- Autor: Kryński Ignacy Seweryn
- Tytuł: Szwedka
- Wydawnictwo: Iskry
- Seria: Ewa wzywa 07
- Zeszyt nr 85
- Rok wydania: 1976
- Nakład: 100275
- Recenzent: Norbert Jeziolowicz
Nie wierz nigdy kobiecie
Powiem od razu szczerze i otwarcie: ja nie lubię tego rodzaju powieści kryminalnych, a już powieści milicyjnych to w szczególności. Wolę opis śledztwa niż długie opisy wielowątkowych stanów emocjonalnych bohaterów.
Ale muszę także się przyznać, że przeczytałem osiemdziesiąty piąty zeszyt Ewy bez bólu, a nawet z pewnym zainteresowaniem. Jeśli ktoś by spytał o możliwie najkrótszą opinię na temat zeszytu „Szwedka” , to powiedziałbym, że jest to kryminał trochę dziwny z przechyłem w stronę literatury głównego nurtu o charakterze obyczajowo-psychologicznym (nieźle brzmi, co?). Ponadto odnoszę wrażenie, że intencją autora był jednak eksperyment z formą, ale przy zachowaniu prawideł gatunku, a jednocześnie w jakiś sposób uwzględnienie podstawowych założeń „propagandy sukcesu” cechującej epokę gierkowską. W ten sposób autor oddał Bogu co boskie, a Cesarzowi co cesarskie. Autorowi trzeba jednak przyznać, że się naprawdę starał i nie wypuścił kolejnego milicyjnego produkcyjniaka.
Nowela rozpoczyna się od dwóch zdań wypowiedzianych przez Seweryna Kryńskiego (zapewne przypadkowa zbieżność nazwisk) czyli głównego bohatera i narratora jednocześnie: „Wczoraj skończyłem 37 lat. Prawie nie do uwierzenia, że mam za sobą dwadzieścia lat pracy i rok bezczynnego życia na emeryturze”. Dodam, że emerytura wywołana jest zawałem serca, co przeszkodziło także bohaterowi w wyjeździe na atrakcyjną placówkę zagraniczną. Generalnie autor opisuje toksyczny niewątpliwie związek głównego bohatera z artystką i rzeźbiarką Hanką, którą jednak poznajemy raczej w kontekście mocno rozrywkowego trybu życia oraz szeregi dziwnych znajomości. Powieść zaczyna się na przykład od opisu trzydniowej libacji z okazji pożegnania Hanki przed jej wyjazdem na stypendium do Meksyku. W związku z brakiem stałego zajęcia oraz nieobecność dość absorbującej narzeczonej Kryński dysponuje czasem na prowadzenie ewentualnego prywatnego śledztwa.
Poza tym bohater rozdarty jest pomiędzy światem milicjantów (kiedyś najprawdopodobniej pracował w służbach mundurowych) oraz światem artystycznym czyli znajomymi narzeczonej oraz własnymi i przyjaciółmi z młodości. Przy czym jego przyjaciel to znany pisarz o uregulowanym miejscu w społeczeństwie (żona, troje dzieci), a Hanka gustuje raczej w cyganerii artystycznej przechodzącej przez życie w zamroczeniu alkoholowym lub narkotycznym. Sama zresztą także wykazuje cechy braku zrównoważenia emocjonalnego co najmniej, zdarzało się już nawet że po wybuchach wściekłości musiano ją uspokajać za pomocą zastrzyków. W każdym bądź razie zakochany i zazdrosny bohater cierpi, a Hanka akurat przestała pisać listy ze stypendium. Na szczęście, bohater –posiada także psa — pudla o swojskim imieniu Sewerek (kolejny zbieg okoliczności), który dotrzymuje mu towarzystwa w samotności.
