Godek Piotr – Ekspres Warszawa – Paryż 115/2024

  • Autor: Godek Piotr
  • Tytuł: Ekspres Warszawa – Paryż. Morderstwo w pociągu
  • Wydawca: CM
  • Seria: Kryminały przedwojennej Warszawy (tom nr 66)
  • Rok wydania: 2019
  • Nakład: nieznany
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Czekoladki, klucz i listy

Spośród przedwojennych pisarzy kryminałów, na których po części wzorowali się niektórzy peerelowscy twórcy, w naszym Klubie przedstawionych mamy już wszystkich najważniejszych, a są to: Walery Przyborowski, Adam Nasielski, Marek Romański, Antoni Marczyński, Stanisław Wotowski, Zenon Różański, Tadeusz Starostecki, Aleksander Błażejowski, Daniel Bachrach, Ludwik Kurnatowski i Piotr Godek.

Piotr Godek, a właściwie Stefania Osińska (1898-1976), bez wątpienia należy do ścisłej czołówki „kryminalistów” II RP. „Ekspres …” po raz pierwszy wydany został w roku 1934. W PRL-u Osińska, ale już pod swoim nazwiskiem, napisała powieść „50 gramów kokainy”, którą w roku 1958 opublikowała „Gazeta Białostocka”, rok później „Dziennik Wieczorny”, a … 60 lat później „Wielki Sen”.

Książka liczy 198. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego.

Akcja toczy się w Warszawie, w czasach II RP (niestety nie udało mi się zawęzić tego okresu).

Doktor chemii – Stefan Milski pracujący nad substancją o nazwie wolut, która mogła zrewolucjonizować leczenie raka, wyjechał z Warszawy kierując się do Ameryki, a konkretnie do Filadelfii, gdzie miał kontynuować swoje badania naukowe. Jego droga wiodła przez Paryż, do którego dojechać miał ekspresem.

Na warszawskim Dworcu Głównym żegnali go: urocza narzeczona – Zofia Rzeska, której Milski nie chciał poślubić jeszcze przed swoim wyjazdem, ani też zabrać jej ze sobą, kolega z lat szkolnych – Jerzy Dębicz pracujący jako urzędnik w MSW, znajomy z branży – profesor Kros, major Jan Wikowski – oficer sztabowy, a prywatnie mąż starszej siostry Rzeckiej – Wandy.

Tuż przed tym jak wsiadł do pociągu, jakiś wyrostek dostarczył mu niedużą paczkę. Kiedy otworzył ją w pociągu, okazało się, że zawiera bombonierkę. Wziął z niej jedną czekoladkę, ale nie posmakowała mu, bo było w niej zbyt wiele gorzkich migdałów. W niedługo potem naukowiec już nie żył. Okazało się, że w czekoladkach był cyjanek potasu.

Sprawą zabójstwa zajął się Urząd Śledczy, jednak przez dwa miesiące nie udało się ustalić sprawcy, ani nawet wpaść na jakiś jego trop. Wówczas to Rzeska postanowiła wynająć prywatnego detektywa, ale konkretnego, mającego świetne opinie – Andrzeja Wrena, który będąc urodzonym w Stanach Zjednoczonych, z matki Polki, osiągał rewelacyjne wyniki jako policjant służby śledczej w Chicago. W wieku 28 lat, wraz z matką, przybył on tymczasowo do Polski, ale po jakimś czasie postanowił zostać tu na stałe. Zaczął starać się o przyznanie mu polskiego obywatelstwa, dzięki czemu mógłby podjąć służbę w Urzędzie Śledczym, którym kierował kuzyn jego matki – Karol Norski. Równocześnie z Rzeską propozycje zajęcia się – w charakterze detektywa – sprawą zabójstwa Milskiego, złożył mu właśnie Norski. Wręczył mu stosowne upoważnienia, a do pomocy przydzielił młodego aspiranta Antoniego Tupczaka.

Już na pierwszym spotkaniu Rzeska bardzo się Wrenowi spodobała. Nie dość że była młoda, ładna i zgrabna, to na dodatek nieśmiała, łagodna, skromna i delikatna, po prostu uosobienie kobiecości (coraz rzadziej już niestety spotykane). Współpraca zaś z Tupczakiem zaczęła się fatalnie, ale z biegiem czasu polepszała się, by w końcu dojść do perfekcji. Wren w prowadzonej sprawie wykazał się dużą spostrzegawczością, pomysłowością i zaangażowaniem. Nic nie było w stanie zatrzymać go, gdy podjął już właściwy trop, nawet te zamachy na jego życie …

Powieść jest naprawdę solidna i choć częściowo przewidywalna, to jednak miło się ją czyta. Niestety nie ma w niej opisów przedmiotów, miejsc lub wydarzeń charakterystycznych dla czasów, w których toczy się akcja. Jedynie jako miejsce do spacerów wskazany jest park Skaryszewski.

A z Wrenem, ale już jako komisarzem Policji Państwowej, spotkamy się jeszcze w „Tajemnicy białej willi”.