- Autor: Kryska Sławomir
- Tytuł: Laleczka i tajemnica
- Wydawca: MON
- Rok wydania: 1975
- Nakład: 50347
- Recenzent: Robert Żebrowski
Człowiek szybko się zmienia, kiedy znajdzie się między milicją a żołnierzami
Wśród kryminałów mamy wiele tajemnic (m.in.: „Tajemnica polisy 1111” Jaroszyńskiej, „Tajemnica komisarza Maigret” Simenona, „Tajemnica jeziora” Chandlera, „Tajemnica Bruce-Partington” Doyle’a, „Tajemnica krypty przeorów” Nakielskiego, czy „Tajemnica gotyckiej komnaty” Krupińskiego).
Mamy też kilka laleczek („Żegnaj laleczko” Chandlera, „Laleczka z saskiej porcelany” Jabłkowskiej, czy laleczko-podobna „Lalka na łańcuchu” MacLeana). Jednak o tym, że mamy i tajemnicę i laleczkę, dowiedziałem się całkiem niedawno. Po uzyskaniu tej cennej informacji, niezwłocznie dokonałem zakupu i błyskawicznie wziąłem się do czytania, tym chętniej, że „Laleczka i tajemnica” nieodparcie kojarzyła mi się z książką Nienackiego „Laseczka i tajemnica”. Nie wiedziałem jednak, czego tak naprawdę się po niej spodziewać. Z pomocą pospieszyło mi samo Wydawnictwo, które już na wstępie zawarło taką oto notkę, brzmiącą dla mnie bardzo zachęcająco:
„Opowiadanie sensacyjne dla dzieci w wieku 10-12 lat. Jest to historyjka o mimowolnym wplątaniu się chłopca i dziewczynki jadących na kolonie w aferę przemytniczą. Utwór zawiera elementy walki Milicji Obywatelskiej i Wojsk Ochrony Pogranicza z przestępczością”.
Nowela została oddana do składania w sierpniu 1974 roku, liczy 68 stron, a jej cena okładkowa to 25 zł. Książkę zilustrował – swoją niepowtarzalną kreską – Bohdan Butenko, a jej okładka przypomniała mi inną opracowaną przez niego graficznie pozycję, a mianowicie przerobiony i uwspółcześniony „Fałszywy trop” autorstwa Edmunda Niziurskiego .
Akcja toczy się nie wiadomo kiedy, ani nie za bardzo wiadomo gdzie. Jedyną pewną, ale nie główną, lokalizacją jest Warszawa, a konkretnie dworce PKP: Warszawa Zachodnia i Warszawa Główna (Osobowa) [nie mylić ze zniszczonym w czasie wojny Dworcem Głównym] – ten ostatni pełnił rolę głównego (przesiadkowego) dworca stolicy aż do roku 1976, kiedy to oddano do użytku Dworzec Centralny.
Główny bohater – Romek, wraz z innymi uczniami szkoły w Pakułowicach [patrz książka S. Kryski pt. „Trzęsienie ziemi w Pakułowicach” z roku 1972] wyruszył pociągiem na kolonie, gdzieś pod polsko-czechosłowacką granicą. W trakcie jazdy poznał rówieśnicę – Monikę, który ze swoją grupą też jechała na kolonie. Po raz pierwszy zauważył ją na korytarzu pociągu, dojeżdżającego właśnie do Warszawy, w czasie, gdy rozmawiała z jakąś nieznajomą panią. Kiedy pociąg się zatrzymał na stacji, kobieta – ni z tego, ni z owego – przekazała dziewczynce lalkę, a chwilę później została zatrzymana przez ubranych po cywilnemu milicjantów, którzy wyprowadzili ją z wagonu do przejścia podziemnego. Dzieciaki przesiadły się do innego pociągu, który już bezpośrednio miał dowieźć do kolonijnej miejscowości. Jednak w ślad za Moniką ruszyło dwóch – groźnie wyglądających – mężczyzn.
W opowiadaniu tym będzie jeszcze trochę się działo; będą szarpaniny, ucieczki, pościgi, a co najważniejsze: funkcjonariusze MO oraz WOP – ta druga formacja z szeregowcem Frankowskim i psem Jomsem na czele.
Książka ta jest przeznaczona wyłącznie dla dzieci i dorosły czytelnik nie ma w niej czego szukać – chyba, że powrotu do swojej przeszłości. Ja szukałem w niej PRL-ogizmów i poza warszawskimi dworcami niczego niestety nie znalazłem.