- Autor: Lassota Ryszard
- Tytuł: Noc miłości i nieco później
- Wydawnictwo: Iskry
- Seria:
- Rok wydania: 1962
- Nakład: 20000
- Recenzent: Waldemar Szatanek
Warszawski Raskolnikow
Przeczytałem najdziwniejszą jak dotychczas powieść z gatunku młodzieżowych.
Na dodatek był to prezent od naszego drogiego prezesa . Właściwie jest to taki miszmasz, koktajl powieściowy że zdefiniowanie jej jako powieści młodzieżowej może być dużym przekłamaniem. Sami zresztą posłuchajcie:
Na początku jest jak w każdej powieści młodzieżowej: grupa nastolatków (w tym przypadku dominują 18 letni studenci I roku Polonistyki UW). Między nimi rywalizacja, przyjaźń , dyskusje o świecie. Są konflikty z rodzicami, notoryczny brak pieniędzy, zabawy w klubach, wyjścia do kina. No i oczywiście miłość. Miłość nieszczęśliwa (to też często się zdarza w
powieściach młodzieżowy). Gdy ta miłość dla jednego z młodzieńców przestaje być nieszczęśliwa bo dziewczyna go wybiera, masowo pojawiają się elementy sugerujące ulubiony rodzaj literatury Klubu MO-rd czyli….: Kryminał.
Są dwie zbrodnie : Jedna mała, drobna. Malwersacja w sklepie gdzie pracuje
matka głównego bohatera – Wiktora . Zamieszana matka i jej kochanek – pan Boguś. Muszą się zamelinować w mieszkaniu Wiktora , chcą go wiec przekupić, by nie sypnął. Wiktor ucieka z domu i trafia do czegoś jakby na kształt meliny. Tam mieszka jego kolega ze studiów – Rudy a przesiaduje inny : Gabriel. Tam rodzi się druga, większa zbrodnia : pomysł napadu na naukowca który właśnie odebrał znaczną nagrodę pieniężną za wkład w cenne badania .
Niestety w trakcie napadu doktor ginie. Młodzi zbrodniarze kradną nie tylko pieniądze ale i broń. Milicja na razie nie wie nic o napastnikach ale oni sami zaczynają mieć coraz większe wyrzuty sumienia, zaczynają się kłótnie, bójki miedzy nimi . Zaczynają szastać pieniędzmi, o ich napadzie najpierw dowiaduję się Basia (dziewczyna w której wszyscy bohaterowie się podkochują).
Widzimy życie studenckie i miasta Warszawy. Przez cały czas też słyszymy wewnętrzny głos Wiktora , który miota się bo nikt go nie rozumie a on nie wie czego chce od życia. Jego problemy, dylematy jak żywo przypominają te Dostojewskiego wyrażane przez Raskolnikowa w „Zbrodni i Karze”
Można by powiedzieć też o tej książce, że jest to powieść socjalistyczna czy też jakbyśmy powiedzieli teraz socrealistyczna. Z rozmów miedzy młodymi ludźmi widzimy obraz nowej Polski, oni rozumieją co daje im nowy system.
Odrzucają Boga ale mają nowy cel. Pomoc innym. Ci trzej którzy zdecydowali się na zbrodnie stali z boku. ZMP ZMS wyciągało do nich rękę ale oni ją odtrącili. Proponowano im miejsce w domu studenckim, stypendium , pomoc w nauce. Ba nawet miejsce na obozie zagranicznym w czasie wakacji. Komuniści są wszędzie można by powiedzieć . Komunistą jest nie lubiany kolega Krzysztof, który ze wsi wyrwał się do budowy Huty a następnie partia skierowała go na studia (wprawdzie jest dopiero aspirującym do partii ale pod koniec książki dowiadujemy się że został zaopiniowany pozytywnie).
Profesor Kulczycka która interesuje się swoimi studentami (widząc zmagania Wiktora odwiedza go w domu mimo iż nie jest opiekunem roku) też jest w Partii i mimo iż była w Oświęcimiu i tyle wycierpiała nadal uważa pomoc bliźnim za swój główny cel. Również ojciec Basi – pracownik sądowy, wiecznie zapracowany jest komunistą. Oni wszyscy rozumieją młodzież i chcą jej pomóc. I pomagają.
I gdy już myślałem że wiem co jest celem tej książki. Że nowy system nawróci zbłąkane owieczki albo chociaż organa ścigania się nimi zajmą, pokazując nam skuteczność socjalizmu, spotyka mnie kolejne zaskoczenie. Wspomniani komuniści nie przechodzą próby i w zetknięciu z tak przestarzałymi wartościami jak rodzina, lojalność , honor nie zachowują się tak jak trzeba.
I na przykład nie donoszą o zbrodniarzach do milicji.
Najdziwniejszy jest jednak koniec powieści jak by urwany w połowie (kilkakrotnie sprawdzałem czy mam całą książkę , czy nie brakuje stron – ale nie są wszystkie).
Żaden wątek nie zostaje rozwiązany. Żaden z przestępców złapany czy ukarany. Jeden wprawdzie zostaje zostawiony pijany w starej kotłowni, gdzie ulatnia
się gaz ale nie wiemy czy na pewno zginął. Pozostali bohaterowie też gdzieś się rozchodzą ale nie wiemy czy doszli i co ich tam spotkało, mimo iż wiemy że np. mieli jechać do Krakowa w pogoni za głównym bohaterem Wiktorem i jego ukochaną Basią.
Ich zaś widzimy w ostatniej scenie gdy jadą pociągiem do Zakopanego. Jeszcze nie wiedzą, że konduktor powiadomił milicyjnego wywiadowcę o dziwnej parze jadącej bez bagaży i szastającej pieniędzmi wyjmowanymi z plików owiązanych banderolą bankową. Nie wiedzą (ale my już wiemy) że wywiadowca powiadomił o tym przez radio przełożonych. Ale czytamy:
„- Wiktor ! co chcesz zrobić ?
Milczał uparcie dosyć długo.
– Co chcesz zrobić – powtórzyła jeszcze raz ciszej.
Ujął jej dłoń i pozwolił dotknąć pistoletu zatkniętego za jego pasek.”
I to koniec. Czy jest druga cześć? Ktoś słyszał?
Pozdrawiam wszystkich miłośników powieści kryminalno-młodzieżowych. Na deser polecam książkę wszystkim szukającym opisów Warszawy jak była kiedyś
(tu koniec lat 50–tych) gdyż tu Warszawa gra pięknie w tle.
Wprawdzie autor niestety często pisze o jakichś miejscach nie nazywając ich dokładnie ale z opisów można je łatwo umiejscowić na mapie . Oto najciekawsze smaczki :
Wiktor mieszka wraz z matką na tym samym osiedlu gdzie nasz kochany Prezes.
Meliną do której ucieka Wiktor staje się opuszczona kotłownia wybudowana do ogrzania bloków przy Hucie Warszawa. Czyli moje ukochane Bielany i to tuż obok macierzystej siedziby naszej (mojej i Grzesia firmy).
Zaś liceum do którego chodzi Basia znajduje się w uliczce przy pl. Unii.