Melcer Wanda – Przegrana stawka 24/2024

  • Autor: Melcer Wanda
  • Tytuł: Przegrana Stawka (w: „Dookoła świata”, numery od 32 do 39)
  • Wydawnictwo: RSW „Prasa”
  • Rok wydania: 1954
  • Nakład: nieznany
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Zamordowany comics poprzez uderzenie się w pierś gazety

Szperając w rocznikach starych peerelowskich gazet można trafić nie tylko na opowiadania kryminalne, ale i na komiksy o tematyce kryminalno-sensacyjnej. I tak np. w „Ilustrowanym Kurierze Polskim” w roku 1951 wydano „Citroen A23422”, a w 1953 – „AG 250 zawodzi”, w „Nowej Wsi” w 1952 – „Tajemnica szyfru B-13”, w „Echo Krakowa’ – „Gniazdo występku”, w „Dzienniku Łódzkim” – „Plan SW zaginął”, w „Słowie Ludu” w latach 1966-1969 – „Sierżant Cień”, w „Świecie Młodych” w roku 1955 „Tajemnica wyspy na jeziorze”, a w 1959 – „Niedźwiedzie zapadły w sen”, w „Dzienniku Wieczornym”: w latach 1971-1972 – „Tajemnica starego zamku”, w 1972 – Pościg za cieniem”, a w 1974 – „Kryptonim „Złota Doxa”” i „Kryptonim „Pająk”.

W „Dookoła Świata” – magazynie ilustrowanym dla młodzieży – w numerze 32, z dnia 8 sierpnia 1954 roku, pojawiła się pierwsza część ośmioodcinkowego komiksu „Przegrana stawka”. Autorką tekstu była Wanda Melcer, znana mi z książek: „Powrót kapitana Czapli” i „Ameryka szuka piechura”, a rysunków – Józef Olejarka, rysownik magazynu „DŚ”.

Akcja toczy się w NRF i Polsce, nie wcześniej niż w roku 1949.

Agent adenauerowskiego wywiadu – Kaiser zwerbował trzech nowych członków do organizacji generała von Gehlena. Byli to: bezrobotny sierota – Hans, wychowany wśród młodych faszystów z „Hitlerjugend”, były oficer SS – restaurator Fritz oraz Horst – okrutnie skrzywdzony przez Polaków, którzy pozbawili majątku jego ojca, w tym fabryczki, którą by po nim odziedziczył. Wszyscy trzej trafili do szkoły szpiegów w Bad Humburg nad Menem, gdzie byli szkoleni przez Amerykanów. Zostali przerzuceni do Polski, by prowadzić tam działalność szpiegowską i dywersyjną. I gdy akcja miała przejść do meritum, historia została nagle zakończona. Dlaczego tak się stało?

„Drodzy czytelnicy! Otrzymaliśmy szereg listów ostro krytykujących naszą opowieść rysunkową [słowo komiks było wówczas i jeszcze przez długi czas wyłączone z użycia] (…) Krytyka dotyczyła nie tylko opracowania graficznego powieści, ale również jej treści. I tutaj opinia była w zasadzie jednolita: akcja powieści jest naiwna, nieciekawa, postacie schematyczne, nieprzekonywające. (…) Pozwólcie więc, że uderzymy się w piersi … Popełniliśmy błąd, zamieszczając opowieść stojącą na niskim poziomie artystycznym. Dlatego też postanowiliśmy oszczędzić naszym Czytelnikom niektórych perypetii „bohaterów” opowieści i oto w niniejszym numerze historia Hansa, Friztza i Horsta dobiega końca”.

No cóż, Roma locuta, causa finita! Mimo tego „comics” ten jest „białym krukiem” i swoją wartość, a raczej cenę, ma.

Warto dodać, że tę „opowieść rysunkową” skrytykowali nie tylko czytelnicy, ale też redakcje innych gazet i recenzenci. Był wśród nich Marek Hłasko, który stwierdził m.in.: „Nie ma pozytywnego comicsu – to bzdura!”. Po 70 latach od tego czasu możemy powiedzieć, że to jego stwierdzenie jest akurat bzdurą, ogromną bzdurą!

Z PRL-ogizmów, a raczej amerykanizmów, w komiksie pojawiły się papierosy „Camel” oraz samochód „Willys MB”.