- Autor: Niemcow Władimir
- Tytuł: Błękitny promień
- Wydawnictwo: Prasa Wojskowa
- Seria: Nauka – Fantazja – Przygoda
- Rok wydania: 1950
- Nakład: 15000
- Recenzent: Robert Żebrowski
Idąc śladami zapachu tuberozy
W poszukiwaniu wydanych we wczesnym PRL-u książek sensacyjno-kryminalnych natrafiłem – oczywiście w Bibliotece Narodowej – na „Błękitny promień” z serii „Nauka – Fantazja – Przygoda”. Jej autor zdominował „NFP”, gdyż wydano w niej trzy jego książki, pozostałe dwie to: „Rekord wysokości” i Złote dno”. Recenzowana pozycja liczy 93 strony, a jej cena okładkowa to 140 zł. Z rosyjskiego przetłumaczył ją Janusz Przymanowski.
Grupa pracowników Instytutu Nowych Zagadnień, pod kierunkiem inżyniera Andrzeja Jarcewa, prowadziła doświadczenia z wynalezionym przez niego aparatem wyszukującym zapachy, który nazwano „Błękitnym promieniem”, czyli BP-1. Wystarczyło tylko wpisać, do przenoszonego w walizce urządzenia, numer kodu zapachowego żądanego przedmiotu np. ZD-644 (sosna), WG-342 (roślina kauczukonośna, czyli kok-sagiz, czy RK-848 (ropa ziemna i jej przetwory), by po chwili aparat przeskanował okolicę i namierzył cel. BP-1 wykrywał nie tylko chemiczne pierwiastki, ale też związki chemiczne wchodzące w skład organizmów żywych. Wykrywacz zapachów był milowym krokiem ludzkości, gdyż na świecie, „tylko ptaki, małpy i żaby mają powonienie równie słabe jak człowiek”.
Próbą generalną „Błękitnego promienia” miało być poszukiwanie na Uralu złóż rubidu zlecone przez Instytut Rzadkich Metali. Okazało się, że teren poszukiwań przylega do terenu stacji doświadczalnej Głównego Zarządu Przemysłu Chemicznego, kierowanej przez Omegina poszukującego górskiej smoły do wykorzystania jej w masach plastycznych. Na propozycję, by grupa „zapachowców” pomogła mu w poszukiwaniach smoły, uzyskał odpowiedź zdecydowanie odmowną. Po jakimś czasie, ktoś dokonał uszkodzenia samochodu poszukiwaczy z INZ, a później ich motocykla, wykorzystując do tego … rdzę. W ich ocenie mogły to zrobić tylko dwie osoby – Omegin albo utrzymująca z nim kontakty samotna motocyklista używająca perfum o zapachu tuberozy …
W opowiadaniu tym tylko raz pojawia się milicjant, a do tego kierujący ruchem. Nie można tej książki zakwalifikować do kryminałów, choć wątek sensacyjny bez wątpienia w niej występuje. Jest to młodzieżowa przygodówka fanstastyczno-naukowa. Poza oryginalnym pomysłem dotyczącym wyszukiwacza zapachów, niczym inny się nie wyróżnia. Dlatego ze spokojem sumienia można ją sobie darować.