- Autor: Maeve Binchy, Charlotte Bingham, Anita Burgh, Harry Cauley, Bernard Cornwell, Josephine Cox, Ken Follett, William Horwood, Susan Howatch, Matthew Kneale, Nicholas Rhea, Murray Smith, Eileen Townsend, Joanna Trollope
- Tytuł: Rejs
- Wydawnictwo: BEJ Service
- Przełożyły: Anna Dobrzańska-Gadowska i Agnieszka Piotrowska-Sosnowska
- Rok wydania: 1996
- Recenzent: Marzena Pustułka
Wspólna sprawa , wspólna praca i wspólne korzyści
Z pewnością większość czytających tę recenzję pomyśli podobnie jak ja — że książka jest po prostu zbiorem opowiadań, pod jednym, wspólnym tytułem. Wskazuje na to przecież cała gromada autorów.
Nic bardziej mylnego! Okazuje się, że jest to książka , chyba jedna z niewielu na świecie, a może jedyna — napisana wspólnie przez czternastu autorów. Każdy z nich napisał samodzielnie, bez żadnych ustaleń i sugestii jeden rozdział, następnie przekazywał rękopis następnemu i tak do szczęśliwego zakończenia. Coś wyjątkowego, nieprawdaż? Tym bardziej, że żaden z autorów nie wziął za swoją pracę żadnego wynagrodzenia , a prawa autorskie zostały scedowane na brytyjski Instytut Dysleksji, który „jest instytucją niedochodową, ograniczoną gwarancjami i statusem organizacji charytatywnej, uprawnioną do diagnozowania, leczenia i kształcenia osób dotkniętych dysleksją albo mających szczególne trudności w zdobywaniu wiedzy”. Autorką pomysłu była Sue Kilbracken, odpowiedzialna w instytucie za pozyskiwanie funduszów. Oddajmy jej głos:
„Już wcześniej poznałam powieściopisarkę Susan Howatch, która hojnie wspiera naszą sprawę (…) zaczęłam więc od niej i zapytałam, czy nie napisałaby książki, do której prawa mogłaby przekazać Instytutowi. Niestety, inne zobowiązania Susan nie pozwoliły jej podjąć się tego zadania, w końcu wpadłyśmy jednak na pomysł, by książkę napisała grupa znanych autorów. Każdy z nich pisałby jeden rozdział, a potem przekazywał całość następnemu. Przypominałoby to zabawę w kończenie zaczętego przez kogoś opowiadania. Z radością i satysfakcją otrzymywałam odpowiedzi od autorów, którzy zaakceptowali ten projekt.”
A autorzy „wyrazili chęć zaangażowania się w projekt napisania książki dla Instytutu Dysleksji z najróżniejszych powodów, począwszy od hasła „To święta sprawa” po „Dysleksja to straszna rzecz, niszczy pewność siebie w wieku, kiedy ludzie najbardziej jej potrzebują”. Piękny gest, nieprawdaż? A książka jest bardzo przyjemnym, lekko napisanym kryminałem, którego akcja rozgrywa się na pięknym , wielkim statku wycieczkowym, który odbywa rejs po portach Morza Śródziemnego. To także wynikało z ustaleń ze sponsorem , firmą P&O, która dostrzegła pewne możliwości w jednoczesnej publikacji książki i promocji nowego firmowego liniowca , wyruszającego w dziewiczy rejs, o dźwięcznej nazwie „Oriana” . Początek jest klasyczny — najpierw poznajemy poszczególne osoby dramatu w ich własnych środowiskach, można powiedzieć w „swojskich klimatach”, potem wszyscy spotykają się na Orianie. Przekrój osób jest bardzo różnorodny. Jest wśród nich znany brytyjski polityk z żoną i córkami, jest jego porzucona kochanka, która szuka okazji do zemsty, jest znany naukowiec — historyk, który ma wygłosić na statku cykl wykładów, jest bogata amerykańska kolekcjonerka antyków, ale są także dwie panienki dość lekkich obyczajów, które bilety na rejs wygrały na loterii, jest w końcu starsza wdowa z zacięciem detektywistycznym ( uważała się trochę za pannę Marple ), która podróżowała z młodym bratankiem i bratanicą — złośnicą. A potem jest jedno zaginięcie, dwa trupy, narkotyki, szpiedzy i śledztwo prowadzone przez emerytowanego inspektora — również pasażera statku, i dość zaskakujące rozwiązanie. Wszystkiego jest w sam raz, czyta się lekko, łatwo i przyjemnie. Kolejne wydarzenia są logicznie do siebie dopasowane, doprawdy , trudno się domyślić, że każdy rozdział pisała inna osoba. Ciekawy i faktycznie udany eksperyment.
Polecam te książkę, nie tylko dlatego, że to ciekawa lektura ale również dlatego, że „każdy grosz z tej książki przeznaczony zostanie na pomoc cierpiącym na dysleksję, dzieciom i dorosłym”.