Prezes, który już doszedł do siebie po urodzinach, krzewi i popularyzuje bez odpoczynku! Udzielił wywiadu zaprzyjaźnionemu portalowi Zbrodnia w Bibliotece!
Liczy się klimat, lokalne smaczki, zamierzone lub nie bon moty
ZwB Witamy serdecznie zaprzyjaźniony klub, skupiający fanów kryminału i filmu milicyjnego. Od jak dawna Państwo działacie?
Grzegorz Cielecki Klub MOrd powstał spontanicznie w końcu 2001 roku. Rozmawialiśmy w gronie przyjaciół o kryminałach z PRL-u, bo właśnie otrzymałem w prezencie ponad 100 powieści w serii z Kluczykiem i Jamnikiem. Miały zostać wyrzucone na śmietnik i postanowiłem je uratować. Tak więc sterta książek znalazła się za kanapą w mojej kawalerce. Książki zwracały uwagę, stając się powodem pytań. I tak okazało się, że wokół jest sporo osób, które zaglądają czasem do podobnej literatury, a lektura ta daje wytchnienie od codzienności i – co ważniejsze – niezłą zabawę. Postanowiliśmy bawić się wspólnie. Tak się zaczęło.
ZwB Ktoś chciał wyrzucić takie kryminały?! Zgroza! Kto wpadł na pomysł Klubu? Jakie były jego początki?
G.C. Założenie Klubu zaproponowałem ja. Od razu chodziło mi o to, żeby poza elementem ludycznym i czysto rozrywkowym robić coś, co w jakiś sposób utrwali nasze działania dla innych. Najpierw wydawaliśmy biuletyn „Mały Monitor”, gdzie były relacje ze spotkań i pierwsze recenzje, potem powstawała nasza pierwsza witryna internetowa. Obecna – www.klubmord.com – to nowa odsłona. Często spotykaliśmy się na mieście, odwiedzając takie lokale rodem z PRL, jak „Lotos”, „Bar pod Pałkami”, „Paragraf” czy „Jaś i Małgosia”.
ZwB Nie pytam, co się tam działo;-)) A ilu zrzeszacie Państwo członków?
G.C. Obecnie w Klubie jest około 70 osób z całego kraju. Oczywiście to formalna liczba. Jak w każdym klubie czy stowarzyszeniu osób faktycznie aktywnych jest dużo mniej. Ludzie zgłaszają się samorzutnie, bo gdzieś przypadkiem o nas usłyszeli czy przeczytali albo nabyli wydaną przez MOrd książkę.
ZwB Jak można zostać członkiem klubu?
G.C. Członkiem Klubu MOrd może zostać każdy, kto zgłosi się do nas i wyrazi taką wolę. Do niedawna warunkiem wstępnym było napisanie recenzji, ale odeszliśmy od tego wymogu. Tak więc w praktyce wystarczy formalny akces. Raz w roku weryfikuję listę. Każdy przychodzi i odchodzi, kiedy chce, i jest aktywny na tyle, ile ma ochotę. Nie mamy żadnej formalnej struktury i nie zmierzamy ku temu. Nasza działalność ma charakter hobbystyczno-pasjonacki.
ZwB Rozumiem więc, skąd Pana „samozwańcze” stanowisko. Klub prowadzi niezwykle szeroką działalność: tworzycie bibliotekę kryminałów, piszecie recenzje swoich ulubionych tytułów, organizujecie spotkania klubowe i zloty, a nawet posiadacie wydawnictwo klubowe. I sądząc ze strony i zamieszczonych tam relacji, nieźle się przy tym bawicie! Która z form Waszej działalności wydaje się Panu najważniejsza?
G.C. Najważniejsza jest oczywiście dobra zabawa. A że przy okazji Klub MOrd stał się chyba czymś więcej niż tylko gronem osób, które spotykają się czasem, by pogadać, i przy tej okazji skonsumować jeden z kultowych trunków opiewanych w powieściach milicyjnych. Wszystkie elementy funkcjonowania Klubu uważam za istotne, ale siłą rzeczy akcentuję coraz bardziej to, co ma charakter trwały, czyli wydanie kolejnych książek – do tej pory wydaliśmy siedem publikacji: trzy Sety, trzy kryminały Heleny Sekuły (w tym dwie premiery książkowe Kieliszek bordeaux, Wstęga Kaina) oraz Katalog Konesera Kryminałów z PRL. W planie mamy kolejne publikacje.
