Swat Andrzej – Syn marnotrawny 136/2011

  • Autor: Swat Andrzej
  • Tytuł: Syn marnotrawny
  • Wydawnictwo: Wyd. Radwan
  • Rok wydania: 2011
  • Recenzent: Marek Ciaś

Komisarz Grosz i głód kobiet

Recenzja po latach… Jakoś ostatnio nie czułem weny twórczej i nawet nie załapałem się do „Czwartej Sety” (choć ciągle jej nie ma). Za to w piątej mam szansę zaistnieć – nasz znakomity Prezes wie, jak najbardziej opornych skłonić do napisania recenzji.

Czym można zachęcić klubowicza Mordu do działań literackich? Oczywiście nowym, polskim kryminałem. Tym razem było to dzieło Andrzeja Swata „Syn marnotrawny”. Dodatkową zachętę stanowił fakt, że autor jest scenarzystą i reżyserem a z jego rąk wyszły takie dzieła jak „Akwen Eldorado” (serial z późnego PRL o kłusownikach na Mazurach) oraz „Tulipan” (raczej wszyscy kojarzą – Swat popełnił scenariusz do tego ciekawego niewątpliwie studium obyczajowego z okresu środkowego Jaruzela). Z nowszych produkcji można odnotować kryminalny serial „Mrok” stworzony wspólnie z Jackiem Borcuchem. Właśnie jego 6 odcinek pt „Doskonały plan” jest pierwowzorem „Syna marnotrawnego”. Jak można wnioskować z opisu na Film Polski.pl akcja tego fragmentu serialu jest skróconą intrygą powieści, niektórzy bohaterowie noszą też inne nazwiska (np. filmowy Ludwik Żarski to książkowy Krzysztof Bychowiec), wspólna jest natomiast postać komisarza Michała Grosza i jego współpracowników. Baaa… postać szefa Grosza – Modesta Strumiłło gra kto? Tak! Sam Bronisław Cieślak!. Ciekawe, czy oznacza to zapowiedź kolejnych powieści na kanwie odcinków serialu? Czas pokaże…
Skąd wiadomo, że serial powstał wcześniej? Oczywiście niezastąpiony dla kinomanów portal podaje datę jego powstania – rok 2006. Natomiast autor powieści nie żałuje nam aktualności politycznych: Grecję ogarniał kryzys finansowy.  Strajki i demonstracje miały swoje apogeum właśnie w grudniu. s. 5 albo Na Węgrzech toksyczna breja z huty aluminium zalała miasto s. 27. Łatwo zatem stwierdzić, że Swat pisał powieść na przełomie 2010 i 2011 roku.
Główny bohater, komisarz Michał Grosz, jest typowym gliną z polskiego kryminału. W średnim wieku, samotny, walczący z depresją i dokuczliwoścami życia codziennego (np zepsutym piecem gazowym w domu). Nie mam żadnych planów, a nawet marzeń, żyję jak motyl, który nie dożywa następnej wiosny s.8 – żali się czytelnikowi po powrocie z urlopu w słonecznej Grecji. Jego melancholię pogłębiają jeszcze smutne realia warszawskiej zimy: Ten sam śnieg i trupia pewność, że nic już nie będzie tak jak kiedyś s.8  Próbował związać się z atrakcyjną Sylwią, jednak jak to zwykle bywa, nie umiała wytrzymać z gliniarzem. Rozwój wypadków daje jednak nadzieję na związek ze współpracowniczką  Martą. Jest nawet scena łóżkowa z ich udziałem – wygląda mniej więcej jak zbliżenie Klossa z Benitą von Henning – w decydującym momencie gaśnie lampa… Nie wiadomo jak to wróży na przyszłość…
W pracy Grosz też bywa narażony na pokusy: Wyraźnie miała ochotę na jeszcze jedno spotkanie. Grosz zostawił jej wizytówkę s. 19  Była to jednak lekarka specjalizująca się w medycynie sądowej a  kobiecie, która kroi trupy, nie jest łatwo znaleźć partnera s. 19  Do bliższego kontaktu z panią doktor zatem nie doszło, zwłaszcza że zaglądała do kieliszka.
Komisarz może zatem skupić się na robocie, co idzie mu zresztą całkiem dobrze. Śledztwo jest skomplikowane i w miarę upływu stron wikła się coraz bardziej. Intrygi nie będę streszczał – nich każdy sam przeczyta. Generalnie warto, choć miejscami można się pogubić, zwłaszcza w nazwiskach i nazwach firm. Autor posługuje się nieco specyficznym stylem – zwłaszcza na początku książki. Oto próbka: Niebiańska biel płatków śniegu i spalin zamienia się w burą kaszę i upodabnia miasto do wielkiej obory s. 5
Tło społeczno – obyczajowe jest raczej słabo zarysowane. Mamy trochę realiów z Warszawy i pobliskich okolic (Grodzisk, Otrębusy). Swat nie stroni od komentarzy naszej obecnej rzeczywistości i aluzji politycznych: Kiedy pękł nadęty kłamstwami balon hipokryzji, cały kraj znalazł się na krawędzi bankructwa  s. 10 (to  o sytuacji w  Grecji). Czasem wkłada je w usta głównego bohatera. Po opuszczeniu szpitala w Grodzisku Grosz stwierdza: Jeżeli jest burdel w całym kraju to dlaczego w kostnicy ma być porządek? s. 14 . W innej sytuacji konstatuje: Żeby rządzić, nie trzeba nic umieć, wystarczy mieć władzę s. 14  Poglądów politycznych komisarza jednak na tej podstawie ustalić się nie da.
Mamy też kilka scen męsko – damskich: Kobieta w kożuchu odwróciła twarz w stronę słońca jak łabędzica s. 7 albo Oczy osiłka zogniskowane były na piersiach kobiety s. 7 . Specyficzny styl autora daje zatem znać o sobie i tutaj. Ciekawy cytat ilustruje też relacje między podejrzanymi: Co może łączyć drobne kanty przy bankomacie z interesami firmy Viva Sanitas? Może korzystali tylko z usług tej samej dziwki? s. 142
Jeżeli chodzi o warszawską gastronomię to występuje tylko jeden lokal: Strumiłło zaprosił go do restauracji Hotelu Regency s.10. Szef Grosza musiał nieźle się wykosztować, bo jest to dosyć ekskluzywny hotel na Belwederskiej. Ciekawe, czy Policja ma jakiś fundusz reprezentacyjny na takie okazje?
Ogólnie książka jest godna polecenia. Może nie pretenduje do rangi kryminalnego arcydzieła na miarę szczytowych osiągnięć Wielkiej Trójcy polskiego kryminału, ale wciąga i spokojnie daje się przeczytać. Może nawet obejrzę serial „Mrok”?