Ale czasami przeciwieństwa się przyciągają, więc związek Seweryna i Hanki trwa już siedem lat. Pomimo jednej tego relatywnie długiego stażu narzeczeńskiego i zamieszkiwania w jednym lokalu Kryński prawie nic nie wie o swojej ukochanej, ani o jej przeszłości, ani o rodzinie. Powodowany więc tęsknotą za ukochaną, która przedłuża pobyt za granica o wypad do Nowego Jorku i sygnalizuje możliwość wyjazdu do Izraela, postanawia okryć nieco tajemnic i odwiedzi
wuja narzeczonej, o którego istnieniu zresztą też dowiedział się przypadkiem.
Okrywaniu nieznanych mu aspektów życia Hanki, to jeden wątek powieści, natomiast drugi to całkiem przytomnie napisana historia śledztwa. Zaczyna się od tego, że Kryński postanawia odwiedzi zaprzyjaźnionego pisarza, który w lecie pisze w domu w Kazimierzu Dolnym. Dzięki szczęściu udaje mu się jeszcze złapać w ostatniej chwili elektryczny o 10.05 z Warszawy Wschodniej do Puław. Podróż jednak okazuje się dłuższa, niż przewidywał to rozkład jazdy, ponieważ po wyjeździe z tunelu na podłodze pociągowego korytarza znaleziony zostaje trup młodej kobiety z przeciętym gardłem. Ofiarą okazuje się tytułowa szwedzka obywatelka z — oczywiście — polskimi korzeniami rodzinnymi. Pasażerowie muszą więc zostać przesłuchani przed kontynuacją jazdy Akcja kryminalna prowadzona jest przez autora całkiem zgrabnie: atmosfera zaczyna się zagęszczać, pojawiają się kolejne trupy spośród pasażerów feralnego wagonu, mamy nawet zamach na głównego bohatera.
Zakończenie powieści ma też charakter klasyczny, jako że w ostatniej scenie z udziałem wszystkich potencjalnym zainteresowanych i podejrzanych towarzysz pułkownik Bieda przeprowadza błyskotliwe rozumowanie oraz małą psychodramę i już w trzecim podejściu bezbłędnie wskazuje winnego. Nie chcę zdradzić wyników śledztwa, ale dla zachęty dodam tylko, że chodzi między innymi znowu o międzynarodowy przemyt narkotyków oraz o zagadkę, dlaczego zamożna Szwedka koniecznie chce wyjść za mąż za znanego polskiego pisarza.
A propaganda sukcesu – jak w wielu innych powieściach milicyjnych — przejawia się w długich wojażach zagranicznych polskich obywateli po krajach kapitalistycznych oraz wskazaniu jak zachodnie gangi uwzględniają w działalności także Polskę. Dzisiaj to nikogo nie cieszy, ale wtedy dawało złudzenie przynależności do prawdziwego „wielkiego świata”, a Peerel ma takie same problemy, jak kraje wysoko rozwinięte. Krótko mówiąc konferencja w Jałcie niczego istotnego nas nie pozbawiła. Gdzieś z podobnych kompleksów wynikają także przygody niezrównanego redaktora Maja z serialu „Życie na gorąco”.
W normalnych warunkach wolnego rynku wydawniczego nowela Kryńskiego mogłaby liczyć na zainteresowanie osób preferujących powieści o skłaniające się ku rozważaniach o psychologicznych naturze ofiary lub podejrzanych niż samego śledztwa, zabezpieczania śladów i zastawiania pułapek na morderców. Ale także z dzisiejszego punktu widzenia „minusy dodatnie” tego zeszytu przeważają nad „plusami ujemnymi”. Moim zdaniem dzieje się tak dlatego, że — poza ambicjami do prawdziwego dorosłego pisarstwa — autor nie zapomniał o stworzeniu intrygi kryminalnej całkiem przyzwoitej jakości. Taki styl miał, ma nadal i będzie miał swoich wielbicieli, do których ja co prawda nie należę, ale potrafię docenić warsztat autora.