Ważne są także Klubbingi, czyli klubowa eksploracja Warszawy z kryminałem milicyjnym w tle. Staramy się dokumentować nasze wyprawy. Wybrane zdjęcia czy nawet krótkie filmy można obejrzeć na naszej witrynie.
ZwB Wyjaśni nam Pan dokładniej, co to są owe „sety”?
G.C. „Sety” to kolejne tomy recenzji kryminałów milicyjnych. Są dziełem zbiorowym. Wydajemy je przeciętnie raz w roku. MOrdowicze na bieżąco piszą recenzje kryminałów milicyjnych. Z nich wybieramy materiał do „Set”. Oczywiście tytuł jest dwuznaczny. „Seta” to sto recenzji, a także seta wódki. Tak więc dosłowność i namacalność łączy się z symboliką. Stąd na okładach coraz więcej kieliszków. Misją Klubu MOrd jest zrecenzowanie wszystkich polskich kryminałów milicyjnych, a być może wszystkich w ogóle. Seria „Set” to w zamyśle kompendium dla miłośnika gatunku. O wielu powieściach milicyjnych i ich autorach nic nie wiadomo. Próbujemy wypełnić tę bolesną lukę. Poza tym, jeżeli już gdzieś recenzowano kryminały milicyjne, to teksty są rozproszone po czasopismach. Wyjątkiem jest oczywiście tom Książki najgorsze Stanisława Barańczaka. To klasyk krytycznoliterackiego podejścia do powieści milicyjnej. Oczywiście gdzie nam do mistrza. My jedynie skromnie dokumentujemy, dzielimy się refleksjami, ocalamy od zapomnienia.
ZwB Wiem, że nasi czytelnicy z chęcią zapoznaliby się bardziej z kryminałem milicyjnym. Zaproponuje nam Pan obowiązkowy zestaw lektur? Co powinniśmy przede wszystkim przeczytać?
G.C. Proszę bardzo. Moja propozycja to zestaw kanoniczny składający się z dowolnie wybranych książek następujących autorów: Helena Sekuła, Anna Kłodzińska, Barbara Gordon, Jerzy Edigey, Tadeusz Kostecki, Zygmunt Zeydler-Zbororski, Albert Wojt. Każdy z tych autorów napisał przynajmniej kilkanaście powieści, które można zaliczyć do gatunku milicyjnego. Oczywiście poziom dzieł jest różny, Znam osoby, które jednego autora lubią bardzo, a innego wcale. Z kolei w zdawkowej krytyce literackiej przeważa opinia, że wszystkie te książki można wrzucić do jednego worka, gdyż mało się od siebie różnią. Taki osąd to zapewne wynik zbyt powierzchownego i wycinkowego podejścia do lektury „milicyjniaków”. Oczywiście duże znaczenie ma, czego oczekujemy od takiej powieści. Dla mnie sama fabuła jest wtórna. Liczy się klimat, lokalne smaczki zamierzone lub nie bon moty.
ZwB Panie Grzegorzu, czym charakteryzuje się dobry kryminał milicyjny?
G.C. Kryminał powinien wciągać i nie dawać nam powodu do odkładania książki przed zakończeniem lektury. No, ale to można powiedzieć o książce w ogóle. Tak więc dochodzimy tu do ogólnie znanej konkluzji, że książki możemy podzielić na dwie grupy: dobre i złe. Nie ma znaczenia, czy jest to kryminał milicyjny, czy poważna powieść egzystencjalna. Obie mogę być albo dobre, albo złe.
Kryminał milicyjny powinien charakteryzować się przede wszystkim charyzmatycznym bohaterem w rodzaju porucznika Szczęsnego czy majora Downara, zanurzeniem fabuły w swoich czasach oraz kilkoma zdaniami, które warto zapamiętać, by móc cytować je w towarzystwie, jak: „Z natury nie przyjaźnię się z kobietami, które mają łatwy dostęp do cyjanku potasu”.
ZwB To jakiś bardzo ostrożny człowiek musiał powiedzieć… No właśnie, jakie typy bohaterów dominowały w tej literaturze?
