- Autor: Niziurski Edmund
- Tytuł: Śmierć Lawrence’a
- Wydawnictwo: MON
- Seria:
- Rok wydania: 1956
- Nakład: 20000
- Recenzent: Aleksandra Fedyna
- Broń tej serii: Druga seta
Ale tego opisać się nie da…
„… Są to różnice w sprawności rzemieślnika i artysty, kółek mechanizmu i żywej inteligencji, różnice nieporównywalne” – mówi doktor Lipiński, który „obdarzył zaufaniem wielkie mocarstwo atlantyckie”. Swe słowa Lipiński kieruje do „polskiego Lawrence’a”. Kunsztowi szpiega przeciwstawia wopistów strzegących granic polski. Głupich, naiwnych „Jasiów z Wołomina”. Pozornie jednak głupich i naiwnych. Maestria oficera obcego wywiadu szybko zostaje zdemaskowana i ośmieszona.
Ta opozycja – zdrajca kontra bohaterski wopista – nadaje ton całemu zbiorkowi opowiadań Edmunda Niziurskiego p.t. „Śmierć Lawrence’a”.
Każde z opowiadanie jest jednak inne. Różnią się niemal tak, jakby pisały je różne osoby. Jednak wszystkie warte są lektury. Bo Niziurski tak ma się do niektórych kolegów po piórze, jak – analogicznie do przytoczonego na wstępie cytatu – artysta do rzemieślnika, czy jak myślący, pomysłowy, dbały o treść i formę twórca do mechanizmu trzaskającego bliźniaczo podobne, marne kawałki.
W zbiorku opowiadań Niziurskiego jest wszystko, na każdy nastrój, porę dnia. Dla mądrzejszych, głupszych, skłonnych do refleksji i powierzchownych. Jest surowa, twarda prawda o życiu (w „Tajemnicy majora Czepiegi”), jest humor, beztroska, (np. „Ksiuta w kuchni”, „Ksiuta w akcji”), są malownicze opisy miejsc i postaci, prawdziwa, detektywistyczna dedukcja („Robocza hipoteza”). Jest te? co nieco z psychologii („Smak nienawiści”).
I wreszcie jest przebogata i różnorodna galeria bohaterów – jedni w stylu dzielnego wojaka Szwejka (kapral Ksiuta), inni z kolei skonstruowani na obraz i podobieństwo duetu Sherlock Holmes-doktor Watson (Sambor Sulibor i Stasinek z „Roboczej hipotezy”).
Krótkie, przyjemne w lekturze opowiadania łączą się ze sobą, jednak w luźny, lekki sposób. Możemy czytać jedno po drugim – wtedy głównymi bohaterami są kolejne postaci ze zbiorku. Każda ma swoje pięć minut i gra w „swoim” opowiadanku pierwsze skrzypce, w następnym – zagra epizod lub będzie narratorem.
Można też zerknąć do spisu treści i na chybił-trafił wybrać cokolwiek. Niziurski nie rozczarowuje.
Przeczytanie całości pozwala jednak na dostrzeżenie jeszcze jednej zalety zbiorku – konstrukcji. Iście mistrzowskiej. Na początku jest poważnie i podniośle („Śmierć Lawrence’a”). Potem – coraz lżej, w konwencji komediowo-perypetiowej (opowiadania z udziałem kaprala Ksiuty. Jemu zresztą warto by poświęcić osobną analizę).
Im bliżej końca – tym tematy są bardziej ważkie (zemsta -„Smak nienawiści”) i doniośle – wolność, strach czy zmaganie z nietrwałością egzystencji („Tajemnica majora Czepigi”).
Czytając od deski do deski możemy też poznać wszystkie odcienie bohaterstwa. Każde z opowiadań ukazuje bowiem inny obraz tej wspaniałej cechy. Cechy Wopisty. Cechy Człowieka. Wykazuje się nim zarówno ten, kto poświęca życie, jak i ten, kto rusza na służbę zamiast na zabawę sylwestrową („Mój sylwester wopowski”) czy pogardza pewną marką papierosów (sic!) („Papieros”). Bohaterstwo a’ la Niziurski nie jest bez skazy. Z takim bohaterem przyjemnie się utożsamia. A przynajmniej zaprzyjaźnia. Poza tym są jeszcze… ILUSTRACJE. I to jakie! Samego Szymona Kobylinskiego. Ale tego nie da się już opisać…
P.S. Na ostatniej stronie zbiorku stoi:
„Drogi Czytelniku! Napisz, czy podoba Ci się przeczytana książka. Oczekujemy Twoich uwag na temat jej treści, opracowania redakcyjnego, szaty graficznej oraz prosimy o wyrażenie życzeń, do których Wydawnictwo mogłoby się zastosować w swej dalszej pracy. Nasz adres: Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, ul. Grzybowska 77.”
Co za podejście!