Kłodzińska Anna – Wrak 74/2011

  • Autor: Kłodzińska Anna
  • Tytuł: Wrak
  • Wydawnictwo: Czytelnik
  • Seria: Z jamnikiem
  • Rok wydania: 1973
  • Nakład: 80000
  • Recenzent: Wiesław Kot

LINK Recenzja Pawła Duńskiego
LINK Recenzja Grzegorza Musiałowicza
LINK Recenzja Grzegorza Cieleckiego

Kleopatra w kocu

Tym razem Anna Kłodzińska uruchomiła pedagogiczną gawędę z przykładami. Gawęda dotyczy deprawacji młodzieży z tzw. dobrych domów ze szczególnym uwzględnieniem pobierania narkotyków. Andrzej Czertwan. Chłopak z dobrej, dyrektorskiej rodziny zadał się z hipisami, o których Anna Kłodzińska jest najgorszego mniemania.

Nawet mniejsza, że ćpają, że włosy im się od brudu lepią, ale tak naprawdę przebaczyć im nie może, że polują na „sianowskich” małolatów i pompują z nich kasę na używki: tri, berks, locynę (cokolwiek miałoby to znaczyć). W tekście wystąpiła więc krótka i sumaryczna recenzja tego środowiska: „Podstawowy trzon hipisów składał się z grupy abnegatów życiowych, którym obce były troski dnia powszedniego. Niektórzy próbowali do swego trybu życia dopasować jakąś filozofię, trochę zasłyszaną, trochę przeczytaną, podpatrzoną w kinie. Robił się z tego rodzimy, niesłychanie wygodny bełkot…”
Intryga sprężysta nie jest, raz po raz rozłazi się na wszystkie strony, a pisarka klei epizod do epizodu, żeby tylko wątki jakoś o siebie zahaczały. Wygląda na to, że fabuła kształtowała się w robocie na bieżąco i sama autorka była ciekawa, co z tego pasteryzowania wyniknie. W rezultacie dała sensacyjna etiudę, wariację na temat. Powiedzmy: brulion, szkicownik. Ponieważ rezultat był mdły, autorka mniej więcej po dwóch trzecich fabuły zdecydowała się wywołać trupa (a i to niedoszłego), żeby czytelnicy nie posnęli.
I nasze ulubione treści poboczne. Coś, co w trakcie lektury wydaje się szczególnie powabne, to wekslowanie autorki w kierunku psychothrillera. Tajemniczy prześladowca dyrektora Czertwana zdradza od początku – nagabywanie telefoniczne, po dzisiejszemu stalking – wszelkie cechy psychopaty.
Numer bibliofilski. Otóż Szczesny w domu Andrzeja dostrzega interesującą książkę „Dojrzał książkę, której bezskutecznie szukał w księgarniach, była to „Droga z Monachium” Reniaka”. To ci bestseller! Otóż Marian Reniak to wyjątkowa kanalia, renegat WiN-u, ubek mający na sumieniu życie wielu patriotów, a w dorobku kilka paszkwilanckich książek, jak ta, która wpadła w oko Szczęsnemu. Też bestseller! Od strony ideowej i literackiej całkiem mu blisko do Kłodzińskiej. Stąd ten komplement w tekście. Z literaturą w ogóle nie najlepiej. Kłodzińska cytuję nowomowę hydraulików i popisuje się, że to całkiem jak w skeczu Tuwima: „Droserklapa rozblindowana i ryksztosuje”. Otóż u Tuwina stoi: „Drozerklapa tandetnie blindowana i ryksztosuje”. Jak już cytować klasyków, to po całości.
Z nazewnictwa – Huta, która przysyła wybrakowaną stal do zakładów Czertwana nazywa się „Radość”. Nam spodobały się pseuda hipisów: jego – Pudel, jej – Racuch.
Ale Kłodzińska lubiła i szczypnąć funkcjonariusza. Niosą na posterunek zawiniętego w koc ćpuna, dyżurny pyta, kto to. Na głupie pytanie odpowiadają głupio, że Kleopatra. „Co za Kleopatra? – oficer nie był na filmie”. Bo jemu Kleopatra mogła się kojarzyć góra z Liz Taylor.
Jeszcze dobitny akcent alkoholowy. O pewnym negatywnym typie czytamy: „Określili go jako milczka, odsuwającego się od ludzi, skrytego, nieużytego, nigdy wódki nie postawił ani z innymi nie wypił”. Skandal! Nie to, co u hipisów. „Od czasu do czasu ktoś podnosił się leniwie i sięgał po alkohol, pity szklankami, bo nie miało sensu męczyć się z kieliszkiem”. Autor recenzji hipisem nie jest, ale hołduje identycznej zasadzie.