Petek Krzysztof – Bezlitosna Fala 47/2011

  • Autor: Petek Krzysztof
  • Tytuł: Bezlitosna Fala
  • Wydawnictwo: Wydawnictwo „Siedmioróg”
  • Seria: Porachunki z Przygodą
  • Rok wydania: 1998
  • Recenzent: Waldemar Szatanek

„Jak to rewizjoniści powódź stulecia wywołali.”

„Bezlitosna Fala” to powrót do znanych nam już nastolatków Jajca, Pchełki, Pucka i Marty. Jak zwykle ich przygody mają coś z „małego Bonda” Wiec nie dość że mają sprzęt typu noktowizor (zupełnie przypadkiem zabrany na wakacje ) czy chemiczne petardy wybuchające z siłą małych granatów, to jeszcze Jajco ( jak zwykle) , pływa kilometrami pod wodą, ciosami karate i nie tylko obezwładnia dziesiątki złoczyńców i nawet międzynarodowy przestępca jest pod wrażeniem i pełen podziwu dla chłopaka.
Przez większość stron  książka zapowiada się nieźle i już nawet miałem nadzieje że tym razem będzie „normalnie” jak to na powieść młodzieżową przystało. Mamy oto bowiem powódź stulecia z 1997 roku. Nasi młodzi przyjaciele są w pod wrocławskiej wsi na wakacjach,  w gospodarstwie rolnym należącym do rodziny ich przyjaciela, dziennikarza Krzysztofa. Pomagają przy gospodarstwie, zabezpieczają się i dobytek przed powodzią . Starają się również być pomocą psychologiczną . Rodzina u której mieszkają  składa się z :  prababci Balbiny, jej syna byłego górnika i komunisty z przekonania (dziadek Klemens)  , jego syna wojującego radiomaryjnego katolika (Dionizy) , jego żony w zaawansowanej (a właściwie już przenoszonej ciąży) — Ela , na dodatek starej panny (siostra Dionizego – Agata).
Wszyscy ze swoimi niewypowiedzianymi żalami, podminowani. Pretensje i konflikty miedzy nimi burzą się tuż pod powierzchnią,  czasem lekko wybuchając, z reguły czyniąc atmosferę  podminowaną.
W tej sytuacji mimo nadchodzącej fali młodzież nie może się ewakuować, starają się wiec przygotować na nadchodzący żywioł . Robią duże zakupy, przenoszą sprzęty na wyższe pietra, budują nawet własny wał przeciwpowodziowy. Wszystko potem okazuje się na nic bo siła fali jest tak wielka że nic jej nie może powstrzymać. Książka jednak nie jest z nurtu katastroficznego tylko kryminalnego .
Mamy więc  bandy szabrowników i innych kombinatorów którzy zarabiają na nieszczęściu czy  przy okazji ewakuacji powodzian .
Jajco radzi sobie z nimi raz lepiej raz gorzej , traci bowiem cały inwentarz żywy z gospodarstwa ale za to odkrywa jedną z kryjówek bandy i wykrada cały worek biżuterii. Ma również poważniejsze straty bowiem przestępcy najpierw zabijają psa gospodarzy potem zaś śmiertelnie  ranią dziadka Klemensa.
Co gorsza okazuje się  że za złodziejami stoi poważniejszy przeciwnik. Poszukiwany międzynarodowym listem gończym, działający na zlecenie neofaszystów którzy chcą odzyskać tereny pod Wrocławiem  a on ma odzyskać akty własności ukryte w gospodarstwie w którym dzieje się akcja.
Jest w związku z tym bardzo dramatycznie i tylko wspomniane wcześniej zdolności bondowskie Jajca ratują całą rodzinę i przyjaciół od śmierci.
Sumując, ani lepsza ani gorsza część z jedynego tak długiego cyklu powieści młodzieżowej który powstał po upadku PRL.
A że ogólnie cały cykl słaby, nie polecam.