G.C. Oczywiście podstawowy bohater to porucznik czy kapitan milicji i jego mentor – major lub pułkownik. Po drugiej stronie przestępca – zwykle przedstawiciel prywatnej inicjatywy, choć nie zawsze. Ponadto szereg obowiązkowych postaci pobocznych – dozorca, gosposia (tak jest!!!) rodzina ofiary, znajomi z zakładu pracy, czasem przemknie jakaś kobieta, na której widok błysk w oku śledczego widać. Bo trzeba rzec, że powieść milicyjna była raczej zgrzebna i seks rzadko w niej gościł.
ZwB To znaczy, że porucznik Borewicz był ewenementem?
G.C. Porucznik Borewicz to postać osobna. Po pierwsze to zlepek cech bohaterów wielu kryminałów milicyjnych. Pamiętajmy bowiem, że większość odcinków serii 07 zgłoś się oparta jest na konkretnych tytułach powieści milicyjnych. Co się zaś tyczy życia erotycznego porucznika Borewicza, to tu zadziałał geniusz Krzysztofa Szmagiera, scenarzysty i reżysera większości odcinków.
ZwB Jak wiadomo, dobry milicjant za kołnierz nie wylewał. Państwo jako specjaliści od tego typu kryminału zapewne polecicie nam odpowiednie do takiej lektury trunki;-) Co się pijało w kryminałach milicyjnych?
G.C. Głównym trunkiem w kryminale milicyjnym, jak i w PRL w ogóle, była wódka „Żytnia”. Poza tym spotykamy często koniak (zazwyczaj bez podania marki), jeżeli jednak już, to gruziński, ponadto kultowy jest jarzębiak i budafok.
ZwB No a rekwirowany elementowi przestępczemu bimberek? 😉
G.C. Wbrew pozorom bimber pojawia się w powieści milicyjnej okazjonalnie. Wszak negatywni bohaterowie milicyjniaków to często przedstawiciele prywatnej inicjatywy lub rozmaici szpiedzy. Ci zaś po bimber raczej nie sięgali.
ZwB Pytam, bo to z kolei dosyć częsty motyw współczesnych powieści nawiązujących do milicyjnego wzoru. Jak Pan ocenia książki autorstwa na przykład Ryszarda Ćwirleja czy innych kontynuatorów tej linii kryminalnej?
G.C. Ćwirlej jest bardzo dobry szczególnie w warstwie opisowej i budowaniu klimatu. Jego twórczość z powodzeniem można określić jako postmilicyjną, choć sam autor odżegnuje się od tego typu konotacji. Tak czy inaczej chętnie przeczytam jego następne książki.
ZwB Czy planujecie Państwo jakieś specjalne akcje terenowe? Może jakieś spotkania dla szerszego grona wielbicieli powieści milicyjnej?
G.C. Kilka razy w roku organizujemy wspomniane już Klubbingi czyli swoiste wycieczki po Warszawie, szlakiem miejsc wzmiankowanych w powieściach milicyjnych. Czasem jest to nazwa lokaku, np. ”Lotos” opiewany przez Janusza Głowackiego w Dniu słodkiej śmierci , czasem nazwa ulicy, np. Kondatowicza na Bródnie, gdzie miała miejsce kulminacja powieści Urszuli Milc-Ziembińskiej, Śmierć wśród chryzantem.
Spotkania Klubu MOrd są dostępne dla wszystkich zainteresowanych, ale w naszych działaniach w tzw. realu uczestniczy dość wąskie grono osób. Większość aktywizuje się internetowo. W końcu Klub to formacja ogólnopolska, a nawet już światowa. Mamy oddziały MOrdu w Szwecji, we Włoszech i Kanadzie. I co jakiś czas zgłasza się kolejna osoba, która marzyła o takim klubie jak MOrd, tylko nie wiedziała dotąd, że jesteśmy.
ZwB O, to fantastyczna wiadomość. Doskonała okazja do promowania naprawdę ciekawej literatury. Sądzi Pan, że może – mimo naszych rodzimych realiów i specyfiki – zainteresować obcokrajowców? Czy jest to materiał na światowe bestsellery?
G.C. Do Klubu ciągną raczej rozsiani po całym świecie Polacy. Jeżeli zaś chodzi o zainteresowanie obcokrajowców rodzimymi kryminałami, to dotyczy to raczej współcześnie pisanej literatury. Sukces Marka Krajewskiego świadczy o tym dobitnie.
ZwB I oby takich czytelników było jak najwięcej! Bardzo dziękuję za rozmowę i zapraszam wszystkich wielbicieli powieści milicyjnej do klubu MOrd.
Wywiad przeprowadziła J. Świetlikowska