał nawet dwóch podejrzanych w delegację służbową, żeby mu nie przeszkadzali w akcji.

Książka jest także dużą gratką dla miłośników międzywojennej Warszawy. Padają już trochę zapomniane nazwy osiedli, chociaż istniejących do dzisiejszego dnia. Akcja dzieje się w willach Kolonii Staszica, mowa jest o Kolonii Lubeckiego; niektórzy bohaterowie mieszkają willach na Żoliborzu; inni czekają na tramwaj nr 17 na Mokotowie. Może warto zorganizować klubbing na Ochocie, gdzie znajdują się wspomniane osiedla?