Bieszczadzkie Lato z Książką – 5-6 czerwca 2009

2009W dniach 5-6 czerwca 2009 roku odbyło się czwarte Bieszczadzkie Lato z Książką. To niezapomniana okazja do spotkania uznanych i popularnych pisarzy oraz zakupu ulubionych książek.

Lesko – piątek 5 czerwca 2009
Sanok – sobota 6 czerwca 2009

Katarzyna Grochola – Anna Onichimowska – Helena Sekuła – Monika Szwaja
Agnieszka Topornicka – Agata Tuszyńska – prof. Jerzy Bralczyk
Jerzy Górzański – Grzegorz Kasdepke – Maciej Malicki
Tomasz Piątek – Andrzej Pilipiuk – Janusz Szuber – Janusz Gołda

Lesko: Mały Rynek – Biblioteka Publiczna – Bieszczadzki Dom Kultury
Sanok: Rynek Główny – Biblioteka Publiczna – Galeria BWA

W programie: 10.00 – 18.00:
spotkania z autorami
targi książki (z udziałem Wydawnictw: BOSZ, Czarne, Czytelnik, Debit, Prószyński i S-ka, Publicat, Rebis, WAB, Wydawnictwo Literackie, Znak, Zysk i S-ka)
konkursy i zabawy dla dzieci
Lesko – piątek 5 czerwca, godz. 20.00 – koncert Andrzeja Sikorowskiego z grupą „Pod Budą” w leskim Amfiteatrze

Przez dwa dni dwa miasta – Lesko i Sanok – były niemal całkowicie w rękach ludzi pióra, odbywało się tu bowiem Bieszczadzkie lato z książką, w tym roku już po raz czwarty. Imprezę zainicjował Bogdan Szymanik, właściciel wydawnictwa BOSZ.

W porozumieniu z wydawnictwami: Czarne, Czytelnik, Debit, Prószyński i S-ka, Publicat, Rebis, W.A.B., Wydawnictwo Literackie, Znak, Zysk i S-ka zaprasza w Bieszczady znanych pisarzy i dziennikarzy – w tym roku byli to m.in. Jerzy Górzański, Katarzyna Grochola, Grzegorz Kasdepke, Anna Onichimowska, Tomasz Piątek, Andrzej Pilipiuk, Helena Sekuła, Monika Szwaja, Agata Tuszyńska oraz profesor Jerzy Bralczyk. Towarzyszyli im nie mniej znani dziennikarze – Tadeusz Górny, Jerzy Kisielewski, Katarzyna Lengren i Krzysztof Masłoń.

Takie spotkania są niewątpliwą atrakcją dla czytelników – można zdobyć autografy ulubionych autorów, zrobić sobie z nimi zdjęcie, można posłuchać co opowiadają o sobie i o swojej pracy. Mieszkańcy Leska i Sanoka (a zapewne nie tylko) w pełni docenili zaszczyt goszczenia tak znanych osób i przygotowali im gorące przyjęcie, co się bardzo przydało, bo pogoda była nienajlepsza – cały czas padał deszcz i było tak zimno, że niektórzy goście w miejscowych sklepach uzupełniali ciepłą garderobę.

Najmłodsi czytelnicy tłumnie oblegali Grzegorza Kasdepke – autora m.in. „Kacperiady” i serii książek o detektywie Pozytywce. Z zainteresowaniem słuchali historii powstawania książek, a po autograf ustawiały się długie kolejki. Z niemniejszym zachwytem przyjęto Annę Onichimowską – również piszącą dla młodych czytelników – która tym razem przywiozła również swoją pierwszą książkę dla dorosłych.

Mnie oczywiście najbardziej zainteresowali „kryminaliści” – najważniejszą przedstawicielką gatunku była Helena Sekuła, nasza Honorowa Klubowiczka, która rekomendowała wznowioną „Dziewczynę zniknąd”. Okazuje się, że na południu Polski też ma spore grono wielbicielek, które z zainteresowaniem słuchają jej wspomnień. I czekają na kolejną książkę – wydawca, Zysk i S-ka, obiecuje ją na koniec czerwca.

Wyjątkowo udane było spotkanie z czytelnikami w Sanoku – prowadził je Jerzy Kisielewski, co Helenę ogromnie wzruszyło, bo doskonale znała jego Ojca. Ja też się wzruszyłam, bo okazało się, że pan Jerzy wyjątkowo solidnie przygotował się do spotkania – padły nawet pytania o Klub MOrd, który miałam zaszczyt reprezentować (mam nadzieję, że godnie). Helena oczywiście opowiedziała o Klubie, nazywając nas „młodzieżą”, co rozbawiło uczestników spotkania, bo przykład tej „młodzieży” miała przed sobą w mojej osobie. Cała sala bawiła się znakomicie, podobnie zresztą jak prowadzący i „przesłuchiwana”, po czym ustawiła się kolejka po autografy.

