Sekuła Helena – Orchidee z ulicy Szkarłatnej – Trzecia seta 85

  • Autor: Sekuła Helena
  • Tytuł: Orchidee z ulicy szkarłatnej
  • Wydawnictwo: Czytelnik
  • Seria: Z jamnikiem
  • Rok wydania: 1971
  • Nakład: 70290
  • Recenzent: Jan Mól
  • Broń tej serii: Trzecia seta

LINK Recenzja Rafała Figla
LINK Recenzja Grzegorza Cieleckiego

DEBIUT ORANGUTANA

Można lubić lub nie książki Heleny Sekuły, ale trzeba przyznać, że tytuły umie wymyślić. Gdyby powstał ranking tytułów polskich powieści kryminalnych to np.„ Orchidee z ulicy szkarłatnej” czy „ Piąta barwa asa” powinny się znaleźć w „ pierwszej secie”.
Nie wiem czy Sekuła to drugorzędna autorka kryminałów, ale Kłodzińska, która jest zapewne „ pierwsza damą” tego gatunku też napisała szereg słabych powieści.
„ Orchidee z ulicy szkarłatnej” mieszczą się w przyzwoitości gatunku. Znowu mamy akcję z perspektywy wielu osób, co mnie akurat nie przeszkadza. Drażnić mogą natomiast kwestie wypowiadane w „slangu” przestępczym typu „ niech mnie wesz rozszarpie”. Podobnie jak i w innych powieściach Sekuły mamy do czynienia z młodą dziewczyną z marginesu społecznego, (którą edukuje porucznik Cieślik) oraz z przestępczością zorganizowaną. Ważną rolę odgrywa przemyt holenderskiego kakao firmy Veneera. Pytanie, co się w nim takiego znajduje, że badylarz używa go jako pożywkę do uprawy storczyków nurtuje czytelnika przez większość powieści. Wreszcie dowiadujemy się, że owe kakao to właściwie
„żółty, węgliwy etal w stanie koloidalnym, barwy niebieskofiołkowej T.T. 10624, temperatura wrzenia 260o, rozpuszczalne w KCN, wodzie królewskiej i gorącym H2SeDy”. Złoto!
Kilka powieści z czasów PRL wykorzystuje motyw przemytu złota do Polski choćby „ Grobowiec rodziny von Rausch”. Wywiadowca Cieślik dzięki swojemu wdziękowi osobistemu zdobywa ważne wiadomości od Magdy, która nie wie, że jest on gliniarzem. Ten motyw, przebranego policjanta, również często występuje w kryminałach. Co jest więc oryginalnego w książce Sekuły? Gdy się przeczytało setki kryminałów z czasów PRL-u to nic właściwie czytelnika nie zaskoczy. Postaci milicjantów Korosza czy Cieślika przypominają np. Downara, Kociubę czy Kaczanowskiego, a motyw zbrodni też jest podobny jak w innych powieściach. Ważny jest klimat tych książek, ich nieustający czar. Drażnią mnie osobiście współczesne thrillery i kryminały pełne seryjnych morderców, terrorystów, agentów KGB i FBI. Wśród polskich autorów nie spotkałem jeszcze następcy Edigeya czy Zeydlera- Zborowskiego
(może Bielecki).
Wracając do omawianej książki i wczuwając się w klimat epoki można stwierdzić, ze M.O. mogła dużo czasu poświęcić na rozpracowanie jednej sprawy. Dzisiejsza policja musi zazdrościć tamtych czasów, że nie może poświęcić pracy kilkunastu wywiadowców, aby przez tydzień szukać w Warszawie jednej puszki po kakao.
Debiut orangutana wymyślony ponoć przez arcymistrza szachowego Tartakowera pomaga milicjantom w udowodnieniu przestępstwa. W jaki sposób? Proszę zajrzeć do książki Heleny Sekuły.