Kłodzińska Anna, Józef Radzicki – Śledztwo prowadzi porucznik Szczęsny 79/2012

  • Autor: Kłodzińska Anna, Józef Radzicki
  • Tytuł: Śledztwo prowadzi porucznik Szczęsny
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: seria Labirynt
  • Rok wydania: 1957
  • Nakład: 30000
  • Recenzent: Ewa Helleńska

LINK Recenzja Marzeny Pustułki
LINK Recenzja Grzegorza Cieleckiego
LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego

KSIĄŻKOWY  DEBIUT  PORUCZNIKA  SZCZĘSNEGO

Szczęsny to jedna z ciekawszych postaci oficerów MO występujących w polskich „milicyjniakach”.  Po raz pierwszy spotykamy go w powieści „Porucznik Szczęsny prowadzi śledztwo” pióra Anny Kłodzińskiej i Józefa Radzickiego. Nic nie wiem o tajemniczym współautorze tej książki — późniejsze kryminały z udziałem Szczęsnego Kłodzińska pisywała sama.

Już z tej pierwszej książki dowiadujemy się, że Szczęsny to milicjant — indywidualista, który często chodzi własnymi drogami niczym kot.  Poznajemy też jego charakterystyczne jasne, prawie białe włosy i czarne oczy.  Jak już zauważono w jednej z naszych MOrdowych recenzji, w omawianym przeze mnie kryminale Szczęsny ma duże oczy, zaś w kolejnych powieściach mówi się o wąskich oczach bohatera.  Myślę, że da się to  wytłumaczyć dość prosto. Powieść Kłodzińskiej i Radzickiego ukazała się w 1957 roku, a więc w czasach dla Polski przełomowych. Czasy stalinizmu i żelaznej kurtyny już się niby skończyły, ale nowa epoka rodziła się powoli.  Nadal należało mieć oczy i uszy otwarte. A w powieści widać wyraźnie ślady mijającej epoki.

A wszystko zaczyna się w kamienicy przy ulicy Złotej w Warszawie.  Dozorca (czyli cieć), pan Antosiak, spodziewa się komisji kontrolującej czystość i porządek. Licho wie, co taka komisja będzie chciała sprawdzić.  Antosiak boi się, że kontrolujący zechcą obejrzeć piwnice, a tam nasz dozorca już dawno nie zaglądał. Schodzi więc na dół i już przy wejściu wyczuwa jakiś dziwny zapach.  Wkrótce potem okazuje się, że niemiłej woni nie wydziela bynajmniej martwy szczur, a ludzkie zwłoki.  Śledztwo w tej sprawie poprowadzi właśnie Szczęsny, wówczas jeszcze szef zwykłego komisariatu MO.

Nie od razu udaje się stwierdzić tożsamość ofiary, schwytanie mordercy też nie będzie łatwe, tym bardziej, że przy okazji ujawni się poboczny wątek związany z nielegalnym handlem mięsem.  Niezrozumiałe dzisiaj pustki w sklepach mięsnych były przez wiele lat utrapieniem, ale jak miało być inaczej, skoro co lepsze kawałki mięsa krążyły w drugim obiegu. Śmierć panny Kowalikówny nie będzie miała bezpośredniego związku z aferą mięsną.

We wstępnej fazie śledztwa Szczęsny rozmawia przede wszystkim z Antosiakami. Cieć z ulicy Złotej zostaje pouczony przez porucznika:

„…- W każdym przypadku przestępstwa pomoc społeczeństwa jest dla nas bardzo ważna. Ludzie muszą nauczyć się traktować zbrodniarzy i bandytów jako zakałę społeczną, jako coś, co fatalnie przeszkadza im w spokojnym, normalnym życiu. A tymczasem wciąż jeszcze pokutuje u nas niechęć do munduru milicyjnego i bierna postawa wobec przestępcy.
Antosiak poruszył się i chrząknął:
– To zostało sprzed wojny — odparł. — Ja sam nie znosiłem widoku policji i właściwie często byłem bardziej po stronie złodzieja niż policjanta.  No, nie mówię o mordercach.
– Ma pan rację, to pozostałość z okresu sanacji…  Ale nie przyszedłem tu na dyskusję polityczną.  Ma pan listę lokatorów?”

W dalszej części powieści porucznik Szczęsny udzieli jeszcze reprymendy młodemu kapralowi za zdradzanie tajemnic śledztwa siostrze.

„- Widzicie… – rzekł Szczęsny zapalając papierosa. — Właśnie dlatego, że nigdy nie można wiedzieć, nawet jeżeli chodzi o bardzo bliskich krewnych, z kim oni w życiu się zetkną — nie wolno im zdradzać tajemnic służbowych. A tym bardziej, pamiętajcie, dotyczy to kobiet, które gdy są zakochane, mogą swoje pokrewieństwa wykorzystywać podświadomie, a nawet świadomie dla celów przestępczych tych… narzeczonych.
Chwilę milczeli. Zieliński stał z opuszczoną głową, wyraźnie przygnębiony.
– Właściwie powinienem was ukarać — powiedział oficer. — Wiem jednak, że jest was tylko dwoje z siostrą… no i widzę, że nie zdawaliście sobie sprawy ze skutków takiego postępowania.  Macie jednak nauczkę na przyszłość. […]
– Tak jest, towarzyszu poruczniku!  Widzę teraz, że czujność obowiązuje nawet wobec najbliższej rodziny.
– Mhm… tylko nie napiszcie tego na transparencie — mruknął porucznik.”

Jak widać, mimo młodego wieku porucznik Szczęsny  jest oficerem milicji w pełni świadomym celów, do których dąży i wyczulonym na dobro społeczne.

Autorzy powieści dokładnie określili adres kamienicy, w której popełniono zbrodnię: Złota 21. Ciekawa jestem, co naprawdę mieści się w tym budynku.