Był też młody „narybek kryminalny” – młodziutka, zaledwie dwudziestoletnia Olga Rudnicka, która ma w dorobku już dwie książki – „Martwe jezioro” i „Czy ten rudy kot to pies” – obie z wątkiem sensacyjnym.

Największą atrakcją okazały się spotkania z Katarzyną Grocholą i Moniką Szwają, które piszą głównie dla kobiet, ale w spotkaniach uczestniczyli również panowie czytelnicy. I to nie tylko „cywile”, ale również „konkurencja”, czyli inni pisarze. Obie panie są wyjątkowo sympatyczne i komunikatywne, potrafią nie tylko pisać, ale są również urodzonymi gawędziarkami, potrafiącymi zafascynować całą salę. Katarzyna Grochola przedpremierowo przywiozła kilkanaście egzemplarzy swojej najnowszej książki „Kryształowy Anioł”, natomiast Monika Szwaja obiecała, że jej najnowsze dzieło, „Gosposia prawie do wszystkiego”, już na początku lipca znajdzie się w księgarniach.

Warto też wspomnieć o Agacie Tuszyńskiej, autorce biografii Ireny Krzywickiej i Isaaca Bashewisa Singera oraz „Dziennika z utraty”, zapisu heroicznej walki z chorobą nowotworową jej męża. To wstrząsająca książka, pokazująca jak ważna w życiu jest miłość i przyjaźń, jak ciężki jest ból i cierpienie i jak trudno pogodzić się z własną bezradnością.

Ale to nie koniec atrakcji dla naszych Klubowiczów – był przecież jeszcze Tomasz Piątek, który wprawdzie odżegnuje się od pisania kryminałów, ale w jego książkach wątki kryminalne są dość wyraźne. Pan Tomasz stara się łączyć gatunki, nie lubi ścisłego podziału, ale – jak sam mówi – w swoich książkach umieszcza wątki kryminalne by zainteresować nimi czytelników i przekazać im rzeczy o wiele poważniejsze.

Mimo najszczerszych chęci nie dam rady wymienić wszystkich imprez i ich uczestników – było tego tak wiele. Zapewne czytelnicy niejednokrotnie mieli dylemat co wybrać z tej obfitości atrakcji.
Ale nie tylko czytelnicy dobrze się bawili – zaproszeni goście również. Okolica jest przepiękna, a organizatorzy zapewnili mnóstwo atrakcji – wycieczki z przewodnikiem, przejażdżkę kolejką bieszczadzką, posiłki w różnych oryginalnych miejscach. W chwilach wolnych od obowiązków można było pospacerować po mieście czy zajrzeć do muzeum. Atrakcją Leska jest na pewno „Pomnik Książki” – jedyny tego typu obiekt w Polsce, a może i na świecie (inicjatorem jego powstania był oczywiście Bogdan Szymanik).

Ale znalazłyśmy również inny ciekawy obiekt – obelisk poświęcony pamięci milicjantów, którzy zginęli w obronie tych ziem przed bandami UPA oraz tablicę z nazwiskami poległych.

Natomiast w Sanoku godna zwiedzenia okazała się Galeria Beksińskiego, w której znajduje się największa kolekcja jego obrazów. Rzeczywiście, robią wrażenie. A w czasie spaceru po sanockim deptaku natknęłyśmy się na Szwejka, który siedzi z fajeczką na ławce. Miejscowy obyczaj każe potrzeć mu nos, jeżeli ktoś chce wrócić jeszcze do Sanoka. Uczyniłyśmy to oczywiście skwapliwie – warto byłoby tu jeszcze przyjechać.

Sponsorem naszego wyjazdu było wydawnictwo Zysk i S-ka, za co należy mu się serdeczne podziękowanie. Podobnie jak innym wydawnictwom, które wysłały w Bieszczady swoich reprezentantów. Cały czas miało się wrażenie, że wydawnictwa na te dwa dni odłożyły na bok walkę o czytelnika, aby wspólnie, ramię w ramię, zapewnić wszystkim godziwą rozrywkę i przekonać nieprzekonanych, że warto czytać, bo książka jest naprawdę dobra na wszystko.

Klubowiczka „AL”